Za uczonymi, którzy ciężko harują i robią wspaniałe rzeczy, idą biurokraci w purpurach i gronostajach. Biurokraci są specjalistami od wszystkiego. Są gotowi zorganizować Międzyrządowy Panel ds. Grzybicy Mózgu (IPMM) i wydać na ten cel 40.000.000.000 USD. Wyobrażacie sobie, ile bułek dla małych afrykanek płci obojga można za to kupić? To jest prawdziwy cud szalonego wydawania publicznych pieniędzy.
Najlepiej wydaje się taką kasę na:
1. Programy ratowania świata.
2. Międzynarodową pomoc pokrzywdzonym tego świata.
3. Wielkie strategie i programy rozwoju.
4. Wielkie ideologizmy
W artykule "Patriotyzm nie jest rasizmem", który był poświęcony szarlatanom w nauce zaledwie dotknąłem tej sprawy, zupełnie mimochodem, jako kwestię wolności nauki. el Guapo zwrócił moją uwagę na podejmowane próby zaprzęgnięcia prawdziwej nauki w służbę politycznych fantazji. Myślę, że granica jest jednak w innym miejscu. Uczeni nie wojują zbyt ostro przeciwko wyczynom różnych naukowych szarlatanów, bo wiedzą, że może to prowadzić do reglamentacji myśli, co zawsze jest końcem prawdziwej nauki.
Cóż to jest prawdziwa nauka?
Każda próba zdefiniowania tego cudu, jest jałowym przedsięwzięciem.
Przykładem jest "nauka radziecka", która próbowała kwitnąć w warunkach ścisłej reglamentacji myśli. No i jest słynna dzięki takim facetom jak Łysenko albo Lepieszyńska, no i oczywiście pan Kałasznikow. Nauka radziecka miała jednak prawdziwie niezwykłe osiągnięcia, bo ludzkiej myśli nigdy uwięzić się do końca nie da. Rosyjscy władcy wszelkiego dobra, hodowali też naukę w doniczkach różnych akademgorodków. W tych doniczkach nauce było wszystko wolno, za wyjątkiem wychodzenia na zewnątrz, ale cóż...
Tak było i tak jest.
Prawdziwa nauka jest sztuką dysydentów. Aby w nauce coś ruszyć, konieczne jest wieczne zdziwienie i ciekawość. Nic co widzę, nie jest oczywiste, do wszystkiego można podejść inaczej. Prawdziwa nauka łatwo się kojarzy z absurdalnym humorem, z klimatem zwariowanych wieczorów w knajpie urządzanych przez szalonych ludzi w rodzaju Stefana Banacha, Stanisława Ulama, Hugo Steinhausa, Stanisława Mazura. Klimat prawdziwej nauki zawsze mi się kojarzy ze specyficzną aurą szmoncesu, żydowskiego humoru i bardzo specyficznego podejścia do życia. Bez fatalizmu, ale i bez szalonego optymizmu, zawsze w poszukiwaniu nowej możliwości. Ludzie, którzy pracowali jak woły, szlifowali do upadłego swój warsztat, by obrać tajemnice wszechświata ze skóry. Zapisywali różne bzdury i najcenniejsze olśnienia w "Księdze Szkockiej", wyznaczali wariackie nagrody za rozszyfrowanie ukrytych tam problemów. Tylko po to, by im coś, co zafrapowało choć na chwilę, nie uciekło, nie dało się zapomnieć w oparach absurdu. Ostatnia nagroda obiecana w "Księdze Szkockiej", żywa gęś, była wręczona w Warszawie w 1981 roku. Ostatni zapis w tej księdze powstał przed II Wojną Światową. Później do Lwowa wjechali sowieci, dla których nauka była już tylko użytkowym "narzędziem poznania". [rotfl]
Tak zaczęła się epoka zaprzęgania nauki. Niestety, nie było w tym nic śmiesznego, polscy uczeni spotkali się później z radzieckimi kulami w potylicy, byli przepędzeni przez krematoria obozów pracy, świetnie zorganizowanych przez europejskich Kulturträgerów. Stefan Banach jest już od sześćdziesięciu lat jednym z najbardziej znanych światowych matematyków. Ma miliony pomników na okładkach podręczników poświęconych rozwijaniu jego osiągnięcia. Od sześćdziesięciu lat już nie żyje. Bez Stefana Banacha nie było by całej współczesnej cywilizacji. Wielu z jego równie wspaniałych kolegów odnalazło się później w Polsce...
Taak, prawdziwa nauka to wolność myśli...
Prawdziwa nauka jest przeciwieństwem zorganizowanej, biurokratycznej i hierarchicznej struktury, czuje się świetnie w oparach absurdu, w klimacie zupełnej wolności myśli i szalonej dyscypliny intelektualnej. Niels Bohr mawiał, że nie interesują go teorie, które nie są dostatecznie szalone. I tu gdzieś jest subtelna granica, pomiędzy sensem współczesnej cywilizacji, która żyje, świetnie się bawi i rozkręca, co widać. Wystarczy dotknąć realnej codzienności, oferującej co raz to i nowe możliwości.
To nie są tylko przedmioty, telefony, kamery, lapy topy i inne gady dżety.To są nowe oferty cywilizacyjne, czasem łączące nowe możliwości z bardzo intymnymi ludzkimi potrzebami emocjonalnymi. Czułość, empatia, miłość i troska matki o dziecko wychodzące do szkoły. Wyobraźnia mi ciągle przypomina czasy, kiedy matka moment po wypuszczeniu dziecka z domu usychała z niepokoju. Gdzie on jest, czy jej się nic nie dzieje. A teraz. Przecież mała ma komórkę. To sięga tak daleko, zmienia obyczaj, procedury, wnika i asymiluje się z emocjami i uczuciami. Empatia w Internecie. Przyjaźń w blogu. Dostęp do informacji. Powoli rozsypujące się więzy i pęta reglamentacji w bardzo wielu sferach ludzkiej aktywności,… tu gdzieś jest ta granica niezrozumienia, braku kontaktu, tu jest punkt nieciągłości, przerwa.
Po drugiej stronie tej granicy są elity starej cywilizacji, które ciągną za sobą stare standardy i wzorce. To jest miejsce, które jest źródłem wszelkich awarii. Gdy urzędnicy ONZ przyrządzają Międzyrządowy Panel ds Ocieplenia Klimatu (IPCC), to najpierw preparują Polityczny Program Walki z Globalnym Ociepleniem, a później rozsyłają w świat ankietę do uczonych świata z zamówieniem ekspertyzy...To na 100% to nie jest prawdziwa nauka, wszyscy na świecie wiedzą, że urzędnicy ONZ albo UE rozdają pieniądze bez sensu.
Na naszym zwariowanym świecie zawsze się znajdzie z 2500 chętnych do napisanie każdej bzdury, za odpowiednie pieniądze. Wystarczy kilku polityków i gangsterów ekonomicznych, fantastyczny pomysł przekrętu, "jak obedrzeć budżet z pieniędzy", których jeszcze nie ma, no i uruchomić odpowiednie oszołomskie lobby pań przed menopauzą. Kojarzy się to oczywiście z takimi paniami z profesorskimi tytułami, czołówka elit intelektualnycj świata. W Polsce to zapewne Maria Janion, Magdalena Środa, Róża Thun i ich znakomite koleżanki. Przeciwieństwo mohairowych beretów.
To są najpopularniejsi szarlatani, obłąkani lingwiści budujący marksistowskie anarcholibertariańskie teorie współczesnej ekonomii (Noam Chomsky). To są dywizje trockistowskich rewolucjonistów, którym wciąż marzy się światowa rewolucja komunistyczna. To są twórcy takich wspaniałych nauk jak bioetyka z ulubieńcem starszych pań całego świata Peterem Singerem, dewlopmentaliści ze śpiewającym Bono i wpływowym Jeffreyem Sachsem. To jest towarzystwo starszych pań. W XIX wieku panie zasiadały przy stoliku do seansu spirytystycznego. Dzisiaj są czołowymi ideologami w siedzibie współczesnych książąt. Tu jest siedziba współczesnego królestwa szarlatanów i oszustów. Strategia lizbońska. Ekologizm Petera Singera. Protokół z Kioto. 500 miliardów dolarów amerykańskich do „ukradnięcia”. Co jest marzeniem każdej biurokracji?
To jest ich własne nietykalne królestwo korupcji. To jest marzenie współczesnego europejskiego Bantustanu. Ale marketing jest super!
Uwaga, przerywam program, otrzymałem ważny komunikat:
Michaelu, najbliższe dni będą decydujące dla dalszej historii Polski. Jeśli "układ" przegra - w co głęboko wierzę, to najbliższa kampania wyborcza będzie już przygotowaniem pod poważne zmiany w państwie. Jak się zachowa PO to jeszcze nie jest przesądzone, ale "po owocach" ich poznamy :) FYM.
@ All Odpowiadam: Moim zdaniem najbliższa kampania wyborcza powinna skupić się na najważniejszych dla Polski interesach Polskiej Racji Stanu. To jest znakomite kryterium różnicujące prawdziwe intencje startujących do wyborów. Bierzemy się do roboty. Zrobimy wszystko abyśmy nie wrócili znowu do starego Bantustanu w nowych dekoracjach. Raczej nie mam wątpliwości co do zachowania się PO. Pamiętasz anegdotę o dylemacie Wałęsy, z listopada 2005 roku?. michael
Jedno jest pewne:
Nie chcę, aby spełniło się ich marzenie o ich własnym, nietykalnym królestwie korupcji we współczesnym europejskim Bantustanie.
____________________________________________________________________________ Przypisy:
[1] Stanisław Michalkiewicz -projekt Konstytucji - do dyskusji <<< to jest link.
[2] Materiały Darskiego <<< link.
[3] Niemieckie wizje - Waldemar Dworakowski (od FYM) <<< link
[4] Matix znów porusza frapujący mnie temat. Sukcesy szarlatanów nauki, zastanawiające sukcesy takich dziwacznych tworów, jak bioetyka Petera Singera, anarchizm libertariański Noama Chomsky, developmentalizm Jeffreya Sachsa i śpiewającego Bono, koszmarna moda na „globalne ocieplenie” forsowana raportem międzyrządowego panelu ONZ (IPCC). Opinię Gary S. Beckera o tej modzie cytowałem w sobotnim artykule „Patriotyzm nie jest rasizmem”. Stawiając koncepcję cywilizacyjnej nieumiejętności korzystania z dorobku współczesnej nauki zastanawiam się nad przyczynami tego zjawiska. Intrygujące jest zrozumienie, dlaczego do domeny publicznej, dlaczego do strategii globalnych, do programów politycznych partii rządzących docierają odpadki z naukowego stołu. Zdzisław Krasnodębski proponuje poszukiwać rozwiązania w wielkiej uniformizacji „człowieka z zewnątrzsterownego” jako produktu społeczeństwa masowego. Tę pesymistyczną wizję „Chamstwa w Państwie” Zdzisław Krasnodębski przedstawił w 32/33 nr Wprost (2007). Mody intelektualne są wspólną cechą tych zjawisk cywilizacyjnych. Zachęcam do lektury tekstu Matix’a: Przyczyny sukcesu mody intelektualnej? <<< link
[5] Free Your Mind pisze, że "Kaczyński gotów do kontrataku" <<< link „Nie dajmy zginąć poległym" Zbigniew Herbert 26.410
Komentarze