Michał Gąsior Michał Gąsior
33
BLOG

Tusku, nie kandyduj!

Michał Gąsior Michał Gąsior Polityka Obserwuj notkę 7

Donald Tusk poważnie zastanawia się czy wystartować w wyborach prezydenckich, czy też skupić się na roli premiera. Jeśli zdecyduje się rozpocząć walkę o Duży Pałac musi liczyć się z tym, że w Platformie może dojść do zupełnie nieoczekiwanych procesów, a w najgorszym wypadku nawet do wewnętrznego konfliktu. To wszystko dlatego, że PO to dziś partia zupełnie zależna i podporządkowana Tuskowi. Premier ma w niej wręcz absolutną władzę, a za jego plecami nie widać osobistości, która mogłaby ewentualnie mieć podobne znaczenie w przyszłości. Tak więc trudno oszacować, jak wiele zmieniłoby się w PO po odejściu Tuska.

Z drugiej strony cały program i koncepcja rządzenia Platformy oparte są de facto na dążeniu do prezydentury. Od początku, a właściwie od wyborów w 2005 roku partia Tuska obrała sobie wyraźny cel, który stał się celem jej wyborców. Porzucenie zamiaru kandydowania byłoby więc dla nich zupełnie niezrozumiałe, bo przecież Tusk przez pięć lat piastował stanowisko głównodowodzącego na froncie walki z PiS i IV RP, a fotel prezydenta miał ostatecznym dowodem na to, że cała działalność Platformy i Tuska miała sens.

Problem obecnego premiera sprowadza się więc do wyboru między wiarygodnością jednostki politycznej, a długofalową strategią działania partii politycznej. Te dwa aspeky są wiążą sie zresztą ze sobą. Jeśli Tusk nie wystartuje w wyborach prezydenckich, notowania PO mogą gwałtownie spaść. Elektorat będzie zawiedziony, a przecież partia w tym systemie zarządzania jest ściśle utożsamiana z liderem. Jeśli jednak wystartuje, wypuści z rąk wszystkie sznurki, które przypadną w udziale Schetynie. Może stracić kontrolę nad partią, a sama przyjemność prezydentury sprowadzona zostanie do mało znaczących powinności (co przewiduje projekt zmiany konstytucji forsowany przez Tuska).

Moim zdaniem premier powinien pozostać premierem. Jak pokazują sondaże każdy kandydat PO ma niemal w kieszeni udział w drugiej turze. Wyobraźmy sobie następujący scenariusz. Tusk rządzi dalej, a w wir prezydenckiej kampanii rzuca przykładowo Komorowskiego. Ten wygrywa wybory zostawiając za plecami Kaczyńskiego. Sejm zmienia konsytutcję według projektu platformy, co oznacza, że prezydent ma mniejszą moc sprawczą. Tusk ma partię, ma rząd i ma swojego prezydenta. Może więc bez przeszków realizować swoją wizję państwa. KRUS, służba zdrowia, mundurówki, euro - droga do reform stoi otworem,.

 

 

michalgasior1@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka