Wiele ostatnio dowiadujemy się nie tylko o jakości naszych polityków, ale także o polskich dziennikarzach.
Okazją po temu stały się fakty na które w błyskotliwej analizie „Miara rzetelności dziennikarskiej pracy” zwróciła uwagę pani Katarzyna. Jako że przypadek wiąże się trochę z moją działalnością, a Autorka traktuje niżej podpisanego bardzo łaskawie, niezręcznie jest mi komentować ów tekst. Po zastanowieniu dochodzę do wniosku, że warto to uczynić. Także z tego powodu, iż wnioski, pytania które zostały w nim postawione, a także arcyciekawa dyskusja, która wywiązała się na marginesie, wykraczają poza ramy studium przypadku (naszej akcji).
Zanim przedstawię nowe, istotne fakty, chcę się z Czytelnikami podzielić dwoma opiniami, które niedawno do mnie dotarły. Pierwszą z nich wypowiedziała osoba stojąca na czele pewnej fundacji. Cytuję:
„Niestety, media nie są zainteresowane informowaniem, zajęte są walka polityczną i realizują linie programową właściciela. Na szczęście dostęp do internetu ma coraz więcej ludzi, na razie jest to wolny kanał informacji.”
Druga to komentarz do wspomnianego wyżej tekstu pani Katarzyny, przesłany przez osobę, która wykłada na jednym z uniwersytetów. Oto on:
„ja mam takie podejrzenie: pisze się tylko o tym, co się da wykorzystać do partykularnych, politycznych celów. Pilecki z jakichś przyczyn jest nieporęczny, więc dlatego tak trudno mu się przebić do mediów. Rozśmieszyło mnie określenie "Rzepo droga" w stosunku do tego partyjnego organu kaczorów- żałosne złudzenie konserwatywnych inteligentów”
Zachęcając tedy do kontynuacji debaty, przedstawiam kopie listów (przesłanych poleconym priorytetem), które wedle wszelkiego prawdopodobieństwa zdążyły już dotrzeć do adresatów.
Patriotycznym P.T. dziennikarzom życzę wszelkich łask od bogów, którym służą. Tych zaś, którzy ciekawi są, co w ostatnich miesiącach udało (i czego nie udało) się zdziałać w ramach akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu”, zapraszam pod adres:
www.michaltyrpa.blogspot.com
