Czyli w Szwajcarii. Tam też cisza wyborcza, ale chyba jak napiszę krótki tekścik to chyba tamtejszy PKW nie będzie mnie ścigać za agitowanie Szwajcarów. Wybory zapewne najbrutalniejsze w formie od conajmniej pokolenia. Wybory w dużej mierze prowadzone pod znakiem białych i czarnych owc, zakłóconych okazjonalnymi zakłóceniami porządku wynikających z działań radykałów lewicowych. Ale ja pominę ten temat i skupię się bardziej na merytorycznej warstwie kampanii. Ale poniżej małe przypomnienie o tym, co się działo na ulicach szwajcarskich miast:

Wybory do Rady Narodowej odbędą się jutro w 26 kantonach, więc równolegle do tych w Polsce. Wielkich zmian się nie przewiduje, jeśli chodzi o strukturę Rady i radykalnych ruchów w stanie posiadania między 4 głównymi partiami nie należy się spodziewać.
Szwajcarska Partia Ludowa jest największą partią, jeśli chodzi o stan posiadania (obecnie 55 na 200 miejsc). Była też prowyderem (zamierzonym czy nie) skandalu z owcami. Zdaje się, że cała afera tylko skupiła poparcie wokół partii, bo wg ostatniego sondażu przedwyborczego odnotowała przyrost poparcia do 27,3% (co oznacza nieznaczną poprawę w porównaniu z 2003 rokiem, gdzie miała 26,6%). Czyli ludowcy pozostaną numer jeden w Zgromadzeniu, ale bez zasadniczych zmian w stanie posiadania.
Poparcie dla ludowców skupione jest w niemieckiej części kraju. Nacjonalistyczna, antyunijna i prawicowa partia, jak na Szwajcarów i Europę dosyć radykalna.
Jak trabią ludowcy wybory te są wg nich kluczowe dla przyszłości kraju. Trabią, że to ostateczna walka między “wolnością a socjalizmem, tradycyjną ojczyzną a multikulti, bezpieczeństwem a przestępczością... Zachodnimi wartościami a Islamem.”
Warto przypomnieć, ze wybryk z 'owcami' to nic nowego. Cztery lata temu partia wygrała pod hasłem, że Szwajcarzy stają się 'czarnuchami Europy'. Podejrzenia o ledwo skrywany rasizm tejże partii zatem jak najbardziej uzasadniony.
Retoryka partii z roku na rok coraz ostrzejsza, ale przez cztery lata byli największą partią w kraju i niewiele z tej retoryki trafiło do ustawodawstwa. Obserwatorzy twierdzą, że to jawna przesada i nic 'ostatecznego' nie zdecyduje się w tych wyborach. To po prostu sposób na mobilizację elektoratu.
Szwajcarska Partia Socjaldemokratyczna to główna partia opozycyjna i druga co do wielkości partia w Radzie. Oczywiście o lewicowym rodowodzie. Jako jedyna partia lewicowa nie ma za bardzo konkurencji na rynku politycznym (poza najwyżej Zielonymi), więc ma zawsze pewien stabilny i stały elektorat. Najlepsze dni tej partii są jednak jak się zdaje za nią, a w Radzie pełnym chadeków i liberałów musi umiejętnie manewrować i dogadywać się z chadekami dla poparcia socjalnych projektów gospodarczych, a z liberałami dla poparcia zmian legislacyjnych o lewicowym charakterze w kwestii światopoglądowej. Najbardziej proeuropejscy z partii szwajcarskich.
Kampania socjaldemokratów skupiona przede wszystkim na ukazywaniu się jako jedynej alternatywy realnej dla nacjonalistów z Partii Ludowej. W dużej mierze kampania reagująca na zagrywki ludowców.
Socjaldemokraci oczywiście mieli nadzieję przejąć pałeczkę po ludowcach, ale dosyć niemrawa kampania skazuje ich raczej na poparcie w dolnych granicach swoich możliwości. Według ostatnich sondaży będą mieli 21,7%, czyli o 1,7 pkt proc. mniej niż w 2003 i pewnie stracą jedno czy dwa z miejsc z 52 dotychczas posiadanych w Radzie.
Szwajcarska Demokratyczna Partia Wolności (znana też jako Partia Radykalna) to trzecia siła polityczna w kraju i jedna z najbardziej znaczących partii liberalnych w Europie. Czasy świetności zdają się mieć za sobą, kiedy generowali poparcie nawet 20% populacji. Co wybory tym gorzej dla liberałów, którzy tracą poparcie na rzecz m.in. Zielonych i chadeków. Teraz szykuje się wynik znacznie poniżej oczekiwań (spadek poparcia z 17,3% w 2003 do 15,5% i utrata kolejnych miejsc w Radzie (z obecnych 36 mandatów).
Uważa się, że problemem partii jest spłaszczona struktura partii. Powoduje to, że co członek to inne zdanie, przez co niemożliwe jest często ustalenie jednolitego stanowiska partii w wielu kluczowych sprawach i istnienie wielogłosu medialnego.
Wygląda też na to, że liberałowie stracą jedno miejsce w Radzie Federacyjnej, czyli w rządzie szwajcarskim, na rzecz Zielonych.
Szwajcarska Chrześcijańsko Demokratyczna Partia Ludowa, czyli jak sama nazwa wskazuje: Chadecy. Największy przegrany ostatnich lat. Kiedyś jeden z najważniejszych partii w kraju, teraz spadł na dalsze miejsce. W obliczu rosnącego poparcia w ostatnich latach dla nacjonalistów z Partii Ludowej obserwowano stały odpływ elektoratu do nieco bardziej radykalnej partii. Przynajmniej wydaje się, że trend spadkowy został zatrzymany, bo sondaże dają 15,4% poparcia w porównaniu z 14,4% w 2003, więc może parę mandatów dołożą do obecnych 28.
Pierwsze trzy partie dotychczas miały po dwóch reprezentantów w Radzie Federacyjnej, a chadecy mieli jednego. Największa więc zmiana w tegorocznych wyborach będzie więc nie dotyczyć czterech największych partii w kraju, ale wkroczenia na boisko zarerezerwowane dotychczas dla wielkiej czwórki nowego gracza.
Szwajcarska Partia Zielonych to od lat piąta partia w kraju. Dotychczas jednak nie miała możliwości uczestniczenia w rządzeniu krajem (rząd Szwajcarii, tzw. Rada Federacyjna składał się bowiem od lat z 7 przedstawicieli największych partii w kraju). W 2003 roku odnotowali swój najlepszy wynik od lat, czyli 7,3% i 14 mandatów. Teraz szykuje się kolejny wzrost i przekroczenie magicznej bariery 10% przez partię. Według sondaży ponad 70% obywateli uważa, że Zieloni powinni dostać miejsce w Radzie Federacyjnej.
Ewentualne uczestnictwo Zielonych w Radzie byłby największą zmianą w tych wyborach.
Cztery główne partie w 1959 roku ustaliły tzw. 'magiczną formułę', która powodowała, że od lat krajem rządzą niezmiennie te same partie. Wejście więc Zielonych do Rady byłoby więc mini-rewolucją i wg analityków ten prosty fakt pcha poparcie dla Zielonych do góry, bardziej niż jakakolwiek kampania merytoryczna w ich wykonaniu.
Kampanii Zielonych pomógł też fakt, że wyborcy uznali ochronę środowiska priorytetem wyborczym nr 1 w tychże wyborach (wraz z kwestią problemów z imigrantami i integracją obcokrajowców).
Obecne sondaże dawałyby socjaldemokratom, zielonym i chadekom (wbrew pozorom bliżej im do socjaldemokratów niż nacjonalistów) większość w obu Radach, co zmieniłoby realny układ władzy w kraju na rzecz 'lewej strony'. Pomimo braku realnego poparcia władzy najbardziej wzmocnieni strategicznie po tych wyborach będą chadecy, do których będzie należał balans władzy w obu Radach.
Poza 'owcami' kampania w Szwajcarii były jak zwykle dosyć nudna. Chyba największym tematem medialnym poza 'aferą owieczkową' były wątpliwości co do nowych technologii, które będą stosowane przy urnach. Obawy o hackerstwo czy korupcję informacji krążą od tygodni po mediach. Głosy oddane na papierowych formularzach mają być zczytywane przez komputery, ale zdaje się, że obawy są raczej tematem zastępczym z powodu braku tematów...
"Without a winking smiley or other blatant display of humour, it is impossible to create a parody of fundamentalism that someone won't mistake for the real thing." - Nathan Poe. Z dedykacją dla denialistów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka