Jan Herman Jan Herman
265
BLOG

Kilka ważnych cytatów

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 1

Nie jestem zainteresowany finansowo, politycznie, towarzysko w sprawę Dra Mateusza Piskorskiego: żadna redakcja i żaden inny podmiot nie płaci mi za liczne teksty, nie mam zamiaru kandydować w żadnych wyborach pod sztandarem „uwolnić Piskorskiego”, towarzysko znam się z Drem Mateuszem Piskorskim od kilku lat, choć „obserwuję” go jako znaczącego polityka nieco dłużej. Kiedyś zresztą – rozważając „dryfowanie” lewicy „podskakiewiczowskiej”, umieściłem go w „sztafecie” Ikonowicz-Ziętek-Piskorski, myśląc o pewnej osobliwości tego środowiska, które nie jest zdolne ani do partnerskiego współdziałania dziesiątków podmiocików i podmiociątek, ani do jakiejś „dorosłej” debaty z „lewicą koncesjonowaną” (SLD, OPZZ, Krytyka Polityczna, itp.). 

Dr Mateusz Piskorski interesuje mnie jako człowiek, który – zanim skończy 50 lat – stanie się „Chrystusem polskiej lewicy”. W moim wyobrażeniu jest to nieuchronne.

Przyjrzyjmy się lewicowym „Chrystusom i Chrystusiątkom”:

1. Najbardziej wziętym trybunem lewicy podskakiewiczowskiej czasu Transformacji był Piotr Ikonowicz, który do dziś konsumuje „echo-charyzmę”, jaką zyskał w roli trybuna ludowego w czasach, kiedy posłował dwie kadencje. Piotr w swojej działalności partyjnej i wiecowo-ulicznej oraz publicystycznej kieruje się instynktem, który zwano kiedyś „klasowym”: stoi murem za ludźmi „robionymi w bambuko” przez system-ustrój, choć sam jest pieszczochem systemu-ustroju poprzedniego oraz inteligentem, czyli nigdy nie doświadczał kondycji proletariusza. Jego „wzięcie” umiera(ło) powoli: został „persona non grata” w PPS, którym kierował przez kilka lat, a jego partyjka Nowa Lewica upadła jako bankrut polityczny i podmiot niewydolny finansowo nawet na poziomie „zerowym”. Obecnie firmuje Ruch Sprawiedliwości Społecznej, logistycznie pozostający poza wszelkimi normami, choć echo-charyzma pozwala mu „reprezentować” lewicę w mediach i 1 maja (piszę to bez złośliwości). Charakterystyczną figurą polityczną Piotra jest „dryf aktywu”: zakochuje się w nim niemal każdy adept „uliczności lewicującej”, po czym – doświadczywszy współpracy z Piotrem – większość z „zakochanych” staje okoniem wobec jego zaborczości (tylko Piotr ma rację, łaskawie dzieląc się nią z akolitami, brutalnie rozprawiając się z „nielojalnym wolnomyślicielstwem”) pozbawionym uwielbienia dla Piotra;

2. W odróżnieniu od powyższego – Daniel Podrzycki był robotnikiem, któremu w związku z poważną działalnością dysydencką nie było dane nawet skończyć „ogólniaka”. Nie przeszkadzało mu to dojrzewać ideowo w wymagającym środowisku Zagłębia-Śląska. Był organizatorem wielu protestów robotniczych, demonstracji i strajków, m.in. największego strajku w polskim hutnictwie w Hucie Katowice w 1994, strajku przeciwko prywatyzowaniu Fabryki Samochodów Małolitrażowych w 1992 oraz strajków górniczych. W latach 1989 do 1992 – działacz i współzałożyciel Solidarności 80 (negującej „układowość” Solidarności z nomenklaturą i Decydenturą PRL). Założyciel Polskiej Partii Pracy oraz Wolnego Związku Zawodowego „Sierpień 80” – Konfederacja i ich długoletni przewodniczący. W 2005 doprowadził do zawiązania porozumienia politycznego kierowanej przez siebie Polskiej Partii Pracy z innymi małymi pozaparlamentarnymi, lewicowymi ugrupowaniami – PPS, KPP, APP „Racja”, PPE-Z i Nową Lewicą. Opowiadał się przeciwko Unii Europejskiej i NATO, za wyprowadzeniem wojsk polskich z Iraku, za prawem do bezpłatnej antykoncepcji i aborcji, wprowadzeniem armii zawodowej, 35-godzinnym tygodniem pracy i płacą minimalną na poziomie 68% średniej krajowej. Był także orędownikiem neutralności światopoglądowej państwa, w związku z czym postulował wypowiedzenie przez Polskę konkordatu;

3. Kontynuatorem dzieła Daniela – po jego tragicznej, niewyjaśnionej śmierci – był (a może jeszcze jest) Bogusław Ziętek. Jego największym osiągnięciem było uruchomienie KPiORP (Komitet Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników). Wśród inicjatorów Komitetu znaleźli się przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień '80" w kopalni Budryk Krzysztof Łabądź, Dariusz Skrzypczak z "Solidarności" w poznańskiej Goplanie oraz przewodniczący komisji zakładowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza w łódzkim Unionteksie Sławomir Kaczmarek. Wszyscy trzej zostali bezprawnie wyrzuceni z pracy, chociaż podlegali szczególnej ochronie prawnej jako szefowie komisji związkowych. Była to oczywista represja pracodawcy za występowanie w obronie załogi. Znalazłszy przytulisko w WZZ Sierpień’80 uruchomili Biuro Interwencyjne. Ideowo-polityczną siłą napędową KPiORP było kilkadziesiąt „drobiazgów” lewicowych (połowa w „spadku” po Nowej Lewicy). KPiORP rozsypał się po ujawnieniu, że równolegle założono pozarządową organizację o tej samej nazwie, kontrolowaną osobiście przez Ziętka;

4. Najpotężniejszym z „Chrystusów” polskiej lewicy okresu transformacyjnego okazał się Andrzej Lepper. Ten pomorski rolnik – i po trosze chłop – po kilku próbach i eksperymentach, stosując flibustierskie, antysystemowe środki, np. blokady dróg, samosądy ludowe – zdołał wstrzelić się w polityczne „gusta” i – chwyciwszy diabła za ogon – w stosunkowo szybkim czasie rozpętał flibustierską-podskakiewicziwską burzę, ta zaś wyniosła go pośród gromów do Parlamentu i Rządu. Słabością ideową Andrzeja Leppera była niezdolność nazwania po imieniu roboty, którą wykonywał: zawołanie „Balcerowicz musi odejść” okazało się nośne, ale autoryzowane przezeń publikacje „Samoobrona. Dlaczego? Przed czym” (1993), „Niepokorny” (1999), „Każdy kij ma dwa końce” (2001), „Lista Leppera” (2002), „Czas barbarzyńców”, (2005), „141 dni...” (2007) – żadna z nich – nie wyjaśniają, o co mu właściwie chodzi na poziomie ideowym. Na koniec sformułował (przysposobił) hasło „socjal-liberalizm”, które nijak nie pasuje do tego, co robił on sam i trzy wydania Samoobrony, które animował;

5. Warto wspomnieć o „apostolskiej” roli Ryszarda Bugaja, Aleksandra Małachowskiego, Izabeli Jarugi-Nowackiej, Barbary Nowackiej, Roberta Biedronia, Anny Grodzkiej, Adriana Zandberga (w okresie poszukiwań w postaci ruchu Młodych Socjalistów), Sławomira Sierakowskiego – wszyscy oni jednak z trudem poruszają się w robociarsko-proletariackiej przestrzeni poza inteligenckimi egzaltacjami, ale przede wszystkim nie są zdolni do ryzykownej, stanowczej gry antysystemowej, dość powiedzieć, że przegapili – każde po swojemu – to co „punktowali” ludzie spoza lewicy, tacy jak Janusz Korwin-Mikke czy Paweł Kukiz: chodzi o „państwa w państwie” oraz o liczniejące-pęczniejące wykluczenia społeczne, które przykryły polską rzeczywistość woalem-kirem „normalności nienormalnego”. Sukcesiątka są też udziałem Piotra Ciszewskiego czy Jakuba Żaczka ale obaj mają „żadne” zainteresowanie „następnym krokiem”, czyli zagwarantowaniem, by uratowani z ostatecznego wykluczenia nie powrócili w świat zagrożeń;

6. O kierowniczych ludziach „lewicy”, noszących takie nazwiska jak Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller, Włodzimierz Czarzasty, Wojciech Olejniczak, Marek Borowski, Andrzej Celiński, Grzegorz Napieralski, Janusz Palikot – szkoda gadać. Bezdyskusyjna i godna podręczników jest-była ich rola w ogromadzaniu ideowców i pragmatyków oraz szalbierzy uwiedzionych hasłami lewicowymi i takich ludzi, którzy sami uwodzą innych otwartych na lewicowość. Ale o żadnym z nich nie umiem powiedzieć „lewicowiec”, przy czym nie mam zamiaru wpisywać się w debatę o „prawdziwości i nieprawdziwości” lewicowania, stwierdzam tylko, że ich działania praktyczne dalekie są od tego, co przyjaciele i nieprzyjaciele lewicy uważają za „socjalizm-komunizm-socjaldemokratyczność”, itp., itd. Pozostaje mi oddać szacunek wobec nich za to, że biorą na siebie imię lewicowości, utrzymując „przy życiu” samo słowo i związane z nim skojarzenia;

7. Niepisaną nadzieją lewicowego elektoratu (tego PRL-owskiego, czyli roszczeniowego i pragnącego świętego spokoju oraz „ciepłej wody w kranie”) – był – czego nikt nie był świadom, nawet on sam – Stanisław Tymiński, apostoł rozliczenia, a przede wszystkim zaprzestania Transformacji w formule, jakiej Polska doświadczała. Jednak akurat on deklarował zdecydowaną antylewicowość i w ogóle nie „otworzył wątku” lewicowego, choć wspierała go odruchowo ludność post-PRL-owska;

Piotr Ikonowicz Niegroźna maskotka mediów, dyżurny lewicowiec poza-establishmentowy, echo-trybun ludowy

Daniel Podrzycki Szerzej nieznane wspomnienie po solidnie ugruntowanej środowiskowo działalności lewicowej, nie żyje

Bogusław Ziętek Coraz bardziej egzotyczny przywódca związku zawodowego o nieokreślono-lewicowych zapatrywaniach

Andrzej Lepper Najpotężniejszy politycznie lewicowiec czasu Transformacji, bezradny ideowo, zagubiony politycznie, nie żyje

Każdego w wymienionych powyżej znam-znałem osobiście, (po)znałem ich środowiska, obecny byłem pośród ich codzienności i akcyjnej-wydarzeniowości. Kiedy używam wobec nich przydomka „Chrystus” – to wiem co mówię, choć nie oznacza to, że porzuciłbym wszystko i poszedł za nimi, jak pierwsi apostołowie. Może dlatego, że nie mam temperamentu apostoła…? Dobrze też (albo mniej dobrze) znam kilka innych osób wymienionych w niniejszym artykule: np. Stanisława Tymińskiego, Włodzimierza Czarzastego. O naszych „stosunkach” nie da się (dziś) nic dobrego powiedzieć, ale może to i dobrze.

Dr Mateusz Piskorski Znał (zna) osobiście wszystkich czterech, a z Andrzejem Lepperem ściśle współpracował jako rzecznik ugrupowania współrządzącego w Polsce i poseł. Jest jedynym człowiekiem, który nosił w sobie – i głosił – uporządkowaną ideę lewicowości „o specyfice polskiej”, przełożył ją na działania polityczne i organizacyjne w postaci dojrzałej, a nie w formule „odruchu-intuicji klasowej”.

Mateusza Piskorskiego znam z kilkudziesięciu spotkań „w grupie”, wyobrażam też sobie, że dobrze znam środowisko niezarejestrowanej partii „Zmiana”. Skoro jestem dziś najbardziej zaangażowanym zwolennikiem kandydowania Dra Mateusza Piskorskiego do poważnej funkcji administracyjno-samorządowej – robię to świadomie, mając pewność popartą „studiami”, że przerasta on o głowę swoich kontr-kandydatów, a przede wszystkim jest niezłomny-nieprzekupny w swoich racjach i w swoim oddaniu sprawie Wykluczonych, która w najbliższych latach stanie się „głównym tematem” społecznym w Polsce, oraz w sprawie „geopolityki”, która już niedługo stanie przez państwem polskim jako wyzwanie naczelne

Dr Mateusz Piskorski – powtarzam za wieloma notkami, które opublikowałem w jego sprawie – nad każdym z czwórki „Chrystusów” polskiej lewicy miał przewagę „dorosłości” ideowej.

Idee Dra Mateusza Piskorskiego podzielmy na społeczne i geopolityczne.

1. W obszarze społecznym opowiada się on zdecydowanie po stronie wykluczonych-proletariuszy, przy czym daleki jest od konwencji „dzielenia jałmużny”, ale głosi pogląd, że gospodarzami majątku wspólnego (Kraju) oraz dochodów wypracowywanych z udziałem tego majątku – są Ludzie Pracy, i to oni powinni być – poprzez rozwiązania kooperatywne-spółdzielcze-wzajemnicze-dobrosąsiedzkie-samorządne-składkowe – kolektywnymi decydentami w sprawie strategii gospodarczych i podziału dochodu narodowego;

2. W obszarze geopolitycznym jest on zdecydowanym przeciwnikiem „murzyńskości” wobec Ameryki, Rosji, Europy i dowolnego żywiołu mocarstwowego, natomiast przy „planszy do gry” stawia na podmiotowy sojusz z tą częścią świata, która bliska jest BRICS. Czyli jest przeciwny „opcji amerykańskiej”, którą ocenia jako zagrożenie dla Europy, dla Europy Środkowej oraz dla globalnych projektów geo-inwestycyjnych autoryzowanych przez Chiny;

3. Uzupełnieniem tych dwóch filarów ideowych jest talia „poglądów szczegółowych”, np. o zwiększeniu udziału planowości w budżetowaniu i stymulowaniu gospodarki, o wzroście pozycji reprezentacji samorządów wobec pozycji reprezentacji „central partyjnych”, o koniecznej równoprawności sektora spółdzielczo-samorządowego w gospodarce, o wyłączeniu organizacji pozarządowych spod dominacji administracji lokalnej i centralnej;

* * *

Poglądy Dra Mateusza Piskorskiego nie są nielegalne. Mimo młodego wieku (za kilka dni będzie 41-latkiem) jest też on człowiekiem dojrzałym i poważnym. Jest też – powtórzę – człowiekiem niezłomnym, nieprzekupnym ideowo, niepodatnym na naciski polityczne. Jest przede wszystkim legalistą.

Takiego człowieka zlinczowano (nazywając szpiegiem ruskim i chińskim, geszefciarzem), poddano opresji aresztanckiej, pobito w drodze na przesłuchanie (w kibitce), złamano jego plany życiowe, uniemożliwiono normalne funkcjonowanie (patrz: deprywacja).

ONZ (czytamy w jednym z portali zagranicznych, za autorem JA) w mocnych słowach tłumaczy rządowi M. Morawieckiego czym jest demokracja i czym jest wolność słowa. Grupa Robocza sformułowała wnioski na podstawie swoich źródeł, których nie ujawnia, że z uwagi na to, że „rząd zadecydował nie odpowiadać na wiarygodne zarzuty prima facie", czyli takie na pierwszy rzut oka słuszne, a „ciężar dowodu spoczywa na rządzie, jeżeli chce on odeprzeć zarzuty", należy uznać, że zatrzymanie i uwięzienie Piskorskiego, było niezgodne z polskim prawem i miało charakter arbitralny.

Teraz cytaty (z niedoskonałego, ale przysięgłego tłumaczenia opinii Grupy Roboczej” firmowanej przez ONZ):

„W braku alternatywnego wyjaśnienia od rządu, Grupa Robocza uważa, że działania pana Piskorskiego wyraźnie mieszczą się w granicach wolności myśli i słowa oraz swobody pokojowego zgromadzania się i zrzeszania się chronionej artykułami 19 i 20 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i artykułami 19, 21 i 22 Paktu. Grupa Robocza przypomina, że posiadanie i wyrażanie opinii, w tym również tych krytycznych wobec oficjalnej polityki rządu lub niezgodnych z nią jest chronione międzynarodowymi przepisami praw człowieka. Co ważne, nie ma nic, co by sugerowało, że pan Piskorski postępował w sposób okrutny lub w jakikolwiek sposób podżegał swoich zwolenników lub innych ludzi do popełniania aktów przemocy. Z punktu widzenia Grupy Roboczej pokojowo wykonywał swoje prawa wynikające z Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i został aresztowany i uwięziony za to."

Grupa Robocza stwierdza, że Piskorski został pozbawiony wolności w wyniku pokojowego wykonywania swoich praw do wolności myśli i słowa, swobody zgromadzania się i zrzeszania się oraz prawa do udziału w rządzie swojego kraju i prowadzenia spraw publicznych na mocy artykułów 19, 20 i 21(1) Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i artykułów 19, 21, 22 i 25 Paktu. Pozbawienie go wolności jest zatem arbitralne. Grupa jednoznacznie stwierdza, że jeśli mamy do czynienia z tak arbitralnym uwięzieniem, to ewentualny merytoryczny proces nie powinien w ogóle mieć miejsca.

Grupa twierdzi, że „Prawo do procesu w rozsądnym terminie i bez zbędnej zwłoki jest jedną z gwarancji sprawiedliwego procesu zapewnioną w artykułach Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i Paktu, i zostało ono także naruszone w tym przypadku. Grupa Robocza podkreśla, że areszt tymczasowy musi trwać możliwie jak najkrócej, ponieważ stanowi to poważne ograniczenie swobody przemieszczania się, która jest podstawowym i uniwersalnym prawem człowieka." Grupa nie pozostawia suchej nitki na polskich władzach i punktuje wiele uchybień, które ograniczyły prawo Piskorskiego do obrony. A było to między innymi ograniczanie jego i jego adwokatom dostępu do akt; uniemożliwianie udziału Piskorskiemu w wielu z rozpraw przedłużających mu areszt, itd., itp.

Konkluzje Grupy są takie:

1. Grupa wnioskuje do rządu polskiego o niezwłoczne podjęcie środków niezbędnych do naprawy sytuacji Piskorskiego i o doprowadzenie jej do zgodności z odpowiednimi normami międzynarodowymi, również tymi, które są zawarte w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i Pakcie.

2. Biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności sprawy, uważa, że odpowiednim środkiem naprawczym byłoby niezwłoczne zwolnienie Piskorskiego i przyznanie mu egzekwowalnego prawa do zadośćuczynienia i innych odszkodowań zgodnie z prawem międzynarodowym.

3. Grupa Robocza nakłania rząd do zapewnienia pełnego i niezależnego zbadania okoliczności otaczających sprawę arbitralnego pozbawienia wolności pana Piskorskiego oraz do podjęcia odpowiednich środków przeciwko osobom odpowiedzialnym za naruszenie jego praw.

4. Zgodnie z regulaminem swoich metod pracy, Grupa Robocza kieruję tę sprawę do Specjalnego Sprawozdawcy ds. promocji i ochrony praw do wolności myśli i słowa, do Specjalnego Sprawozdawcy ds. praw do swobody pokojowego zgromadzania się i zrzeszania się, oraz do Specjalnego Sprawozdawcy ds. niezawisłości sędziów i prawników w celu podjęcia odpowiednich działań.

ONZ nie pozostawia żadnych wątpliwości, pisze JA — zatrzymanie i uwięzienie Piskorskiego było sprzeczne z przepisami Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, której Polska też jest sygnatariuszem. ONZ zaleca, bo jej decyzje nie są wiążące (to nie sąd), by władze Rzeczpospolitej Polskiej natychmiast uwolniły Piskorskiego, przeprowadziły dochodzenie ws. jego zatrzymania i ukarały winnych popełnionych przez wymiar „sprawiedliwości" przestępstw.

A wszystko to za sprawą Rady Praw Człowieka przy ONZ i jej Grupy Roboczej ds. Arbitralnego Pozbawienia Wolności (nadal cytuję JA).

Grupa zainteresowała się sprawą Piskorskiego w grudniu ubiegłego roku zadała polskim władzom szereg pytań z nią związanych, wyznaczając równocześnie termin w jakim będzie oczekiwać na odpowiedź. Do dziś polskie władze na pismo z ONZ nie odpowiedziały. Zbyły je milczeniem. Przyjęły taktykę, że zamkną oczy i nie będzie widać co robią. Dnia 19 lutego 2018 roku rząd polski wnioskował o przedłużenie terminu odpowiedzi. Przedłużenie zostało udzielone z wyznaczeniem nowego terminu do dnia 5 marca 2018 roku. I tego dnia również żadnych wyjaśnień rząd nie przedstawił.

Nie udało się jednak sprawy zamieść pod dywan. Grupa Robocza ds. Arbitralnego Pozbawienia Wolności opublikowała swój raport. Jest to w zasadzie kolejny z raportów, kolejnej organizacji, która dostrzega łamanie zasad praworządności w Polsce. Inne raporty Unii Europejskiej również pozostają bez odpowiedzi. Rząd gra na zwłokę, podczas gdy kolejne raporty jasno mówią, że w Polsce nie robi się nic, by sytuację łamania praworządności uzdrowić.

W raporcie ONZ zauważa się, że czyny jakie zarzuca się Piskorskiemu w żaden sposób nie wypełniają znamion przestępstw jakie Piskorskiemu zarzuca prokurator Anna Karlińska, a w oparciu o co sądy przedłużały mu co trzy miesiące areszt przez dwa lata. ONZ nie pozostawia żadnych wątpliwości — zatrzymanie i uwięzienie Piskorskiego było sprzeczne z przepisami Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, której Polska też jest sygnatariuszem. ONZ zaleca, bo jej decyzje nie są wiążące (to nie sąd), by władze Rzeczpospolitej Polskiej natychmiast uwolniły Piskorskiego, przeprowadziły dochodzenie ws. jego zatrzymania i ukarały winnych popełnionych przez wymiar „sprawiedliwości" przestępstw.

ONZ w mocnych słowach tłumaczy rządowi M. Morawieckiego, czym jest demokracja i czym jest wolność słowa.

* * *

Kilka godzin temu odebrałem korespondencję z Państwowej Komisji Wyborczej, podpisaną tym razem przez szefa, w której jasno, bez wątpliwości, napisano: PKW nie jest organem właściwym w podniesionej przez Pana sprawie.

Ta „podniesiona” przeze mnie sprawa – to zwrócenie uwagi, że jeden z kandydatów do poważnej funkcji w nadchodzących głosowaniach 2018 – został porwany (poprzez wielomiesięczne, 2-letnie aresztowanie) i izolowany od wyborców i mediów (poprzez utajnienie postępowania) – co jest przestępstwem przeciw wyborom, a jednocześnie jest wystarczającym powodem, by trwanie tej sytuacji spowodowało unieważnienie wyborów kandydata do funkcji Prezydenta Stolicy.

Rozumiem, że PKW ma inne obowiązki. Czytelnikom radzę zapoznać się z dokumentami założycielskimi PKW, aby potem nie było infantylnych komentarzy, kiedy z dniem ogłoszenia-rozpisania kampanii „zacznie się dziać”.


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka