No może nie my, ale jakiś zespół, który nie lubi żydowskiej religi. Nie to, że jego członkowie są antysemitami, ale po prostu nie lubią wyznania mojżeszowego i już.
Ciekawe, czy pani Ewa Siedlecka z GieWu napisze tak jak w przypadku koncertu Nergala ( na którym podarł Pismo Święte):
"Koncert Behemotha, na którym Nergal podarł Biblie był zamkniętą, klubową imprezą.Ci, którzy przyszli na koncert wiedzieli, czego mogą się spodziewać, bo Behemoth to zespół znany z nawiązywania do satanizmu".
Parafrazując: na zamkniętm koncercie można drzeć Torę, niszczyć menorę ośmieszać Proroków i Jahwe. Co komu do tego - można, bo impreza jest zamknięta. Przyszli na nią ci, którzy kpią z Pięcioksiągu. A że nagrywana i zamieszczona na You Tube ( jak w przypadku koncertu Nergala) to żaden problem. Wszak sama pani Siedlecka napisła
"Jeśli ktoś podrze Biblię we własnym domu, wobec rodziny i znajomych, to nie można uznać, że obraził uczucie sąsiada, który rzecz całą podejrzał przez dziurkę od klucza. Inaczej wrócilibyśmy do penalizacji przez państwo świętokradztwa."
Więc jak ktoś podejrzy niszczenie Tory na zamkniętym koncercie, to nawet jak czyjeś zawiadomienie trafi do prokuratury, to nic się nie stanie. Zagwarantował to sędzia Więckowski z Sadu Rejonowego w Gdyni wydając wyrok w sprawie niszczenia Pisma Świętego przez Nergala.
I warto, żeby to sobie uświadomiła cała redakcja "Gazety Wyborczej" . A na zakończenie dodam, że według Ewy Siedleckiej sędzia Więckowski ustanowił przyzwoity standard słowa.
