Dzisiejszy wieczór zechciał urozmaicić prezydent Komorowski, goszczący Tomasza Lisa w pałacowych komnatach. Rozmowa-wywiad okazała się w dużej mierze dyskusją na temat zachowań , stanu psychicznego i samopoczucia Jarosława Kaczyńskiego, którego urzędujący prezydent uznał za polityka zdominowanego przez „pozostałości obolałości” po przegranej w wyborach, dąsającego się na wszystkich i urządzającego rokosze. Prezydent Komorowski wypowiedział się również na temat wyrzucenia z PIS Joanny Kluzik-Rostkowskiej, karcąc przy tym Jarosława i ubolewając, że wprowadza złe praktyki w partii, gdyż „karanie kogoś za dobro którego się doświadczyło jest złe”. Na dowód swojej wspaniałomyślności prezydent powołał się na przykład Sławomira Nowaka, którego nikt nie wyrzucał z partii, a na dodatek jeszcze go zatrudnił w kancelarii prezydenta(!). Tylko pan prezydent nie dostrzegł subtelnej różnicy miedzy sytuacją Nowaka a Kluzik – ta ostatnia przegrała kampanię prezydencką, jako szefowa sztabu. Tomasz Lis zadał od razu pytanie, czy czasem w kancelarii prezydenta nie znalazłoby się miejsce dla zabłąkanej owieczki z PIS, na co znów wspaniałomyślnie prezydent odrzekł: oczywiście, że tak. Widziałby on Joannę Kluzik – Rostkowską w roli „pasa transmisyjnego” poglądów politycznych, gdyż jak powiedział Komorowski „ będzie chciał odbudowywać wspólnotę z lub bez Jarosława Kaczyńskiego”. Najbardziej rozbawiło mnie zdanie: „ wbrew niektórym wypowiedziom uważam PIS za partię demokratyczną” (!). Ulżyło mi, szczerze. Znaczy nie będzie póki, co delegalizacji.
Po przydługawej psychoanalizie Kaczyńskiego i jego partii Tomasz Lis starał się zadać kilka pytań na temat priorytetów prezydentury Komorowskiego. Co jest najważniejsze teraz dla Polski?? Otóż według obecnego prezydenta najważniejszą sprawą jest przywracanie wiarygodności Polski na arenie międzynarodowej jako państwa przewidywalnego, bo przecież to, co się działo wcześniej , te „harce o krzesła , samoloty”(!), a przecież wracamy do serca Europy.( ciekawe, czyli gdzie?). Na pytanie, czy dało się odczuć ( oczywiście za prezydentury Ś.P Lecha Kaczyńskiego) rzeczywiście oznaki niepoważnego traktowania Polski, postrzegania jej jako państwa nieprzewidywalnego, prezydent Komorowski odrzekł, że przecież wystarczyło przejrzec prasę zagraniczną, ze o rozmowach kuluarowych nie wspomni. I tu o mało z fotela nie spadłam.Kompromitacja Polski za prezydentury Kaczyńskiego??? A co można powiedzieć teraz –skandal śledztwa smoleńskiego, totalna abdykacja z jakichkolwiek polskich praw, oddanie Rosji wszystkich materialnych dowodów , w tym pozostawienie w rękach rosyjskich laptopów naszej generalicji. O umowie gazowej i zagrywce z KE polskiego rządu nie wspomnę. Kto działa na szkodę Polski każdy obdarzony średnio rozumem widzi. Kolejnym momentem wywiadu, który zwalił mnie znóg była poruszona kwestia wizyty Miedwiediewa w Polsce 6 grudnia. Lis zapytał, czego ma dotyczyc owa wizyta. Okazuje się, ze główna kwestią poruszaną podczas wizyty ma być budowa pomnika w Smoleńsku ofiar katastrofy i dalsze, wspólne, wzajemne pojednywanie się, takie na serio, do końca. Oto marzenie urzędującego prezydenta. A śledztwo smoleńskie?? Nie można wpływać na niezależnych prokuratorów rosyjskich i polskich, którzy według Komorowskiego świetnie współpracują, udostępniając sobie wzajemnie wszystkie dowody, a postępy w śledztwie cieszą(!). W tym momencie naszła mnie refleksja – albo ja żyję w innym świecie, albo prezydent. Chyba, ze izolacja prezydenta od spraw publicznych jest aż tak duża. Szkoda, ze mówiąc o nie wpływaniu na prokuratury , zapomniał dodać, ze właśnie nie kto inny, ale prezydent Rosji zdecydował odbyć swoją wizytę do Polski w towarzystwie prokuratorów prowadzących śledztwo smoleńskie. Jeżeli to nie jest wpływanie na śledztwo to ja nie wiem, co nim może być. W wywiadzie pojawiła się również kwestia Święta Niepodległości. Tutaj prezydent wyjął biało-czerwony kotylion przypiął do piersi redaktora Lisa i swojej , po czym wyrzekł zdanie skłaniające do zadumy: „Świeto Niepodległości powinniśmy obchodzić tak, aby mniej było dzwonu Zygmunta, a więcej dzwonków”. Bronisław Komorowski chciał przez to powiedzieć, iż w Polsce wszystkie święta narodowe obchodzi się w stylu żałobno- posągowym, a powinniśmy się cieszyć. Nie wiem jak pan prezydent, ale odkąd pamiętam, akurat 15 sierpnia i 11 listopada zawsze był dla mnie i moich bliskich świętem niezwykle radosnym, pozwalającym poczuć się dumnym z bycia Polakiem. W ostatnich kilku miesiącach to właśnie rząd i urzędujący prezydent sprawili, iż 15 sierpnia obfitował nie tyle w dzwonki, co skandale i zażenowanie. Na radość miejsca nie było, niestety. Na koniec dorzucę jeszcze wypowiedź prezydenta na temat świeżo zatwierdzonych decyzji o odznaczeniach min Michnika, Orszulika, Bieleckiego. Na pytanie Lisa jakie były kryteria doboru osób, czy w ogóle są takowe, Bronisław Komorowski odrzekł z rozbrajającą szczerością: „nie ma żadnych kryteriów, nie da się nikomu odmierzać miarą aptekarską zasług”. Coś jeszcze dorzucił, niejako tłumacząc swą decyzję , ze w katastrofie smoleńskiej zginęli ludzie mniej lub bardziej zasłużeni, a jednak wszyscy dostali odznaczenia. Komorowski podkreślił, ze punktem honoru jego prezydentury będzie odznaczenie wszystkich twórców IIIRP, o których ,cytuję „ pies z kulawą nogą się nie upomniał przez 20 lat wolnej Polski”. Cóż myślę, ze w kwestii odznaczeń i nie tylko, czeka nas pewnie nie jedno zaskoczenie.
Tak wiec drodzy państwo po „harcach” minionej prezydentury nastała nowa era, narodziny nowej Polski.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka