Dlaczego mamy poprzeć nową formację Joanny Kluzik-Rostkowskiej? Bo wali w PiS i Kaczyńskiego – taką odpowiedź nasuwa nam dzisiejszy przekaz medialny.
Inicjatywę Joanny Kluzik-Rostkowskiej przyjąłem ze sporym optymizmem. Wolę opozycję tą z kampanii prezydenckiej, niż sektę Kaczyńskiego w obecnej postaci. Jednak optymizm nie oznacza przesadnej i bezrefleksyjnej euforii, której wrażenie kreują dziś media.
Obserwując wtorkowe harce dziennikarzy, operatorów kamer i fotoreporterów po sejmowych korytarzach przyszło mi do głowy jedno, zasadnicze pytanie – dlaczego? Dlaczego ci wszyscy ludzie gonią za buntownikami z PiS? Ze względu na wyjątkowo mądry i merytoryczny program, który może powalić na kolana rządzącą Platformę? Czy może tylko dlatego, że kilku polityków, którzy wczoraj stanowili ścisłą wierchuszkę Kaczyńskiego dziś publicznie obrzuca go błotem (słusznie, niesłusznie – bez znaczenia)?
Jestem pewien, że z tego drugiego względu i to właśnie podobać się nie może. Bo pierwszą i najważniejszą właściwością opozycji ma być skuteczne punktowanie słabych stron rządzących, a nie uderzanie w dawnych współpracowników.
Wiem, wiem – PiS rzeczywiście jest dziś żałosny, rzeczywiście opozycją jest dziś tylko na papierze, ale nie oznacza to, że siłą PJN jest słabość PiS. A takie wrażenie można odnieść oglądając relacje telewizyjne czy czytając komentarze niektórych publicystów.
Nie przesądzam, czy program nowego klubu poselskiego jest dobry czy słaby, bo nawet go jeszcze nie znamy. Oby był wart medialnego szumu. Jasne jest jednak to, że zamiast pytania typu „Kogo jeszcze Państwo wydrzecie z partii Kaczyńskiego?” powinny paść inne: o gospodarkę, o finanse, politykę zagraniczną, o żłobki i przedszkola. A to jest rola dziennikarzy.
Inne tematy w dziale Polityka