W 1887 r. Franciszek Paschek stał się właścicielem browaru zlokalizowanego w Siołkowej koło Grybowa. Wprawdzie wzmianki o istniejącym browarze pochodzą z 1804 r., ale to właśnie węgierski piwowar uchodzi za ojca browarnictwa na Sądecczyźnie.
W 1939 r kolejny właściciel browaru w Siołkowej Franciszek Paszek, którego matka pochodziła z Francji, rozpoczął swoją działalność konspiracyjną wobec Niemców. Kontakt z podziemiem nawiązał w sąsiedniej Bobowej i rozpoczął jedną z najciekawszych historii walki partyzanckiej na Sądecczyźnie i ziemi gorlickiej. Zaczynał od organizowania przerzutów przez granicę. Wykorzystał tu swoje znajomości w branży piwowarskiej, bowiem podjął współpracę z pewnym Żydem, który przed wojną zajmował się szmuglem piwa przez granicę.
Na jego trop działalności konspiracyjnej pierwszy wpadł posterunek ochrony kolei Bahnschutz ze Stróż. Jednak to dopiero Gestapo przyszło w lutym 1943 r go aresztować. A ponieważ nie zastało go w jego domu (browarze) to aresztowano jego matkę – Mariettę, która w końcu trafiła do Oświęcimia. Miała ona na tyle szczęścia, że przeżyła i po wojnie wróciła do domu.
Dekonspiracja Paszki spowodowała, że musiał się ukrywać. Został jednym z założycieli oddziału partyzanckiego Żbik, którego pierwszym dowódcą został Stanisław Siemek „Świerk”. Grupa operowała głównie na terenie powiatu gorlickiego i wschodniej części powiatu nowosądeckiego.
W lipcu 1944 to Paszek został dowódcą OP Żbik, który pełnił tę funkcję do rozwiązania AK w styczniu 1945.
Ciekawą historię opisuje partyzant OP Żbik Józef Gucwa „Michał”, „Szumny”, który przytacza opowieść o tym jak dwóch niemieckich żołnierzy zgłosiło się do „Kmicica”, gdyż nie chcieli dalej walczyć po stronie Wermachtu. Początkowo pracowali w kuchni, ale potem na ich prośbę postrzelono ich, aby mogli udać się na dłuższy urlop zdrowotny.
Jeszcze ciekawszą opowieść przytacza Gucwa przy akcji z czołgiem, gdy wraz z dwoma innym partyzantami udał się na drogę z Grybowa do Gorli,c aby zdobyć trochę broni na przejeżdżających tamtędy Niemcach. W pewnym momencie nadjechał czołg z otwartym włazem i wyskoczył z niego żołnierz, który zaczął rozmawiać z jednym partyzantem, gdy pozostali trzymali go na muszce. Jak się okazało żołnierz opuścił czołg i podszedł do partyzanta, aby kupić dzban kwaśnego mleka. Partyzant mu w tym pomógł udając się z nim do pobliskiego gospodarza, gdzie ugasił pragnie. Po przeprowadzeniu zakupu partyzanci ukryci w krzakach wciąż czekali, aż ich kolega wrzuci granat przez otwarty właz. Jemu jednak serce skruszyło się po udzieleniu wrogowi pomocy w zakupie kwaśnego mleka.
Być może to był ten sam granat który potem uratował życie Paszce kiedy Niemcy przeprowadzili na niego obławę w Stróżach 10 marca 1944 podczas próby zakupu broni od kolejarzy, którzy mieli ją od zaprzyjaźnionych Niemców.
Do dziś nie wiadomo, czy to na wskutek zlekceważenia rozkazu, czy na wskutek jego nie otrzymania Paszek po wojnie postanowił ujawnić się. Podjął nawet prace w Rejonowej Komendzie Uzupełnień w Gorlicach jednak szybko aresztowano go i skazano na zesłanie na Syberię. Zdołał uciec z pociągu w okolicy Biecza i przedostać się do Francji. Tam nie brakowało mu żołnierskiego życia bo wstąpił do Legii Cudzoziemskiej. Potem zajmował się handlem w Ameryce Południowej. Zmarł 27 lutego 1977 r w w Austrii przy granicy z Lichtensteinem, gdzie wcześniej osiadł i ożenił się
Dowódca 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK Adam Stabrawa „ Borowy” tak opisał Paszke: „…jako dowódca OP wykazywał w każdej akcji wysokie walory dowódcze Bardzo odważny i zdecydowany.”
Sam browar po wojnie przechodził różne koleje. Przez pewien czas był częścią zakładów okocimskich. A obecnie właścicielem jest przedsiębiorca ze Słowacji.
"Ja, walkę o Wielką Polskę uważam za najważniejszy cel mego życia. Mając szczerą i nieprzymuszoną wolę służyć Ojczyźnie, aż do ostatniej kropli krwi..."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura