bufon bufon
1193
BLOG

Wybory Samorządowe 2014

bufon bufon Polityka Obserwuj notkę 27

Zwykle byłem tylko wyborcą.  Tym razem przyjrzałem się wyborom też z innej perspektywy – od strony komisji wyborczej. Nie jest to spojrzenie całościowe i reprezentatywne – byłem w małym okręgu wyborczym, który w związku z tym ma swoją specyfikę i nie jest we wszystkim reprezentatywny.

Pierwsza uwaga – system informatyczny. To był na pewno kłopot. W sam dzień wyborów system musieliśmy chyba z cztery razy przeinstalowywać na komisyjnym komputerze. Do końca nie było wiadomo, czy da się przygotować protokoły elektronicznie (i je przesłać), czy też wszystko trzeba będzie pisać ręcznie. Ostatecznie wprowadzanie danych i wydruk – coś co powinno trwać 10…15 minut – trwało u nas 1,5 godziny. System się zawieszał, zrywał, etc. Potem jeszcze kwestia zdawania wyników w Okręgowej Komisji – ten sam problem – system zawieszony. I zamiast zdać w 5 minut - kwitnięcia na fotelach przez godzinę.
Ale to był kłopot, a nie tragedia. Nie katastrofa – jak wielu pisze i się wypowiada. Natomiast wyraźna sugestia, aby PKW nie musiała co wybory rozpisywać nowego przetargu na obsługę informatyczną (ba! a w tym wypadku i osobny przetarg na obsługę w II turze). Każda regulacja prawna ma swoje ograniczenia. Przepisy o przetargach publicznych w tym wypadku doszły do granicy wydolności i śmieszności. Czas na zmiany, by można było „dozlecać” obsługę poprzedniej firmie, uprościć procedury, skrócić terminy przetargowe, itp.
 
Prawdziwym problemem, z powodu którego niektóre komisje traciły godziny, byli „dowcipasi”. Gdy w komisji jest zarejestrowanych kilka tysięcy wyborców, przeliczenie kart wydanych, oddanych, ważnych i nieważnych trwa dłuuugo. Z dwie godziny. A w sytuacji gdy w urnie nagle znajdzie się o dwie albo pięć kart więcej niż zostało wydanych… Liczy się od nowa... I raz jeszcze… Aż ma się pewność, że liczba kart wydanych jest równa liczbie wyborców „odhaczonych” i tylko te trzy karty więcej to surrealistyczny kretyński dowcip jakiegoś jełopa, który kosztował 9 osób komisji pół nieprzespanej i nerwowej nocy.
Sytuację znam z bezpośredniej relacji (dziecko też się wdrażało w obywatelska postawę) – było przeszczęśliwe z powyższego powodu mogąc o 7 rano położyć się spać.
 
Duża liczba głosów nieważnych to rzeczywiście specyfika wyborów samorządowych. Nieważne głosy na Prezydenta/Wójta/burmistrza – to najmniejszy odsetek. W małych komisjach (takich jak moja) nie było ich wcale. U dziecka – pojedyncze (promil w całości głosów).
Głosy nieważne na radnych gminy i powiatu są na poziomie liczby nieważnych głosów w wyborach np.: parlamentarnych (2…5 %).
Natomiast liczba nieważnych głosów do Sejmiku to wielkość 2…3 razy większa. W mojej małej komisji to było 10%. W komisji mojego dziecka –zbliżona wielkość.
 
Nieważność głosu raczej rzadko wynika z pomyłki głosującego. To były pojedyncze głosy ze źle postawionym znakiem (np.: zamalowana kratka zamiast krzyżyka). Albo dwa krzyżyki na dwóch różnych listach (kilkanaście lat temu, na których wyborach tak można było głosować). Najwięcej jednak było kart bez żadnego skreślenia.
 
W komisji są różni ludzie o różnych poglądach. Tacy dla których to tylko okazja do dorobienia, lub do przyjrzenia się z bliska funkcjonowania systemowi demokratycznemu, jak i tacy, którzy chcą koniecznie wyłapać fałszerstwa lub chociażby przypilnować aby jego faworyci wygrali. W mojej komisji byli przedstawiciele każdej z powyższych opcji. Był zwolennik PiSu, miłośnik PRLu, zwolennik lewicy, osoba bez poglądów politycznych, członek komisji samemu nie głosujący... Od wyboru do koloru.
 
Fałszowania głosowania przez członków komisji raczej nie ma fizycznej możliwości – wbrew tezie lansowanej przez jedynie słuszna partię. W czasie głosowania członkowie nawet nie zbliżają się do urny. Przed głosowaniem i po głosowaniu samą urnę sprawdza co najmniej kilka osób. Wszystkie czynności wykonuje się na oczach pozostałych członków komisji, z dala od osobistych rzeczy (toreb, siatek – gdzie mogłyby być dodatkowe głosy), bez długopisów, wzajemnie i krzyżowo się sprawdzając po trzy razy. Zwłaszcza głosy nieważne – dyskutując dlaczego akurat ten głos jest nie ważny i czy wszyscy się z tym zgadzają.
Na dalszych etapach (w imię zasady nie ważne kto głosuje ważne kto liczy głosy) też jest niemożliwe fałszowanie wyników. W każdym momencie można sprawdzić, czy głosy przesłane elektronicznie z danych komisji, zgadzają się z papierowymi protokołami złożonymi w Komisjach Okręgowych, a te czy zgadzają się z liczbą oddanych głosów zaplombowanych w workach w depozycie.
Wołanie o masowych fałszerstwach należy odłożyć między bajki a ich opowiadaczy odesłać do panteonu bajkopisarzy lub na turniej łgarzy. Poza incydentalnymi przypadkami (gdzieś tam ponoć wyparowało 500 kart do głosowania) i nie liczącymi się w całości incydentami (cudowne objawienia lub zaginięcia kilku kart), w naszym systemie (przy demokracji rzeczywistej a nie kremlowskiej czy peerelowskiej) nie ma możliwości systemowo dokonać fałszerstwa. A każda jego próba jest prosta do odkrycia.
 
 
Ps.1:
Moja komisja miała mały obwód, stąd wyniki nie są reprezentatywne ani dla kraju ani dla regionu. Ale pokazują jak może wyglądać specyfika w takich małych obwodach.
 
Frekwencja 80 %
 
Prezydent/Burmistrz/Wójt
- głosy ważne – 100%
- głosy nieważne – 0%
- faworyt – 70% głosów ważnych [nie PiS :)]
 
Wybory do rady gminy/powiatu
- głosy ważne – 95%
- głosy nieważne – 5%
- PiS – 85%
 
Wybory do sejmiku:
- głosy ważne – 90%
- głosy nieważne – 10%
- PiS – 90%
 
 
Ps.2:
Ciekawostką jest to, że mimo wyraźnie propisowskiego obwodu (co widać po wynikach do rady gminy i sejmiku) ci sami wyborcy w większości poparli innego kandydata na Prezydenta niż z PiSu.
 
 
Ps.3.
Proporcja głosów nieważnych do sejmiku oraz w pozostałych wyborach (nie tylko w mojej komisji ale i również w komisji mego dziecka) potwierdzają tezę Jarosława Flisa o ich genezie – są one mniej zrozumiałe, mniej ważne a ich kandydaci mniej znani niż radny gminy czy Wójt. Stąd znacząco większy odsetek głosów nieważnych w części wyborów do sejmików.
 
Ps.4:
Dobra, przyznaję. Naszym komisjom się udało - skończyliśmy prace jeszcze w nocy. Z tego co doczytowuję w necie, w innych komisjach system informatyczny sprokurował rzeczywiste problemy i "być może będą mogły skończyć prace dzisiaj". A to problem dla PKW nie tylko wizerunkowy.
bufon
O mnie bufon

kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka