Czy prawica da się podpuścić? Wiele wskazuje na to, że jest to bardzo możliwe. Wszystko przez ośli upór członków obu centroprawicowych partii, którzy dadzą się wprowadzić w pole przez sprytną zagrywkę taktyczną lewicy.
Sondaże po raz pierwszy od 5 lat wskazują, że socjaldemokraci z Česká Strana Sociálně Demokratická mogą wygrać ewentualne wybory. Od czasu przegłosowania pakietu reform - na czele z podatkiem liniowym - poparcie dla lewicy rośnie kosztem rządzącej centroprawicowej partii Občanská Demokratická Strana. Oba sondaże opublikowane w zeszłym tygodniu wykazują przewagę CSSD rzędu 5-6 pkt. proc., a trend jest wyraźnie rosnący. W zeszłych wyborach sondażownie niewiele się pomyliły w zakresie przewidywaniu wyników, więc teraz nie ma ku temu podstaw, żeby w nie wątpić.
Druga prawicowa partia koalicyjna, czyli chadecy z Krest’anská a Demokratická Unie/ Československá Strana Lidová utzrymują swoje poparcie na poziomie 8%, natomiast Zieloni ze Strana Zelenych wykazują wzrost poparcia z 6,6% w zeszłorocznych wyborach do ok. 9%. Komuniści nieco słabną (ok. 12% poparcia), ale z nimi i tak nikt nie chce wchodzić w koalicję rządową, więc pozostają ciekawostką na scenie.
Zmiana w poparciu społecznym sprowokowała socjaldemokratów do ciekawego ruchu politycznego. Widząc bowiem szansę na przejęcie władzy postanowili zagrać swoim jokerem i spróbować rozwalić delikatną koalicję rządową (mają tylko 100 posłów w 200 osobowej Izbie Reprezentantów) poprzez atak w jej najsłabsze ogniwo.
Ogniwem tym jest oczywiście kruche porozumienie między dwiema partiami prawicowymi, a koalicyjnymi Zielonymi. A najsłabszym punktem tego porozumienia jest fragment umowy koalicyjnej mówiący o polityce energetycznej Czech.
Na czwartkowym posiedzeniu Izby Reprezentantów socjaldemokraci z CSSD zaprezentowali projekt ustawy dot. polityki energetycznej kraju, gdzie jednym z kluczowych elementów ustawy (co prawda nie wprost) byłoby przyzwolenie na dalszą rozbudowę potencjału energii jądrowej w kraju. Sama ustawa natomiast odsuwa decyzyjność w sprawie polityki energetycznej kraju od rządu na rzecz Izby Reprezentantów. Z punktu widzenia Zielonych moratorium na energię jądrowej to jeden z kluczowych elementów (jeśli nie najważniejszy) umowy koalicyjnej. W momencie rozpoczęcia rozmów wpisanie moratorium było punktem wyjściowym dla dalszych rozmów koalicyjnych. Spotkało się to oczywiście z gorzkim przyjęciem ze strony niektórych członków ODS i KDU-CSL, ale zaakceptowano to w ramach umowy, która pozwoliła utworzyć rząd.
Nie ma chyba żadnej wątpliwości, że moment przedłożenia projektu ustawy wybrano nieprzypadkowo. Socjaldemokraci czekali chyba tylko na odpowiednią chwilę, czyli aż poparcie społeczne zmieni się na ich korzyść i postanowili sprawdzić stabilność koalicji. Jeśli dojdzie do przyjęcia ustawy Zieloni będą mieli do wyboru pozostać wiernym swoim zasadom i odejść z koalicji, lub wyjść na cyników dla których władza jest ważniejsza od realizacji programu.
Odrzucenie ustawy będzie się wiązać z wieloma walkami wewnątrzpartyjnymi między pragmatykami (na czele z premierem Topolankiem) z ODS i z KDU-CSL, chcącymi dotrzymać słowo dane Zielonym, a osobami, które podejdą do sprawy ideowo i będą chciały zagłosować zgodnie z własnymi przekonaniami (tu najdonośniej wypowiada się Jan Klas z ODS). Pytanie jednak co ważniejsze: obietnica i kompromis koalicyjny czy forsowanie za wszelką cenę własnego zdania?
Zapewne do przepychanek dołączy się prezydent kraju Vaclav Klaus, który nie omieszka powiedzieć publicznie, że Zieloni to oszołomy i idioci. Co na pewno pomoże umocnieniu koalicji. Są spore szanse na znalezienie wyjścia z sytuacji, czyli odrzucenie zaproponowanej ustawy CSSD i uzgodnienie własnego projektu między partiami koalicyjnymi.
"Without a winking smiley or other blatant display of humour, it is impossible to create a parody of fundamentalism that someone won't mistake for the real thing." - Nathan Poe. Z dedykacją dla denialistów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka