Mateusz Drabik Mateusz Drabik
150
BLOG

CZEGO WŁAŚCIWIE CHCĄ „UMIARKOWANI” NACJONALIŚCI?

Mateusz Drabik Mateusz Drabik Polityka Obserwuj notkę 17


Natrafiłem wczoraj na wideo autorstwa p. @Adam Wielomski w którym omawia temat rasizmu wśród nacjonalistów. Oto ono: https://www.youtube.com/watch?v=54HoIyxMIGQ Z jednej strony cieszy mnie, kiedy widzę takich „rozsądnych” nacjonalistów, z drugiej strony nie bardzo rozumiem, o co tak naprawdę chcą walczyć i dlaczego jedne proste rzeczy rozumieją, a innych nie.


 


Pan Wielomski krytykuje rasizm i generalnie genetycznie uwarunkowane „bycie polakiem”, na rzecz świadomej chęci do współtworzenia tejże kultury i tożsamości. Podał bardzo mądry przykład, który i ja wielokrotnie podawałem, mianowicie: gdyby małe dziecko dać do wychowania dowolnej rodzinie, to dziecko bez względu na geny, prawdopodobnie utożsamiałoby się z tą grupą, co rodzice. Np. dziecko urodzone przez „polską” rodzinę, a wychowane od zera przez „niemiecką”, byłoby „niemcem”, itd. Jestem w stanie pojąć, jak funkcjonuje taki typowy, emocjonalnie nacechowany nacjonalista gadający o czystej krwi itd. Ot kieruje nim żądza przetrwania grupy, wpisana w instynkt człowieka, wyuczona tysiącami lat życia przed epoką cywilizacji, a nie rozumowanie. Jeżeli jednak ktoś rozumie, że generalnie każdy człowiek ma prawo autonomicznie decydować o poparciu dla danej kultury i chęci współtworzenia jej, to co też takiego nadzwyczajnego jest w tej kulturze „polskiej”, żeby z domniemanej walki o nią robić całą ideologię?! Przychodzi mi do głowy w zasadzie tylko język. Ani nie ma tu szczególnej architektury, ani potraw, zwyczaje też generalnie podobne co w całej Europie… Jeżeli p. Wielomski jest w stanie ogarnąć przykład z wychowywaniem dzieci, to analogicznie musi ogarniać, że dowolnemu człowiekowi nie zrobi różnicy, w jakim języku będzie mówił, albo czy obejdzie jakieś tam święto 2 dni w te, czy w te. W dowolnym miejscu na ziemi, kiedy jakiś język zniknie w sposób naturalny, nikt za nim nie tęskni. Ani nas ta różnorodność językowa nie zbawi, ani w niczym nie pomaga, no a poza nią – jak wspomniałem – naprawdę trudno znaleźć jakiś konkret, który by tych domniemanych „polaków” wyróżniał.


 


Inna dziwna logika to wyjaśnianie, że tutaj rzekomo nie ma rasizmu, bo ten przyszedł z krajów protestanckich ze względu na teologię predestynacji. Po pierwsze, rasizm był chociażby we Włoszech, gdzie znacznie przeważa Katolicyzm, albo wśród konkwistadorów z Hiszpanii i Portugalii, a po drugie, przeciętny człowiek nie ma zielonego pojęcia, czym różni się teologia protestancka od katolickiej, nie wspominając już nawet o tym, że na chwilę obecną to akurat w Europie zachodniej jest mniej rasistów niż tutaj czy w europie wschodniej. Poza tym, nawet zakładając, że rzeczywiście czegoś tam nigdy nie było („nie ma tradycji rasistowskiej”), nie oznacza, że nie może się pojawić. Typowi konserwatyści mają zwyczaj uznawania, że jak czegoś nie było, to nigdy nie będzie – podczas gdy tam, gdzie coś było, też wcześniej musiało nie być – a mimo to nagle się pojawiło. Wszystko ma swój pierwszy raz. Różne tego typu masowe tendencje są zależne od modnych w danej chwili preferencji politycznych, a nie od niuansów teologicznych. Przeciętny człowiek jest, jaki jest. Zawsze podświadomie chce słyszeć, że wszystko mu się należy i że jest najważniejszy – stąd socjalizm i nacjonalizm są najbardziej lotnymi propagandami, zaś z nacjonalizmu naturalnie tworzy się rasizm. W końcu jeżeli na płaszczyźnie „szczegółowej”, wyszczególniamy cywilizację „polaków”, od jakichś tam wyimaginowanych „niemców”, to analogicznie można wyszczególniać i dążyć do oddzielenia cywilizacji „białej” od „czarnej”, itd. Nacjonaliści próbują oddzielać się grubą kreską od rasizmu, ale to jest dokładnie ten sam tok myślenia, tylko w innej skali. Linia demarkacyjna przebiega pomiędzy myśleniem obiektywnym, a subiektywnym – nie zaś między nacjonalizmem, a rasizmem itp. Gdyby ludzie mieli jakiekolwiek pojęcie o teologii i zdolność do logicznego myślenia, to nie łączyliby ze sobą sprzecznych poglądów takich jak choćby nacjonalizm i chrześcijaństwo. Dopatrywanie się podstaw funkcjonowania masowych, populistycznych ideologii w zdolności przeciętnego człowieka do logicznego myślenia to do prawdy przedszkolny błąd. To jak myślenie, że w demokracji rządzi lud, a nie konkurujące ze sobą obozy propagandowe. Ideologia predestynacji to absurd nie mniejszej wagi, niż rasizm i rzeczywiście – na logikę z predestynacji można wywnioskować rasizm – tyle, że spójność logiczna głoszonych poglądów to nie jest coś, co ma jakikolwiek wpływ na ich perspektywiczność propagandową. W propagandzie liczą się emocje, żądze, uprzedzenia i roszczenia.


 


Podsumowując, jeżeli rzeczywiście nacjonaliści mieliby rozumieć, że w życiu należy samodzielnie decydować, jaką kulturę poprzeć i się z nią utożsamić, to do prawdy nie rozumiem, po co w ogóle są nacjonalistami! Nikt w cywilizowanym świecie nie zakaże im mówić po polsku, nie zakaże jeść pierogów, ani obchodzić śmigus dyngus. Jeżeli jakiś zwyczaj jest wartościowy, to sam obroni się w ostracyzmie czasowym. Żyjemy w czasach, gdzie prawo stanowione o charakterze opresyjnym jest przedmiotem żartów, jak np. to w korei północnej, więc nie ma się co martwić o elementarną wolność osobistą. Zamiast robić szopkę z kilku bardzo mało istotnych wyróżników domniemanej polskiej kultury, lepiej zauważyć, że nikt już nie próbuje nikomu, niczego narzucać. Należy iść w tym kierunku, aby kodeksy we wszystkich miejscach na ziemi miały charakter obiektywny i kompatybilny z każdym człowiekiem. Jest to jak najbardziej możliwe, zwłaszcza, kiedy nie ma socjalizmu, a więc także wynikających z socjalizmu problemów typu: jakiego języka uczyć. W dzisiejszych czasach, pełnych internetu i informacji, każdy sam z siebie nauczy się wszystkiego znacznie efektywniej bez żadnej szkoły państwowej, która najczęściej marnuje tylko czas i obrzydza młodemu człowiekowi fenomen kształcenia się. Zwykłem krytykować nacjonalistów podważając ich „polskość”, poprzez podważenie wyższej celowości i fenomenologiczności podbojów Mieszka I oraz aktualnie funkcjonujących spadów po nich – a więc także jakości ich mitycznej „krwi”. Jeżeli jednak nacjonalistom rzeczywiście chodzi tylko o pragmatyczne upodobanie do kultury, to z jednej strony cieszę się, iż ich mózgi nie dostrzegają wielkiej, mitologicznej wartości w podbojach Mieszka, a z drugiej strony zupełnie nie rozumiem w takim razie, o co w ogóle robią tyle szumu. W niemal każdym miejscu, mogą sobie żyć wg zwyczajów, jakich chcą, jeść pierogi czy mówić w swoim ulubionym, polskim języku. Czego tak naprawdę chcecie, umiarkowani nacjonaliści? O co walczycie? Sami jesteście sobie w stanie odpowiedzieć na to pytanie?





http://www.MateuszDrabik.md

http://www.facebook.com/Mateusz.Drabik.MD

http://www.facebook.com/KonserwatywnyKosmopolityzm

http://www.MateuszDrabik.md http://www.facebook.com/Mateusz.Drabik.MD http://www.facebook.com/KonserwatywnyKosmopolityzm

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka