Dzisiaj (5 lutego 2015 roku) najprawdopodobniej rozstrzygnie się sprawa ratyfikacji przez Sejm RP tzw. Konwencji przemocowej.
Politycy partii rządzącej, w medialnych wystąpieniach, deklarują, że będą głosować za przyjęciem ustawy ratyfikującej. Nawet ci, którzy deklarują przywiązanie do wartości opisanych w społecznym nauczania Kościoła, skłonni są głosować za Konwencją, która jest w sposób fundamentalny sprzeczna z ideami, na której została zbudowana cywilizacja europejska. W uzasadnieniu swojej postawy (deklaracji głosowania za ratyfikacją) pojawia się argument: nie chcę, aby uważano mnie za zwolennika przemocy.
Ten argument jest porażający - świadczy o moralnym paraliżu. W sposób jawny, stanowiący prawo przyznają, że ich celem nie jest dobro wspólne, lecz iluzoryczna "mała stabilizacja". Ich prywatna "mała stabilizacja".
W sprawie ratyfikacji Konwencji uderza bezrefleksyjne przekonanie, że można podcinać korzenie i oczekiwać, że drzewo nadal będzie rodziło owoce. Z troski (?) o prawa kobiet i tzw. mniejszości seksualnych funduje się im przyszłość, która jest teraźniejszością dla tych, którzy w innej kulturze moralnej zostali ukształtowani (patrz chociażby tutaj:http://www.fronda.pl/a/tak-panstwo-islamskie-morduje-homoseksualistow,47112.html).
Na stronie http://instytut.pl.tlod kilku lat prowadzimy gender-obserwacje, zamieszczamy/archiwizujemy teksty, które pokazują dynamikę i techniki soc-inżynierii. Warto tę dynamikę prześledzić, żeby mieć własne zdanie.
Gender-obserwacje - dojście na skrótyTUTAJ
List środowisk rodzinnych do premier Kopacz w sprawie Konwencji - dojście na skrótyTUTAJ