Wybory zakończyły się, stan posiadania mandatów dla PiS w sejmie pozostał niezmienny, można rzec nihil novil, da się jakoś rządzić, pomimo utraty większości w senacie. Mówiąc w przybliżeniu, ani sukces, ani porażka
Zastanawiającym jest jednak, komu ma służyć propaganda sukcesu dotycząca +2.5mln głosujących na partię rządzącą ? Niewątpliwe nie rządzącym, gdyż przy pierwszym lepszym potknięciu podczas głosowań, o które wcale nie będzie trudno, każdy kto w nią uwierzył, od razu skieruje złość w stronę rządzących nie wnikając w szczegóły. Przecież był sukces w wyborach.
Owe 2.5 mln może szybko stopnieć, iż niewielu z nich, zapewne interesuje się na tyle polityką, aby wiedzieć coś więcej niż to, co która partia mi dała, obiecała i że Macierewicz jest zły bo tak ludzie mówią.
Podawanie przyrostu elektoratu przez PiS jako takowy, jest mało profesjonalnym zabiegiem. Żaden poważny stolarz przyjmując zlecenie na wykonanie szafy, nie chwali się przed klientem że udało mu się zdobyć więcej desek niż zazwyczaj i powinno ich wystarczyć w sam raz na wykonanie tejże szafy, chociaż nawet podczas heblowania mogą zdarzyć się sęki i którąś z desek będzie trzeba odrzucić.
Można odnieść wrażenie że osobom w rządzie przestało się chcieć stawiać sobie ambitne cele i za nimi podążać, nie zwracając uwagi na półśrodki a osiedli na laurach i celem samym w sobie jest zachowanie władzy i administrowanie państwem, stąd ten zachwyt przyrostem co wiąże się z tym że stracili intuicję. Jednak nawet gdyby tak było, ta opcja jest najlepszym wyborem spośród wszystkich oferentów nie proponujących zupełnie nic wyborcom.
