Czy ktoś pamięta Francisa Fukuyamę i jego esej"Konieć historii"? Niedawno kiedy wędrowałem między półkami biblioteki w mojej miejscowości natrafiłem na tę publikację. Boleśnie przekonujemy się,że upadek ZSRR i "ekspansja" liberalnej demokracji oraz wolengo rynku nie okazała się panaceum na wszystko. O ile jeszcze możemy mówić o czymś takim jak liberalna demokracja i wolny rynek we współczesnym świecie. Los eseju Fukuyamy pokazuje także jak zwodnicze i niemożliwe jest przewidywanie kierunków rozwoju gospodarki, polityki czy ogólnie współczesnego świata. Dawny zimnowojenny konflikt USA-ZSRR dawał pewien rodzaj fundamentu na którym można było budować kolejne scenariusze rozwoju sytuacji. Teraz pojawiło się tyle zmiennych, tyle nowych czynników, że ekspertyzy i oceny rozwoju sytuacji sporządzane przez politologów czy ekonomistów mają tak naprawdę wartość wróżenia z fusów. Historia sie nie skończyła, raczej przybrała formę kapryśnego strumienia, którego kolejne meandry trudno przewidzieć.