Martynka Martynka
5516
BLOG

"Czuła opieka służb" - o inwigilacji blogerów słów kilka

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 88

 

Ujawniona przez Mariusza Kamińskiego informacja, iż służby specjalne III RP inwigilowały środowiska  blogerskie po 10 kwietnia 2010 roku jest niezwykle bulwersująca, ale też w sposób bardzo jednoznaczny pokazuje, czym tak naprawdę jest państwo, które zbudowano pomiędzy kolejnymi magdalenkowymi toastami. To państwo przez większość Polaków  uznawane po 1989 roku za wolne od demonów przeszłości, w pełni niepodległe i demokratyczne pokazało dobitnie, że była to tylko maska, atrapa, teatr dla naiwnych.

Warto zrobić pewien eksperyment i spojrzeć na to, co się działo w ostatnich latach z perspektywy historycznej,nałożyć pewne kalki, które znamy z nieodległej przeszłości i wówczas odpowiedzieć sobie na pytanie: w jakim państwie żyliśmy, a może raczej w czyim, i czym to państwo różniło się, jeśli chodzi o definicję wroga, od tego, które budowali towarzysze sowieccy wraz z polskimi po 1945?

Oto zdarzyła się największa narodowa tragedia, katastrofa, która de facto była dekapitacją elity rządzącej państwem. Stało się to na terenie państwa, które od wieków było Polsce wrogie, czemu wielokrotnie dawało temu wyraz. Katastrofa 10 kwietnia 2010 roku błyskawicznie została poddana obróbce zawodowych dezinformatorów i propagandystów. Kłamstwa puszczone w świat od pierwszych chwil, a które aż ciężko zliczyć, nad Wisłą znalazły zadziwiająco szybki posłuch i akceptację pewnych środowisk bez jakiejkolwiek weryfikacji, zaś głosy przeciwne były błyskawicznie tłumione i ośmieszane.

I wtedy właśnie zwykli obywatele poruszeni skalą dramatu, prymitywizmem kłamstw, które dla zdrowo myślącego były nie do przyjęcia, zaczęli pytać, analizować.

Działo się to w miejscach publicznych, na portalach blogerskich, forach internetowych.  Dyskusje były spontaniczne, wynikające z głębokiej troski o państwo, motywowane chęcią znalezienia odpowiedzi na pytanie, co się tam tak naprawdę stało. Myślę, że nie będzie przesadą, jeśli przywołam tutaj słowa Józefa Piłsudskiego, który powiedział, że „W sercach szlachetnych nieszczęście i poniżenie kraju jest zawsze źródłem patriotyzmu. Nie jest to patriotyzm kastowy, patriotyzm, którego się tak często używa jako ładnego parawanika, skrywającego za sobą moralne i społeczne zera i minusy, nie, patriotyzm ten wypływa "ani z soli, ani z roli, ale z tego co mnie boli" - z realnego cierpienia i nieszczęścia ludz”.

Powstało szereg inicjatyw, fachowe analizy, ciekawe teksty, można powiedzieć, że  działania blogerów stanowiły pewien fenomen chyba na skalę światową. Ludzie całkowicie bezinteresownie, z pobudek patriotycznych nie szczędzili swoich sił i czasu, by dociekać, analizować, studiować dziedziny dla wielu dotąd obce, przekopywać się przez tysiące oficjalnie wyprodukowanych dokumentów.

Jedyną motywacją było pytanie: dlaczego zginęła nasz elita polityczna i wojskowa? Kto zawinił? Kto nie dopilnował? Kto i dlaczego się nie sprawdził? Kto do tego przyłożył rękę?

Dla służb każdego wolnego, nastawionego na realizację własnych interesów państwa, tacy ludzie byliby traktowani, jako realni sprzymierzeńcy, wartościowi obywatele, na których państwo może liczyć w swoich najtrudniejszych momentach.

A kim byli blogerzy dla służb i dla państwa rządzonego przez Bronisława Komorowskiego oraz Donalda Tuska? Byli elementem wrogim, który należało poddać kontroli służb, dowiedzieć się kim są, gdzie mieszkają, jakie mają  problemy rodzinne, by ewentualnie to wykorzystać w dogodnym momencie. Jak dowiedzieliśmy się od Mariusza Kamińsksiego, blogerzy stanowili zagrożenie terrorystyczne dla urzędującego prezydenta, a więc mówiąc językiem służb z pierwszych lat polski ludowej, chcieli obalić ustrój siłą i dlatego byli inwigilowani. W tym samym czasie te same służby zaniechały jakichkolwiek działań wyjaśniających, zabezpieczających i operacyjnych  w związku z katastrofą smoleńską, a świadków, którzy mogli mieć ważne dla dochodzenia informacje odsyłali ….do służb rosyjskich, które powinny być  traktowane jako potencjalni sprawcy.

Pojawiają się głosy, ze blogerzy przebierają nogami, by zdobyć laur męczeństwa. Jest to szczególnie podłe.

Nikt bowiem nie wie, jak wielu z tych, którzy podejmowali tematy dla władzy niewygodne , było blisko poważnych kłopotów i tłumaczenia się z zarzutów o terroryzm. Wystarczyło przecież podesłać kilku sprytnych prowokatorów, aby ktoś coś ostrzej powiedział, a ktoś inny nie zareagował. Dlatego uważam, że ta sprawa powinna być wyjaśniona, a winni takich działań ukarani. I nie chodzi mi tu tylko o szefów służb, którzy z pewnością nie działali wyłącznie ze swojej inicjatywy, ale mieli co najmniej przyzwolenie najwyższych władz.

 

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka