Arkadiusz Meller Arkadiusz Meller
473
BLOG

Polityka zagraniczna i wewnętrzna PiS w roku 2018

Arkadiusz Meller Arkadiusz Meller Polityka Obserwuj notkę 2

Minął kolejny rok rządów Prawa i Sprawiedliwości ( PiS). Rok, który naznaczony był zmianami personalnymi, budową nowych bytów politycznych i odrodzeniem starych formacji, które niektórzy już dawno spisali na straty. Wreszcie ostatnie dwanaście miesięcy to czas odpowiedzi na pytanie, co realnie polscy politycy mogą zrobić na arenie międzynarodowej, ile głos ważnych oficjeli z Kancelarii Premiera i Pałacu Prezydenckiego waży rozgrywkach na szczeblu europejskim, czy nawet globalnym. Jaki jest margines decyzyjny polskich polityków ? Wszystkie te pytania będą nabierać mocy w kolejnych latach bez względu na to, kto będzie rządził krajem, ale już dziś można na nie częściowo odpowiedzieć.


                                                                              Uległość wobec USA i Izraela i UE


    W pierwszej kolejności należy sobie odpowiedzieć co może polska dyplomacja i legislatura na arenie międzynarodowej, gdy chce zrealizować jakiś konkretny interes, ważny dla obrony polskiej racji stanu? Z taką sytuacją spotkaliśmy się w czasie uchwalenia, a potem nowelizacji ustawy o IPN. Polski rząd usiłował przeforsować tę ustawę, dość wadliwą zresztą, bo z zapisów wykluczono działalność artystyczną i naukową, a właśnie na tym polu w ostatnich latach dochodziło do największych nadużyć ze strony niektórych przedstawicieli nauk humanistycznych, aktorów, czy reżyserów. Rokrocznie pojawiały się w prasie, czy mediach elektronicznych wspomnienia o tzw. „polskich obozach zagłady” i współudziale Polaków w zagładzie Żydów. Ustawa miała w teorii zapobiegać pojawianiu się takich przypadków w przyszłości. Nowe polskie regulacje ta okazały się bardzo niewygodne dla Żydów izraelskich i amerykańskich. Medialne i zakulisowe naciski na polski rząd były tak silne, że PiS nie tylko zgodził się na zmianę ustawy, ale uzgadniał jej treść z w jednej z zagranicznych placówek MOSADU. Ingerencja obcego państwa dotyczyła więc nie tylko konieczności zmiany uchwalonego już prawa, ale też w to, jak będzie wyglądać ono po nowelizacji! W istocie więc doszło nie tylko do propagandowego uszczerbku na wizerunku Rzeczpospolitej, ale przede wszystkim obnażono, to że Polska nie jest państwem suwerennym. Zasadą suwerenności państw jest, możliwość samodzielnego kształtowania porządku prawnego według własnych możliwości, potrzeb, oraz interesów. W opisywanym przypadku doszło do pogwałcenia tej zasady i obnażenia słabości polskiej dyplomacji i przy okazji wywiadu, który zawczasu nie zawiadomił centrali o szykowanej ofensywie propagandowej i politycznej strony żydowskiej. Brak postawienia wyraznego veta w tej sprawie sprawił, że rozzuchwalił do ewentualnych ataków na Polskę i wymuszania swoich racji ze strony innych państw (o tym jednak za chwilę). PiS zgodził się na to wszystko kierując się przede wszystkim pryncypiami geopolitycznymi, czyli przede wszystkim sojuszem z USA, bez wsparcia Izraela i Żydów, utrzymanie dobrych relacji wydaje się mało realne ( przynajmniej dla Kaczyńskiego). Zmieniono więc ustawę pod dyktando owych mocarstw, uznając, że załagodzenie sporu przyniesie dobre owoce.  

    W wypadku relacji z Amerykanami tak się jednak nie stało, czego dowodem jest list ambasador Georgette Mosbacher do premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie preferencji podatkowych dla firm z USA, czy też obrony TVN-u, przed szykowaną ustawą dekoncentracyjną. Lekceważący ton listu i jego forma z błędami w nazwisku nawet premiera, mogły mieć miejsce, dlatego, że wcześniej polskie władze zgodziły się na taki styl traktowania, godząc się na nowelizację wspomnianej wyżej ustawy. W poważnym państwie do takiego skandalu nie mogłoby dojść, ale w III RP wszystko jest możliwe, nie dotyczy to rzecz jasna tylko rządów PiS, ale i poprzedników, którzy grzecznie na wszystko się godzili, czego zażyczył sobie Wielki Brat z USA, nie oczekując przy tym niczego w zamian. Poprawa wizerunku Polski przez wykorzystane polityki historycznej i narzędzi prawnych nie specjalnie wyszła na korzyść PiS- owi, ale przełożyła się na relacje Warszawy z innymi ośrodkami siły, przede wszystkim w Europie.

    Bruksela od dłuższego czasu naciskała na Warszawę, by ta zmieniła uchwaloną ustawę o Sądzie Najwyższym. Nowe prawo odsyłało starych sędziów na polityczną emeryturę. W rezultacie PiS miał możliwość powołać w to miejsce nowych, bardziej przychylnie nastawionych przedstawicieli nowej władzy na opuszczone stanowiska. Cel ten wiązał się z obietnicą PiS z kampanii wyborczej, że dokonana zostanie sanacja w całym środowisku sędziowskim, prawniczym, a to przełoży się lepsze funkcjonowanie państwa jako całości. Reforma ta z oczywistych powodów została oprotestowana przez opozycję jako zamach na demokrację, przy czym została wsparta przez urzędników brukselskich. Ci ostatni odnieśli ostateczne zwycięstwo, bo tym jest de facto przywrócenie emerytowanych już sędziów na zajmowane wcześniej stanowiska. Wszystko to było możliwe dzięki wyrokowi Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości . Trybunał bezprawnie wydał wyrok w sprawie, w której nie miał jurysdykcji. Uzurpacja w tym wypadku miała taki sam charakter jak w przypadku noweli ustawy o IPN, czyli dotyczyła wewnętrznych spraw kraju członkowskiego UE. Propaganda rządowa mówiła o kaście, o tym, że nie oddamy ani guzika… a w praktyce wyszło jak w poprzednim wypadku, czyli rząd skapitulował. Podobne rzeczy działy się także na innych kierunkach politycznych, bo w stosunku do Ukrainy, PiS też nie potrafi wyzyskać pozycji silniejszego gracza we wzajemnych stosunkach i mimo licznych upkorzeń zgadza się na politykę ustępstw wobec Kijowa. Być może postawa taka wynika z szerszego kontekstu geopolitycznego, czyli polityki Waszyngtonu wobec Moskwy, gdzie Ukraina jest tylko przedmiotem gry wykorzystywanym przez Amerykanów do realizacji własnych dalekosiężnych interesów. Polska w ten plan musi się wpisywać i prowadzi właśnie z tego powodu mało samodzielną politykę.

                                                                           

                                                                                   Polityczne odrodzenie opozycji

   

 Dwa najważniejsze przykłady przytoczone wyżej świadczą o słabości partii, rządu stworzonego przez Kaczyńskiego. PiS nie potrafił lub nie chciał, albo co najbardziej prawdopodobne uznał, że nie jest w stanie oprzeć się siłą argumentu, argumentom siły wytoczonym przez partnerów i „sojuszników” z Zachodu i Bliskiego Wschodu. Szantaż okazał się skuteczny i prawdopodobnie był stosowany w przeszłości wobec poprzedników obecnej ekipy rządzącej. Różnica jest jednak taka, że PiS realnie starał się coś zmienić, zreformować państwo, bronić przed bezprawnymi atakami propagandowymi z zewnątrz, a przynajmniej wykazywał przynajmniej takie chęci. Kaczyński nie wziął jednak pod uwagę tego, że silniejsza, bardziej niezależna Polska nie jest w interesie mocarstwa globalnego i tych europejskich także. Jawna bezpardonowa interwencja w wewnętrzne sprawy Rzeczpospolitej, miała pokazać, jakie są realne możliwości pola manewru naszego państwa, nawet w sprawach wewnętrznych! Ponieważ ten fakt nie uszedł uwadze opozycyjnych formacji będą chcieć to wykorzystać w kampanii antypisowskiej w przyszłym roku. Opozycja bowiem zaczyna się zmieniać i to w kierunku, który niekoniecznie musi napawać Kaczyńskiego zadowoleniem. 

    Niepowodzenia w polityce zagranicznej PiS, sprzyjają przede wszystkim Grzegorzowi Schetynie i Platformie Obywatelskiej. PO przez ostatni rok przeszła suchą stopą i może w zasadzie mówić o umiarkowanym sukcesie. Szef partii nie przegrał wyborów samorządowych, ale utrzymał swoje pozycje w wielkich miastach. W niektórych ośrodkach miejskich zwycięstwo opozycji było nawet miażdżące. Zasadniczo Schetyna opanował sytuację w partii i nikt już teraz w praktyce nie kwestionuje jego pozycji. Największym jednak sukcesem dawnego sekretarza generalnego PO jest rozbicie Nowoczesnej. Przejście do jego partii 7 posłów należących do partii założonej przez Ryszarda Petru, ostatecznie porzuciło swoją macierzystą formację w zamian za biorące miejsca na listach wyborczych w przyszłorocznych wyborach. Schetyna wyeliminował więc bezpośrednią konkurencję polityczną i to on będzie głównym partnerem do rozmów ze strony brukselskich urzędników w przyszłości. Platforma staje się bowiem naturalnym rywalem PiS do przejęcia władzy w państwie i właśnie dlatego zachodnie i unijne instytucje będą starać się o maksymalne wsparcie wobec tego polityka.


Mniejsze formacje lewicowe, czy centrowe takie jak PSL, czy SLD w takiej sytuacji mogą obawiać się Platformy, zjadającej swoich potencjalnych koalicjantów, tak jak dawniej zrobił to PiS z LPR-em i Samoobroną i właśnie w tym fakcie PiS może upatrywać swojej szansy na ewentualne utrzymanie władzy. Rozgrywanie wzajemnych animozji między PO , a jej mniejszymi opozycyjnymi partnerami jest jedyną możliwością zachowania pola manewru. Sytuacja zewnętrzna bowiem nie jest w tym momencie asem atutowym Kaczyńskiego i nie może jej wykorzystywać jako argumentu w walce o władze na krajowym podwórku politycznym. Jeśli zaś do tego kontekstu dopisać możliwość wybuchu protestów społecznych na wiosnę, pole manewru Kaczyńskiego jeszcze bardziej się skurczy. Może dojdzie do roszad personalnych w ramach obecnego rządu, co ma przygotować partię i elektorat nie tylko na stawianie oporu opisywanym zagrożeniom, te zaś czyhają na PiS nie tylko na lewicy.

Prawica narodowa i wolnościowa mimo rozpadu Kukiz 15’ nie została całkowicie zatomizowana i przed rokiem wyborczym stara się zewrzeć szeregi. Wspólna lista wyborcza może sprawić, że wielu narodowo nastawionych wyborców PiS po prostu zagłosuje na bardziej wyrazistą politycznie konkurencje. Jest zaś za co rząd atakować z pozycji konserwatywnych i narodowych. Pierwszym argumentem, jaki nasuwa się jest oczywiście polityka zagraniczna PiS. Uległość wobec Izraela i USA w postaci nowelizowanych ustaw, kapitulacja wobec UE, pozytywne nastawienie wobec obecnego kształtu Unii, która coraz bardziej pokazuje swoją niemoc wobec silnych vide: protesty we Francji, a siłę wobec słabych- interwencja w reformę sądownictwa w Polsce. Ostro krytykowana jest także polityka wobec Ukrainy, co w dzisiejszych realiach ma coraz większe znaczenie z uwagi na politykę historyczną Kijowa. Narodowcy na swoich sztandarach wypiszą jeszcze w sposób jawny postulaty obrony życia, które teoretycznie PiS uznaje za element własnego kanonu wartości, a w praktyce nigdy ich nie zrealizuje z powodu pragmatyzmu politycznego. W praktyce więc nadchodzące dwanaście miesięcy będzie rozstrzygające dla dalszych losów Kaczyńskiego i jego formacji. PiS nie dość, że musi toczyć wojny dyplomatyczne na zewnątrz, to jeszcze na skrzydłach tej formacji zaczyna pojawiać się polityczna konkurencja, którą raczej będzie się umacniać, niż słabnąć, chyba, że Kaczyński podejmie stanowcze działania i będzie grał jak wcześniej wspomniano na rozbicie integrujących się przeciwników politycznych.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka