W zeszłym tygodniu Krzysztof Kłopotowski napisał post o, jak to ujął „stanie nieco zdziecinniałej duszy polskiej”. Post jak post. Ale jeden z komentarzy pod nim zamieszczonych przez kogoś z Pisma Biblijnych Chrześcijan - Miesięcznika „Idź pod prąd” jest wart komentarza. Zwłaszcza, że poza jedną osobą nikt na niego nie zareagował.
Ideał chrześcijanina, zwykle niedościgniony - dlatego też zwany ideałem, to dla mnie ktoś nie tylko wierzący i to wierzący głęboko, ale też niezwykle wyrozumiały na inność innych ludzi. I tych wierzących, i nie wierzących, i chrześcijan, i niechrześcijan, i katolików, i chrześcijan niekatolickich. Wyrozumiały na inność, co nie znaczy wyrozumiały na zło. Rozumiejący tę inność innych, akceptujący prawo do bycia innym, pojmowania świata w inny sposób, jego rozumienia inaczej niż rozumie ją on sam. Wszak jeśli Bóg stworzył świat i stworzył nas różnymi, widocznie taki był jego zamysł, właściwym wobec tego jest abyśmy byli różni. Możemy różnie postrzegać, rozumieć, mieć nawet różne wartości, ale jako że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, wszyscy winniśmy się nawzajem szanować. Stąd i nowotestamentowe „nastawianie” drugiego policzka”. Stąd też i „niech rzuci pierwszy kamieniem ten, kto jest bez grzechu”.
Możemy uważać, że ktoś nie ma racji, jest w błędzie, myli się, ale szanujmy jego prawo do błądzenia. Może później zmieni swoje zdanie, zrozumie swój błąd. Może też to jednak ja nie jestem doskonały, a on jest bardziej w racji? Wtedy on mimo mego błądzenia będzie mnie szanował.
Bóg nie stworzył nas nieomylnymi i przez poznawanie własnych błędów uczy nas pokory. Bycie otwartym na innych jest miarą naszego otwarcia na Boga. Szacunek jaki okazujemy innym ludziom jest miarą szacunku jaki naprawdę żywimy do dzieł bożych. Nie musimy ich rozumieć, zgadzać, się, popierać, ale powinniśmy je (ich) szanować.
Każdy ma prawo do robienia i wygadywania głupot. Każdy to czyni na własny rachunek. Mamy prawo potępiać zło. Mamy prawo potępiać innych za czynienie tego zła. Możemy krytykować błędy innych,. Ale nie mamy prawa deprecjonować innych tylko dlatego, że mają inne poglądy niż my sami, mamy.
Zawsze mniej mnie bulwersuje zło, głupota, niegodziwość czy błędna postawa w wykonaniu ludzi prostych, niewykształconych, młodych czy też umysłowo ograniczonych. Takie mają możliwości, takie mają zdolności, wymagają więc większej wyrozumiałości. Ale zdumiewa mnie zawsze i niezmiernie oburza, gdy ludzie wykształceni, inteligentni, ustosunkowani, uznani, a przede wszystkich roszczący sobie prawo do bycia drogowskazami dla innych, prezentują postawę pyszną, arogancką, butną, w zupełności nie licująca z wyobrażeniem jakie sami mają o sobie.
Jak mawiał pewien stary majster: „wyżej srają niż nos mają”.
A poniżej rzeczony komentarz, który pobudził mnie do niniejszych refleksji:
„Przyczyn powodzenia komunizmu też można szukać w religii. Co do skutków kultu maryjnego zgoda - choć spustoszenia są głębsze niż tylko psychologiczne. Prawdziwym problemem są skutki duchowe. Wpływ niebiblijnych, parachrzescijańskich religii(katolicyzmu i prawosławia) widać też w otwartości na ustój komunistyczny - "homo catholicus - homo sovieticus?"
BOMBA! Po prostu bomba! Prawosławie prawosławiem, Polska nim nie stoi, więc nikt na to by nie zwrócił uwagi, choć samo sformułowanie o prawosławiu jest równie bulwersujące jak i o katolicyzmie czy tez protestantyzmie. Ale trzeba mieć niezgorszy tupet, by mieniąc się „biblijnymi chrześcijanami” pisać o katolicyzmie jako o "niebiblijnej parachrzescijańskiej religii". Trzeba być pysznym bucem z brakiem szacunku i tolerancji dla kogokolwiek poza sobą.
A najbardziej zdumiewające jest to, że na platformie z gruntu konserwatywno-katolickiej, jaką jest Salon24, taki komentarz przechodzi bez echa. Bez żadnej reakcji, poza jedną, której autor oburzył się zresztą nie podważaniem chrześcijańskości katolicyzmu, a imputowaniem wpływu katolicyzmu na otwartość wobec komunizmu. Znaczy się – katolicyzm może być parachrześcijański byle nikt nie mówił, że jest prokomunistyczny. Signum locum.
Nie oburza mnie, że piszący ten komentarz nie są katolikami. Świat jest pełen niekatolików. Nie rusza mnie, że mają inne poglądy na teologię niż hierarchowie czy wierni kościoła katolickiego. Ferment umysłowy jest zawsze twórczy. Nie porusza mnie też ich akcentowanie własnej inności. Każdy ma prawo podkreślać, że nie jest tuzinkowy. Nie przeraża mnie też ich pogląd o posiadaniu racji. To bardzo ludzkie i typowe. Ale wkurza mnie, gdy ktoś podkreślając własną inność jednocześnie deprecjonuje innych. Nie jest to przejawem ani zwyczajnego humanizmu, ani tym bardziej chrześcijańskiej postawy. Zwłaszcza gdy czyni to jeszcze pod płaszczykiem pobożności, czyniąc tym samym te pobożność fałszywą i zakłamaną.
To podkreślanie, że to my jesteśmy prawdziwymi biblijnymi chrześcijanami, prawdziwymi Polakami, prawdziwymi patriotami, a nie jakimiś tam wyznawcami parachrzescijańskiej religii - katolicyzmu, fałszywymi Polakami, moskiewskimi pachołkami. To typowa postawa najmojszej polskości i wiary. Mój patriotyzm jest najbardziej patriotyczny. Moja religia jest prawdziwą religią a inne są tylko parareligiami. Ja jestem Polakiem a ty tylko farbowanym Żydem. Tylko ja potrafię czytać Biblię i się nią kierować. Tylko ja wiem co jest dobre a ci inni z gruntu są źli i błądzą.
Jaki Bóg by promował i pochwalał taką postawę?
Nie wiem jak w waszej religii-wierze, panie i panowie biblijni chrześcijanie, ale w katolicyzmie jest tzw. siedem grzechów głównych, których chrześcijanie powini się wystrzegać. A pierwszym z nich jest pycha.
Stawiając się ponad innymi stawiamy się ponad Bogiem.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura