Przynajmniej dla mnie. To czy PO czy PiS wygra już dawno nie miało znaczenie. Wiele mówi się o tym, ze te wybory to najważniejsza chwila, najważniejsza rzecz, która teraz się dzieje w Polsce, baa... na świecie (przynajmniej z perspektywy Polaka).
A do mnie właśnie dotarło, że ten cały Donaldu, ten cały Kaczor, ta cała Sawicka, CBA, itp. to cyrk robiony naszym kosztem. Kosztem głupich obywateli, których nabiera się na to całe gówno.
Kłamią nam prosto w twarz. Dzisiaj ordynarnie zrobił to Donaldu, ale robią to prawie wszyscy politycy i nikt nie gada prawdy, bo tak się naćpali socjotechniką, że to dla nich jedyny sposób politykowania.
A jedyne co mnie dzisiaj i w najbliższych dniach będzie obchodzić to fakt, że zamordowano Lucky Dube'a, jednego z najważniejszych muzyków z RPA, jednego z największych reggae'owców, jednego z tych ludzi z prawdziwymi zasadami. Świat stał się uboższy o wartościowego osobę, a my wciąż rozprawiamy o pokrakach moralnych jak Donald, Jarek, Beata, Olek, itp.
R.I.P. Lucky Dube. Szkoda, że musiałeś umrzeć, żebym w końcu mógł dostrzec jak mało warty jest ten cały cyrk, wobec prawdziwych tragedii. Nie udawane szlochy posłanki Sawickiej. Nie kłamstwa Kaczyńskich i Tuska, ale sprawy, które dotyczą naprawdę wartościowych ludzi.
W niedzielę pójdę na wybory, zakreślę krzyżyk, wyłączę telewizor i przejdę się do lasu. Bo na więcej uwagi nasi politycy nie zasługują.
I'm going back to my roots...
"Without a winking smiley or other blatant display of humour, it is impossible to create a parody of fundamentalism that someone won't mistake for the real thing." - Nathan Poe. Z dedykacją dla denialistów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka