Upiory przeszłości wracają, wracają bez żenady, bez cienia wstydu. Podnoszą znowu głowy, pouczają, strofują, upominają się o szacunek i uwagę. Ten cały pic z przemianami 1989, z obaleniem komunizmu, ze zmianą systemu był potrzebny na chwilę, aby się przepoczwarzyć, stac się bardziej „strawnym” dla ogółu. Najpierw należało wybrać tych z drugiej strony barykady, którzy nie byli zbyt radykalni, skłonni do rozmów, do pokojowego przejścia z jednej ery w drugą. Gęba miała być milsza, lekko przypudrowana, ale ciało, mózg pozostać miał nienaruszony. Cała zmiana roku 1989 to genialny majstersztyk – ideologia się nie sprawdziła, gospodarka zaczęła zdychać, towarzysze ze wschodu nie byli już w stanie pomóc, ale nie spuścili z oczu Kraju Nadwiślańskiego, pozostawili tu swoich „dozorców”. Później trzeba było dokonać skoku na kasę, stworzyć warstwę uprzywilejowaną, bogatą, która miała stać się elitą III RP. Elita dostała prikaz od mocodawców - „bawcie się chłopaki, bogaćcie się, ale nie zapominajcie komu to zawdzięczacie”. Nie zapomnieli, są wierni i wdzięczni. Stworzyli media, całe koncerny, partie polityczne, usadowili się wygodnie w instytucjach nowej Polski. Poluzowali trochę smycz, dobrali sobie ludzi z dawnych wichrzycieli, poklepali ich po plecach, zapewniając, ze odtąd mogą z nimi zasiąść przy stole. Zrobiono teatrzyk, ze oto wchodzimy w nową epokę, dawna zniknęła, wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki prysło jak zły sen – nie ma komunistycznej ideologii, służby PRLowskie wyparowały, agenci sowieccy wrócili do domów. Taki NEP w polskim wydaniu – podobnie jak w Rosji Radzieckiej w 1924 roku. Lud złakniony zmian, normalnego życia połknął przynętę, zachwycił się pełnymi półkami, możliwością ujrzenia Zachodu, rozsmakowania się w nim i zarobienia jakichś pieniędzy. Komuniści przybrali się w piórka demokratów, zbratali się ze swoimi niedawnymi ofiarami, które nadzwyczaj szybko wybaczyły im winy. Wszystko szło po myśli projektantów świata ze wschodu. Dzięki nowemu otwarciu mogli wiele zyskać, uwiarygodnić się w oczach świata, a przecież żadne gwałtowne zmiany nie zagrażały, w końcu zostawili tu swoich „dozorców”, którzy czujnym okiem wypatrywali szaleńców chcących jakiejś lustracji, dekomunizacji, oczyszczenia itp. Od razu ich namierzali, przyprawiali im gębę szaleńców, oszołomów i psycholi. Jak trzeba było nawet obalali rządy podczas nocnych narad.
I był spokój na kilka lat. Wpadka była w 2005 roku, ale szybko ją naprawili, Smoleńsk przywrócił właściwe proporcje. Resztę roboty wykonały zaprzyjaźnione z „dozorcami” media, które niczym sławny Kaszpirowski „uzdrowiły” naród. Teraz jest kilku oszołomów, ale się ich zneutralizuje, znowu pod płaszczykiem demokracji, pluralizmu, dbałości o wartości i normalność w państwie. W końcu trzeba pamiętać kto tu rządzi, nie ma żadnych wyskoków. Możecie sobie pokrzyczeć, pojeździć po świecie, zakładać firmy, ale znajcie miarę, bo śrubę się wam przykręci. I się przykręca. Wujek Władimir na nowo przywraca porządek w swojej od wieków części swiata i nikt mu w tym nie przeszkodzi. Zachód zawsze był pełen uwielbienia dla dyktatorów rosyjskich, umiał z nimi znaleźć dialog, nawet w najczarniejszych latach trzydziestych XX wieku. W kraju nad Wisłą „dozorcy” znowu witają z radością wizytujących ich zwierzchników ze wschodu. A to wpadnie szef MSZ, a to pani Anodina z ministrami popatrzeć jakie uwagi mają Polacy do raportu, za chwilę nawiedzi sam prezydent zaprzyjaźnionego kraju . Trzeba się właściwie przygotować, pod hasłem Rady Bezpieczeństwa Narodowego skrzyknąć tych semper fidelis , którzy przez 20 trudnych lat pilnowali, aby nikomu z dawnych czasów włos z głowy nie spadł, aby Polska zbyt się nie oddaliła, by była na wyciągniecie reki. Przy okazji, w hołdzie lennym podpisali korzystne dla przyjaciół ze wschodu umowy, tak aby Polska już na dziesiątki lat mogła trwać w silnym uścisku Rosji. I dodatkowy smaczek – w 1945 trzeba było czołgów, mordów, a teraz dzięki „zaprzyjaźnionym” mediom , pozostawionym tu „dozorcom” lud sam wybrał kierunek na wschód. System się przepoczwarzył i udoskonalił metody, mniej bolesne dla ogółu. Społeczeństwo polskie zaczyna przypominać społeczeństwo z z dowcipu:
Dlaczego u was nie ma strajków? - pyta Nixon Breżniewa.
- Nasz naród zawsze popiera wszystkie uchwały partii i rządu! Jutro będzie mityng, zapraszam.
Na wiecu w obecności Nixona czytają nowe uchwały.
- Od jutra wszystkie zarobki będą obniżone o dziesięć procent!
Burzliwe oklaski.
- Co dziesiąty obywatel wyjeżdża jutro na budowę magistrali kolejowych na Dalekim Wschodzie.
Owacja.
- Jutro co dziesiąty obywatel zostanie powieszony!
Cisza. Nixon zatarł ręce z zadowolenia.
- No i co panie Breżniew?
Breżniew nie zdążył odpowiedzieć. Ktoś z tłumu zapytał:
- Sznurek swój przynieść, czy związek zapewni??
Inne tematy w dziale Polityka