Piloci w 100 % winni katastrofy pod Smoleńskiem - tak rzekł sławny już na cała Polskę, a i Rosję jak mniemam pułkownik Edmund Klich. Przyznam , że oczywiście jak wielu spodziewałam się takiego stanowiska strony polskiej w sprawie prowadzonego przez Rosję śledztwa. , jednak gdzieś w głębokich zakamarkach umysłu łudziłam się, że może choć wypunktują Rosjan. Okazało się, że po pełnej ciepła i miłości wizycie Miedwiediewa nie wypada brzydko mówić o naszych przyjaciołach, czy broń Boże rzucać na nich cień podejrzenia. Co innego polscy piloci, po nich można jak po burej….. , pomimo ogromu przesłanek dowodzących ewidentnie winy Rosjan. Oni już nie żyją, wiec nic Klichowi czy Tuskowi uczynić nie mogą, co innego nasi przyjaciele ze wschodu. Edmund Klich wypowiedział kilka zdań, które mnie, jako człowieka obdarzonego jakimś intelektem, zwyczajnie obrażają, stawiając w rzędzie idiotów. Otóż Klich twierdzi, iż trudno jest ocenić poziom znajomości jezyka rosyjskiego przez Polaków, gdyż w lotnictwie cywilnym określa się znajomość języka według odpowiednich norm. No cóz, jak widać wróciliśmy do rosyjskiej wrzutki dezinformacyjnej z pierwszych minut po katastrofie –piloci słabo znali język i się nie zrozumieli z wieżą, jasne. Widać, ze nie mamy siły przebicia – Moskwa przemówiła, sprawa zakończona, nie ma dyskusji. Piloci winni w 100% katastrofie, a Rosjanie?? Rosjanie jedynie „pewnych rzeczy nie dopełnili”, ale nie miało to zasadniczego wpływu na katastrofę, gdyż główny ciężar winy ponoszą Polacy.
Oczywiście, ze jesteśmy stadem baranów.
Kontrolerzy, którzy podają błędne dane załodze nie ponoszą winy, kontrolerzy mimo wiedzy o złym położeniu samolotu z polskim prezydentem , z uporem maniak powtarzają „na kursie i na ścieżce”, nie ponoszą winy.
Klich uważa, ze źle by się stało, gdyby Polska prowadziła śledztwo(!), gdyż dzięki istniejącej współpracy otrzymaliśmy rozmowy ze stanowiska dowodzenia. Większej bzdury nie słyszałam, to naprawdę przekracza możliwości percepcji zdrowego umysłu, trudno to nawet skomentować, bo takie twierdzenia umykają logice. Zapytany o zmianę po 8 miesiącach zeznań przez kontrolerów lotu Edmund Klich odpowiedział następująco:
„Nie przykładałbym do tego specjalnej wagi. Prokuratura ma inne procedury , oni muszą udowodnić winę”
A co ma udowadnianie winy przez prokuraturę do zmiany zeznań po 8 miesiącach i to zmiany zasadniczej, dotyczącej między innymi danych pogodowych?? Nieprawdopodobnie „lekkie” podejście pana pułkownika do bardzo poważnej sprawy, ewidentnego mataczenia ze strony Rosjan, budzi moje największe obawy . Czy strona polska jest aż tak zaszachowana, aż tak bezsilna?? To doprawdy niepojęte, że nie ma jednego sprawiedliwego, który by walnął pięścią w stół, powiedział dość??
A jak Edmund Klich odniósł się do innej, równie bulwersującej kwestii celowego niszczenia wraku Tupolewa, który stanowi istotny dowód w sprawie?? Otóż z właściwą sobie beztroską powiedział , że owszem Rosjanie powinni byli nieco delikatniej obchodzić się z wrakiem, lepiej oczyścić miejsce. Przypomnę, ze prokuratura polska niedawno wszczęła śledztwo w tej sprawie, ale co tam, dla pana pułkownika sprawy nie ma, winni są ustaleni, po co dalej szukać jeszcze by nasze stosunki z Rosja ucierpiały.
W końcu kilka miesięcy temu minister Sikorski po spotkaniu z ministrem Ławrowem oświadczył, że ostateczna wersja katastrofy musi być przekonywująca dla wszystkich i nad tym będą pracować. W podobnym tonie wypowiedział się nawiedzający Polskę prezydent Miedwiediew mówiąc, ze nie wyobraża sobie, aby strona polska i rosyjska mogły dojść do innych ustaleń.
Strona rosyjska przyczyny katastrofy znała juz kilkanaście minut po niej. Bez żadnych badań, ekspertyz generałowa Anodina wiedziała, ze winni byli polscy piloci, nasze debeściaki z ułańską fantazją.
Co pozostało stronie polskiej??
Przytaknąć w milczeniu.
Tylko panowie nie jest wam trochę wstyd w imię przyjaźni z premierem Putinem szargać mundur polskich lotników??
Inne tematy w dziale Polityka