Jonasz Kofta, fot. Marek Karewicz / PAP
Jonasz Kofta, fot. Marek Karewicz / PAP
Marek Różycki jr Marek Różycki jr
4397
BLOG

Jonasz Kofta - wieszcz piosenki, "szlachetne zwierzę estradowe" w 80. rocznicę urodzin

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 45
'Dzisiejsze media nie przebierają w środkach. O ile kiedyś piosenki musiały być 'o czymś', niczym powieść miały wstęp, rozwinięcie i zakończenie, niezapomniany klimat, o tyle dziś liczy się sprzedaż i kontrowersja. – Szanse przebicia się piosenki ambitniejszej w komercyjnej stacji są marne – mówi Jacek Cygan, tekściarz. – Polskie media stały się tabloidalne, zamiast wartości tekstu liczy się to, co reprezentuje sobą wykonawca, jak wygląda i jakie wiążą się z nim skandale, ile zarabia, na co wydaje i z kim przestaje' – dodaje.

Janusz Kofta - urodził się 28 listopada 1942 roku w Mizoczu na Wołyniu w rodzinie Mieczysława i Marii Koftów. Zmarł bardzo młodo: 19 kwietnia 1988 roku w Warszawie. Wybitny tekściarz -- poeta, dramaturg, satyryk, piosenkarz i malarz. Żył zaledwie 46 lat.

Dwa razy spotkałem się „oko w oko” z Jonaszem Koftą. Pierwszy raz – to było na wakacjach po II roku studiów, kiedy dorabiałem sobie grosze jako organizator i akustyk w Estradzie Wielkiej Kielecczyzny, której dyrektorem przez 44 lata była siostra mego Ojca, Irena Gan. Właśnie na występy i drobne chałtury przyjechał Jonasz Kofta. Koncerty w Hali udały się znakomicie, publiczność dopisała, a oklaskom nie było końca. Natomiast były jeszcze organizowane niejako „spontaniczne” występy słynnego Artysty w Domach Kultury dużych, okolicznych gmin i -- kawiarniach w Kielcach. Właśnie obsługiwałem wraz z etatową pracownicą Estrady – taki występ w dużej kawiarni. Wszystko dopięliśmy na ostatni guzik… Na mieście było ponad 100 plakatów informujących o występnie Jonasza Kofty, a i w lokalnej prasie ukazał się stosowny anons.

Gdy wybiła wyznaczona godzina występu aparatura nagłaśniająca była już w pełnej gotowości, tylko w kawiarni siedziały trzy osoby, które przyszły… -- na ciastko z kawą czy herbatą. Jonasz wyszedł na podest, rozejrzał się i wpieniony dobrał się do mnie i pięknej Joanny z Estrady… Było to najmniej liryczne spotkanie, jakie miałem w życiu, bowiem Aśka aż się popłakała a ja po słownym „linczu” Jonasza – stałem się pąsowy niczym róża…

Kolejne spotkanie odbyło już po kilku latach, gdy poprosiłem Jonasza Koftę o rozmowę dla 'mego' „Tygodnika Kulturalnego”. Jonasz mnie nie poznał a spotkanie przebiegło w bardzo kulturalnej, przyjacielskiej wręcz atmosferze; zadawałem pytania, ale także dzieliłem się własnymi spostrzeżeniami i poglądami. Tak więc uważam do dziś, że nikt na tej wymianie nie stracił... Tytuł wziąłem z tekstu przekornej wypowiedzi Kofty: 'Nie potrzeba nam Ajnsztajnów, tylko Cwajnsztajnów i Drajnsztajnów'... ;))

*  *  *

Po wojnie Jonasz Kofta zamieszkał z rodzicami we Wrocławiu, gdzie jego ojciec, współzakładał rozgłośnię Polskiego Radia. W latach następnych Koftowie z dziećmi przeprowadzali się kolejno do Łodzi i Poznania, gdzie matka wykładała germanistykę na tamtejszych uniwersytetach. W 1961 r. Janusz ukończył liceum plastyczne i rozpoczął studia na Wydziale Malarstwa warszawskiej A.S.P.

W tym też czasie ujawnił się jego talent literacki i kabaretowy. Wraz z Adamem Kreczmarem i Janem Pietrzakiem w 1962 r. utworzył kabaret Centralnego Klubu Studentów Warszawy „Hybrydy“. W 1964 został jego kierownikiem literackim. Będę baaardzo nieskromny i powiem, że również pełniłem tę funkcję (sekretarza programowego) w klubie „Hybrydy” w latach 1977 -1983, ale to 'inna bajka', temat na odrębne zupełnie wyznanie, a może – „zeznanie”…

W latach następnych współpracował Centralnym Klubem Studentów U.W. "Hybrydy", z Teatrem Syrena oraz Programem Trzecim Polskiego Radia; był współzałożycielem i wykonawcą w kabarecie Pod Egidą, współdziałał między innymi ze Stefanem Friedmannem (cykle: „Dialogi na cztery nogi” i „Fachowcy”) oraz Janem Pietrzakiem (słynne 'Duety liryczno-prozaiczne'). Pisał także sztuki teatralne - w tym wystawioną w 1978 roku "Wojnę chłopską".

Jego debiutem literackim były fraszki pt. „Warsztat filozoficzny", „O smutnych ludziach" i „Hasło" opublikowane w 1966 r. przez tygodnik „Szpilki" . Następne wiersze, satyry i teksty piosenek drukowane były na stronach „Szpilek" (1966, 1968, 1971-78, 1980-81) „Radaru" (1967-69, 1971), „Płomyka“ (1967-71, 1974-75) , „ITD.“

Jonasz Kofta – to postać o tyle nietuzinkowa, co opisana już na wiele sposobów. Jego wkład w polską poezję, kabaret i piosenkę jest nieoceniony. Tę ostatnią dziedzinę doprowadził do perfekcji – wiele jego piosenek żyje już własnym życiem, a po jego teksty wciąż sięgają nowi muzycy. Sam Jeremi Przybora uważał, że dzięki takim autorom, jak Kofta, powojenna Polska stała się "imperium piosenki na najwyższym poziomie". W jednej z ostatnich swoich wypowiedzi dla "Rzeczpospolitej" twórca Kabaretu Starszych Panów zaliczył Jonasza Koftę - wraz z Agnieszką Osiecką i Wojciechem Młynarskim do "trójcy wieszczów polskiej piosenki". Czy piosenki jakie tworzył mają szansę wygrać z tekstową papką serwowaną nam przez dzisiejsze media komercyjne? Doprawdy, bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie.

image

Jonasz Kofta i Stefan Friedman nagrywają audycję w radio.

Od 1964 współpracował z ambitnym intelektualnie Programem III Polskiego Radia. Był jednym z największych, najwybitniejszych poetów polskiej piosenki. Niemal każdy jego wiersz mógł stać się od razu radiowym szlagierem – do najbardziej znanych należą choćby: "Wakacje z blondynką", "Radość o poranku", "Śpiewać każdy może", "Jej portret", "Pamiętajcie o ogrodach", "Taką cię wymyśliłem", "Szary poemat", "Samba przed rozstaniem", "Buba", "Autobusy zapłakane deszczem" czy "Kwiat jednej nocy" i wiele innych. Kofta pisał do gotowej muzyki, rzadko odwrotnie. Znamy około dwustu piosenek z jego tekstami, ale wydane dwa tomy wierszy poety pokazują, jak bogaty jest jego dorobek twórczy.

SONG O CISZY

Wy mnie słuchacie, a ja śpiewam tekst z muzyką.

Taka konwencja, taki moment, więc tak jest.

Zaufaliśmy obyczajom i nawykom,

już nie pytamy, czy w tym wszystkim jakiś sens.

A ja zaśpiewać dzisiaj chcę w obronie ciszy,

choć wiem: nie pora, nie miejsce i nie czas

Bo gdy się milczy, milczy, milczy,

to apetyt rośnie wilczy

na poezję, co być może drzemie w nas

Bo gdy się milczy, milczy, milczy,

to apetyt rośnie wilczy

na poezję, co być może drzemie w nas

Przecież już dosyć mamy huku i jazgotu.

Ale gdy cicho, to źle i głupio nam,

jakby się zepsuł życia niezawodny motor,

coś nie w porządku, jakbyś był już nie ten sam.

Cisza zagłusza, sam już nie wiesz, jaki jesteś,

więc szybko włączasz wszystko, co pod ręką masz.

A gdy się milczy, milczy, milczy,

to apetyt rośnie wilczy

na poezję, co być może drzemie w nas

Bo gdy się milczy, milczy, milczy,

to apetyt rośnie wilczy

na poezję, co być może drzemie w nas

Gdy kiedyś łomot nagle umrze w dyskotekach,

do siebie nam dalej będzie niż do gwiazd.

Zanim coś powiesz, tak jak człowiek do człowieka,

cisza zgruchocze i wykrwawi wszystkich nas.

Dlatego uczmy się ciszy i milczenia.

To siostry myśli świadomości przednia straż.

Bo gdy się milczy, milczy, milczy,

to apetyt rośnie wilczy

na poezję, co być może drzemie w nas

Bo gdy się milczy, milczy, milczy,

to apetyt rośnie wilczy

na poezję, co być może drzemie w nas

na poezję, co być może drzemie w nas

Piosenki Jonasza Kofty wciąż budzą emocje. Sposób, w jaki żonglował on słowami, ubierał je w metafory i porównania jest niestety rzadko już spotykany. Dużym atutem Jonasza Kofty było z pewnością niesamowite oczytanie. Stefan Friedmann, z którym Jonasz występował w kabarecie powiedział, że był jak wyszukiwarka Google swoich czasów. Potwierdza to Krystyna Kofta. -- To była prawdziwa chodząca encyklopedia. Wtedy wszyscy dużo czytaliśmy, ale on bił nas na głowę.


Nagrodę (Grand Prix) jego imienia przyznaje jury Ogólnopolskiego Przeglądu Piosenki Autorskiej. W 1994 roku nagrodę „Jonasz” im. Jonasza Kofty w kategorii twórczości kabaretowej i literackiej ustanowiła redakcja rozrywki Programu III PR. 9 października 2009 z udziałem Jagi Kofty (żony) imieniem Jonasza Kofty nazwano Ogólnopolskie Spotkanie Młodych Autorów i Kompozytorów Piosenki (SMAK), odbywające się od 1978 w Myśliborzu, w których Jonasz Kofta był w jury oceniającej uczestników konkursu.

Grób Janusza Kofty na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Zmarł w wyniku powikłań po zakrztuszeniu się podczas posiłku w 'Spatifie', bowiem gardło miał spalone radioaktywnym kobaltem. Wcześniej cierpiał na chorobę nowotworową, którą udało mu się wyleczyć. Między innymi -- na przykładzie Jonasza Kofty i Czesława Niemena wiem, że nie da się "oszukać przeznaczenia"...

[Dla ścisłości i faktografii: syn prof. Marii Kofty – germanistki. Brat Mirosława Kofty, profesora psychologii, szwagier Krystyny Kofty, pisarki i publicystki, ojciec pisarza Piotra Kofty].

'Dzisiejsze media nie przebierają w środkach. O ile kiedyś piosenki musiały być 'o czymś', niczym powieść miały wstęp, rozwinięcie i zakończenie, niezapomniany klimat, o tyle dziś liczy się sprzedaż i kontrowersja. – Szanse przebicia się piosenki ambitniejszej w komercyjnej stacji są marne – mówi Jacek Cygan, tekściarz. – Polskie media stały się tabloidalne, zamiast wartości tekstu liczy się to, co reprezentuje sobą wykonawca, jak wygląda i jakie wiążą się z nim skandale, ile zarabia i na co wydaje' – dodaje.

Książka: "Co to jest miłość"– dwa tomy, (Wyd. Prószyński Media) jest pierwszym kompendium utworów zebranych Jonasza Kofty, którego twórczości literackiej - do tej pory jeszcze - nigdy nie wydano w całości. Niektóre z tekstów zostały odnalezione w archiwum Autora i są publikowane po raz pierwszy.

- Świetnym tekściarzem był Wojciech Młynarski; utalentowana -- Agnieszka Osiecka. Ale wszystkich przebijał Jonasz Kofta. On jeden, moim zdaniem, umiał idealnie połączyć tekst piosenki z frazą iście poetycką. Tworzył ballady. Był w jednej osobie poetą i tekściarzem, a "Jej portret" Kofty ze słowami -- Naprawdę, jaka jesteś, nie wie nikt... uważam, słowo honoru, za najpiękniejszą polską piosenkę powstałą w naszych czasach.-- wyraził się był Bohdan Łazuka.

WYBRANE PRZEZE MNIE -- NAJSŁYNNIEJSZE PIOSENKI ZE SŁOWAMI JONASZA KOFTY:

* "A + B" (muz.Jan Tadeusz Stanisławski)

* "Czasami pech się uśmiecha" (muz. Antoni Kopff)

* "Czekamy na wyrok" (muz. Antoni Kopff)

* "Do łezki łezka" (muz. Andrzej Korzyński)

* "Epitafium dla Mahalii Jackson" (muz. Stanisław Sojka)

* "Idąc" (muz. Jarosław Kukulski)

* "Jeden świat" (muz. Janusz Koman)

* "Jej portret" (muz. Włodzimierz Nahorny)

* "Kiedy się dziwić przestanę" (muz. Czesław Niemen)

* "Kochać znaczy żyć" (muz. Barbara Bajer)

* "Kochajcie starszych panów" (muz. Leszek Bogdanowicz)

* "Księżyc w nowiu" (muz. Janusz Strobel)

* "Kwiat jednej nocy" (muz. Juliusz Loranc)

* "Menuet dla króla Stasia" (muz. Jerzy Andrzej Marek)

* "Pamiętajcie o ogrodach" (muz. Jan Pietrzak)

* "Popołudnie"

* "Radość o poranku" (muz. Juliusz Loranc)

* "Samba przed rozstaniem" (muz. B. Powell)

* "Song o ciszy" (muz. Andrzej Zarycki)

* "Song o wyczekiwaniu" (muz. Czesław Majewski)

* "Sposób na czekanie" (muz. Marian Zimiński)

* "Szary poemat"

* "Śpiewać każdy może"

* "Taką cię wymyśliłem"

* "Tango z różą w zębach" (muz. Włodzimierz Nahorny)

* "To ziemia" (muz. Juliusz Loranc)

* "W młodości sadźcie drzewa" (muz. Janusz Kruk)

* "Wakacje z blondynką" (muz. Juliusz Loranc)

* "Wołanie Eurydyki" (muz. Jerzy Satanowski)

* "Wszystko za wszystko" (muz. Antoni Kopff)

* "Z tobą chcę oglądać świat" (muz. Zbigniew Wodecki)

* "Ździebełko ciepełka" (muz. Janusz Strobel)

------------------------------------------------------------------------------------------

„Ojciec miał wielkie ambicje i plany, ale zawsze był niezadowolony z tego, co akurat robił. Chyba w głębi duszy nie uważał się za poetę” -- mówił w Radiowej „Trójce” -- syn, Piotr Kofta.

Magda Umer opowiada, że -- podobnie jak większość artystów w latach 60. 70. i 80. – Jonasz Kofta żył z tego, co pisał na zamówienie estrady. Obok powstawały jednak większe formy, które udawało się pokazać światu. Kofta stworzył m.in. pierwszy musical o narkomanach "Kompot". – Pisał do szuflady, dla siebie, myśląc, że kiedyś przed żadnym cenzorem nie będzie trzeba się płaszczyć, że będzie można napisać to, co się myśli – wyjaśnia piosenkarka.

W "Klubie Trójki" – Magda Umer wspominała również, jak po jednym z koncertów Jonasz zaprosił kilka osób do pokoju i wygłosił z pamięci, dopiero co napisany, "Szary poemat". -- To jeden z najważniejszych wierszy na temat naszej Ojczyzny, jaki się przydarzył w ubiegłym wieku – twierdzi piosenkarka. Na przełomie 76/77 roku był to jednak także wiersz głęboko niecenzuralny, więc w czasach PRL nie został opublikowany. – Jedyny otwarcie polityczny utwór, jaki on w ogóle napisał – dodaje Piotr Kofta, syn poety.

Jonaszowi Kofcie marzyły się większe formy literackie, ale nie umiał ich tworzyć. - Jak wielu poetów, czuł rodzaj kompleksu prozatorskiego… – opowiada młody Kofta. Wspomina, że ojciec potrzebował szybkich efektów, odzewu publiczności, a ponadto był niecierpliwy. Być może właśnie dlatego, nie licząc "Szarego poematu", nie pozostawił po sobie żadnego zaangażowanego tekstu. Z tą opinią nie zgadza się Magda Umer; jej zdaniem w tekstach Jonasza jest mnóstwo słów, które sama nazywa "małymi odwagami".

Twórczość Kofty trudno sklasyfikować, nazwać, przypisać do określonego nurtu. -- Myślę, że on sam nie był do końca przekonany, kim jest, gdzie jest jego miejsce; różne złożone sprawy miały na to wpływ -- tłumaczył syn, Piotr.

Ojciec Jonasza, a dziadek Piotra był Żydem, który wraz z żoną uciekł w 1939 roku na Kresy. To tam, na Wołyniu urodził się artysta, któremu nadano imię Janusz. -- Ojciec był w jakiejś mierze dzieckiem Holocaustu. W kwestii tożsamości nie do końca był pewny siebie. A potem przyszedł rok 1968 i grunt mu się zachwiał pod nogami. Tym bardziej trzeba docenić fakt, że ani przez chwilę nie pomyślał o wyjeździe z Polski -- opowiada, syn Jonasza, Piotr Kofta.

Kofta już kilka lat wcześniej zmienił imię na Jonasz, ale to właśnie po roku 1968. prowokacja artystyczna zamieniła się w demonstrację tożsamościową. Piotr przypomniał deklarację Ojca, że póty się będzie nazywał Jonaszem, póki w Polsce będą antysemici…

Goście Trójki zachęcali do zapoznania się z dwutomową publikacją: "Co to jest Miłość", która zawiera piosenki i wiersze poety. -- W tym zbiorze jest około 500 tekstów. Co najmniej 300 jest na temat: "Co to jest miłość?", ale odpowiedzi nie ma – mówi Magda Umer. A Piotr Kofta wyjaśnia dlaczego ostatecznie zrezygnowano z nadania wydawnictwu tytułu: "Jasne, jak dupa anioła". (…)

JAK JUŻ WSPOMNIAŁEM - współpracował między innymi ze słynnym klubem HYBRYDY, Teatrem Syrena oraz Programem Trzecim Polskiego Radia. Współtworzył kabaret Pod Egidą. Był współautorem – wraz ze Stefanem Friedmannem – popularnych cykli radiowych: "Fachowcy" oraz "Dialogi na cztery nogi"; zaś z Janem Pietrzakiem – "Duetów liryczno-prozaicznych". Pisał także sztuki teatralne. Zmarł w wieku zaledwie 46 lat.

Pamiętajcie o ogrodach

Przecież stamtąd przyszliście

W żar epoki użyczą wam chłodu

Tylko drzewa, tylko liście…

Pamiętajcie o ogrodach

Czy tak trudno być poetą

W żar epoki nie użyczą wam chłodu

Żaden schron, żaden beton

Przywykliśmy bowiem widzieć w Jonaszu Kofcie twórcę znakomitych piosenek poetyckich oraz kupletów, błyskotliwego skeczystę, satyryka, parodystę i piosenkarza. Stawiamy go w rzędzie największych, ale – tak samo jak Agnieszkę Osiecką, Jeremiego Przyborę czy Wojciecha Młynarskiego – postrzegamy w kontekście estrady. Poniekąd zresztą zgodnie z wolą Autora.

W wywiadzie, który ukazał się w drugim tomie utworów zebranych, Jaga Koftowa, żona poety, podkreśla, że sam Kofta uważał się za tekściarza. "Poetą się bywa, a nie jest" – mawiał. Do występów na scenie popychała go NIE żądza pieniądza i celebryckiego poklasku, lecz potrzeba bezpośredniego kontaktu z publicznością.

"To, co napisał, musiał natychmiast skonfrontować z odbiorcą. Jonasz był szlachetnym zwierzęciem estradowym" -- mówi Jaga Koftowa i dodaje: --"Na co dzień, chodząc, bujał się na boki, machał łapami, jak postrzelony kaczor. Ale na scenie zamieniał się w lekkie piórko – to było zjawiskowe, to był taniec. Idealnie umiał zgrać recytację, śpiew i ruch sceniczny. Na estradzie młodniał i piękniał".

Sam poeta wytłumaczył się z tej skłonności w "Ździebełku":

Pragnie mój wierszyk

Leciutko jak pchełka

Ciepełka od państwa

Ciepełka...

A kto z piszących nie pragnie -- takich właśnie Klimatów..! ;) W czasie moich studiów, w latach 70. ubiegłego wieku, Kofta był u szczytu sławy. Dawał często recitale w klubach studenckich, na których bywałem. Z tych występów zapamiętałem m.in. jego pytanie: - Czy świat się bardzo zmieni, gdy z młodych gniewnych wyrosną starzy, wkurwieni?

------------------------------------------------------------------------------------

Podczas pisania tych wspomnień - korzystałem m. in. z biografii Jonasza Kofty pomieszczonej w dwutomowym wydawnictwie Jego utworów zebranych pt.: „Co to jest Miłość?”; wspomnień Magdy Umer oraz dokumentacji, jaka zachowała się w Radiowej „Trójce” oraz "Jedynce".

Marr jr.

Monolog Jonasza Kofty w Kabarecie Pod Egidą ;))


Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura