perbrand perbrand
62
BLOG

Triumfatorski śmiech Urbana, przekleństwo polskiej prawicy i sza

perbrand perbrand Polityka Obserwuj notkę 1

Polska prawica odkąd zorganizowała się w III RP posiadła niesamowity i kłopotliwy dar, niespotykany w takiej skali chyba w żadnym innym kraju postkomunistycznym, mianowicie dar autodestrukcji.

Dar? Oczywiście dla przeciwników politycznych, przekleństwo zaś dla samej siebie.

Pomińmy wybory kontraktowe w 1989 r i te z 1991 r. kiedy nie było żadnego progu wyborczego a stopień rozdrobnienia partyjnego w Polsce był rekordowy, największy w Europie (ok. 30 ugrupowań!). Jak wiadomo, odwracając częściowo nastroje społeczne i historyczną klęskę z '89 r., szeroka koalicja wyborcza SdRP wygrała wybory z 1993 r..SLD uzyskał 20,4 % głosów, koalicyjny PSL 15,4 %. Żaden ośrodek medialny nie przegapił wielce symbolicznej sceny triumfu, kiedy Jerzy Urban świętował zwycięstwo swych koleżków z wielką butlą szampana, pokazując do kamery język i śmiejąc się do rozpuku, niczym rozpasła ropucha zadowolona z tego, że jej kumaci pobratymcy przejęli rządy nad polskim bagienkiem. Nie należy naturalnie zapominać, iż postkomunie pomogła ordynacja wyborcza i wprowadzenie tzw. listy krajowej.Generalnie nastąpił niespodziewany sukces postkomunistów, połączony z wieloletnią dominacją czerwonej mafii w strukturach państwowych.  Prawicowi wyborcy zaliczyli szok oraz śmiertlenie poważnego kaca moralnego, a nie powinni -ponieważ jeżeli ktoś zawiódł i okrył się hańbą,to tylko politycy prawej strony sceny politycznej. Post-solidarnościowa elita i byli opozycjoniści mieli szansę te wybory wygrać, poparcie społeczne było dosyć spore, większe niż dla SdRP! Prawica wybrała jednak pogrążenie się w wewnętrznych sporach, personalnych konfliktach i nie wystawiła własnej, w miarę chociaż monolitycznej list wyborczej. Liczne porozwalane na kilkuprocentowy wynik partyjki jak KPN-, PC, Katolicki Komitet Wyborczy ,,Ojczyzna" (ZCHN plus Partia Konserwatywna i kilka innych przystawek),związek ,,Solidarność",UPR i BBWR pozostawały ze sobą w śmiertelnym sporze i musiały prezentować dosyć żałosny obraz.Co więcej, pośrednio utorowały Płatnym Zdrajcom Pachołkom Rosji drogę do władzy i na polityczne salony.W tym kontekście nie zaskakuje histeryczny śmiech Urbana, którego echa nie dają zasnąć większości antykomunistów po dziś dzień. 

Wówczas polski obóz prawicowy pierwszy raz posmakował bata ukręconego na samego siebie, by rękami Mariana Krzaklewskiego jeden jedyny raz zespolić się w wyborach w 1997 roku, tylko po to by znów w trakcie rządów się podzielić  i wskutek kompromitacji korupcyjnym popisem (pierwszy POPIS?) nieudolności własnych rządów, popaść w polityczny niebyt.

Wszyscy wiemy, jak skończyły się dwuletnie bajania i baśniowe wizje POPISowej koalicji w 2005 r. Mniejsza o winę, osobiście obciążam nią PO, wielu innych zarówno z prawa jak i z lewa z kolei PiS. Efekt jest jeden i to nazbyt dobitny : nie dość, że nie doszło do wyśnionej (być może od samego początku wirtualnej) centro-prawicowej koalicji, to jeszcze bonusowo wizja trwałych podziałów nie odstępuje dziś na krok ani od PiS ani PO. Proces wewnętrznego rozpadu tego drugiego ugrupowania hibernują jedynie kłopoty tej pierwszej partii i doktryna totalnej opozycji wobec obecnego rządu plus poparcie mainstremowych mediów. PiS najprawdopodobniej przetrwa i nie rozłamie się wpół, lecz w przyszłości coś się z niego co najmniej odkruszy. Ideowe i personalne rysy będą się pogłębiały, co zaowocuje trwałym odpływem elektoratu tylko do bazowego minimum, które partia Kaczyńskich zdała się już wypracować. Z drugiej strony Platformie grozi rozmycie, marginalizacja skrzydła konserwatywnego i trwały alians z Lewizną i Demokratami -wszystko w imię szalonego pomysłu-obsesji Dona Tuska wygranej prezydentury w 2010 r. Aktualne małe trzęsienie ziemi na scenie polit. jest dla mnie preludium do przebiegunowania nastrojów społecznych, dalszych partyjnych roszad na prawicy licytującej się w radykalizmie o sprawy i tak przegrane(aborcja) oraz zaproszeniem do wyborczego zwycięstwa dla PO w parze z SLD.

Chciałbym być zrozumianym bez żadnych niejasności, to nie jest moje wishful thinking bo jako prawicowy oszołom ostatnią rzeczą jaką chcę to powrót lewicy postkomunistycznej do władzy(w jakiejkolwiek konfiguracji koalicyjnej) albo ryzyka prezydentury Tuska, człowieka bez charakteru, zasad ani poglądów politycznych. W tej materii mogę jedynie solidaryzować się z obawą (raczej nie na pokaz) którą dziś ubrał w słowa europoseł PiS Adam Bielan : Nic dziś nie przybliża powrotu do władzy postkomuny niż bezmyślne działania Marka Jurka!

Już widać wśród sld-owskich aparatczyków, wspieranych przez drużynę Onyszkiewicza i platformerskich liderów ten błysk w oku. Zwietrzyli niczym u łownej zwierzyny nawrót odwiecznej słabości antykomunistycznej prawicy. Aleksander Kwaśniewski Wielki obwieścił oto wszem i wobec z królewskiego tronu z którego w świecie Gazety Wyborczej nigdy nie zsiadł : Nie ma wrogów na lewicy!. Nawet szorstka przyjaźń z dawnym PZPR-owskim betonem na czele z Leszkiem Millerem w planach ma zostać u Prezia potraktowana solidną dawką lukru, nabierając gładkości aż do wysokiego połysku. Cały ambrans po to, by lśnić w mediach na kilometry, oślepiając nawet zatroskane o polską demokrację zachodnioeuropejskie kraje a nie pozostawiając bez reakcji nawet Rady Europy. Tym samym nawiązał do słynnej wypowiedzi Stalina i najlepszych tradycji protoplastów swojej dawnej organizacji partyjnej, widzących zagrożenie w organizującym się przy swoim boku faszyzmie tak jak PO i lewica obserwują słabnącego zamordystycznego wroga, który własnie mocno zachwiał się w posadach.

Zaiste, pierwszą tischnerowską prawdą jest to, co tłumaczą niektórzy mądrzy ludzie aż do znudzenia : Historia lubi powtarzać się jako farsa.  Ryzyko niemal pewnej przyszłej koalicji PO-SLD i ofensywy niedocenianego wodza Kwaśniewskiego jawi się jako coś więcej niż tylko nocny koszmarek. Czy Jerzy Urban znów trzyma butelkę szampana ćwicząc przed lustrem gardłowy, zwierzęcy śmiech tryumfu nad zagrażającym elitcie III RP ciemnogrodem?

perbrand
O mnie perbrand

"- Jakim prawem?! - Prawem, a nie lewem , towarzyszu." fragment dialogu z "Ceny" Waldemara Łysiaka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka