Mariusz Wiącek Mariusz Wiącek
100
BLOG

Świńska Grypa

Mariusz Wiącek Mariusz Wiącek Polityka Obserwuj notkę 1

 

Nie było mnie w kraju dwa tygodnie – zasłużone wakacje. Będąc na za granicą dopadła mnie informacja,  że w moim rodzinnym mieście wykryto przypadek wirusa świńskiej grypy,  przemianowanego już na A/H1N1- czy jakoś tak. Komentowano to w ten sposób że świńska grypa, która się przeniosła na ludzi już nie jest taka świńska tylko bardziej ludzka. Używanie terminu świńska jest nadużyciem. Dlaczego? Ptasia grypa funkcjonowała i zarażała też ludzi ale nie dostąpiła zaszczytu awansu społecznego.  Z jej przyczyny  wyżynano  całe stada kur. Czyżby świńskie lobby było silniejsze od hodowców drobiu. Diagnoza stwierdzająca chorobę szalonych krów była jednoznaczna z wybijaniem całych stad, świńskim chyba się udało.

Po powrocie leżałem w łóżku złożony niemocą i oglądnąłem dokument o Hiszpance, oraz debatę z udziałem ministerski zdrowia, oraz różnych specjalistów od chorób zakaźnych.

 Na influencę zachorwało 500 mln osób w ciągu dwóch lat, na wirusa świńskiej może meksykańskiej bo tam choróbsko wzięło początek kilkadziesiąt,  przy stwierdzonych kilkuset przypadkach na całym świecie – gdzie tu pandemia? Chyba że jest nowe znaczenie tego słowa?

Rozbawiła mnie  ministerka od zdrowia pani Kopacz. Na logiczne pytanie prowadzącego jak jesteśmy przygotowani do epidemii, gdzie będziemy hospitalizować chorych może w szkołach. Pani minister odpowiedziała że jesteśmy przygotowani, łóżek wystarczy. No to ja gratuluję samopoczucia. Pięćset milionów chorych to stanowiło 33% ludności świata w czasie pandemii hiszpanki. Odpowiada to 12 milionom obywateli polskich mogących zachorować. Skoro jest możliwość wybuchu pandemii porównywalnej z Hiszpanką trzeba liczyć się też ze zwiększoną śmiertelnością czy ten temat też jest uwzględniany w sytuacjach kryzysowych, czy odpowiednie służby były przygotowane?

Czy ten cały ten szum o pandemii, zaangażowanie „oficjalnych czynników” to nie jest po prostu napędzanie kasy koncernom farmaceutycznym? Pani minister dmucha na zimne.  Udaje że się tematem interesuje odwiedza chorą, zapewnia że jest świetnie przygotowana. Ja mam pytanie co ze zjadliwością tego wirusa skoro osoba chora i zarażająca przeleciała cały Atlantyk, pół Polski i nie ma innych przypadów  – dla mnie wniosek jest jeden ta grypa nie jest aż tak zjadliwa jak ją malują. Gdyby była to tysiące ludzi które zetknęły się mielczanką zetknęły byłoby chorych nie tylko w Mielcu. Nic takiego nie miało miejsca. Czyżby pomysł ze świńską grypą to miała być zemsta lobby drobiarskiego i hodowców krów, który spalił na panewce?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka