Michał Gąsior Michał Gąsior
202
BLOG

Saba wróciła z podkulonym ogonem

Michał Gąsior Michał Gąsior Polityka Obserwuj notkę 0

 Ludwik Dorn skapitulował. Trzy lata temu odchodził z PiS w imię demokracji i wewnątrzpartyjnego pluralizmu poglądów. Teraz podpisał klauzulę milczenia.

Kiedy w grudniu 2007 roku trzej niepokorni wiceprezesi PiS, a wśród nich Ludwik Dorn, wystosowali list do Jarosława Kaczyńskiego, w którym miażdżąco skrytykowali niedemokratyczny sposób funkcjonowania partii, byłem pełen podziwu. „Dorn to polityk z zasadami” – myślałem wówczas kiwając z uznaniem głową. Dziś prędzej bym splunął. 

Ludwik Dorn co prawa nie wrócił do PiS, a tylko związał się z partią Kaczyńskiego dość niespotykaną w polskich warunkach polityczną umową. Sam krok był do przewidzenia, choć już po katastrofie smoleńskiej wydawało się, że śladem niedoszłych ojców chrzestnych nowej prawicy (Sellin, Polaczek) także i Dorn wróci na łono PiS. Okazja była wyśmienita. „Trzeci bliźniak” wybrał jednak inną, pokrętną wizję swojego politycznego bytu. Podczepił się pod łódź, która ma go odholować w kierunku kolejnej kadencji sejmu.

Ale nie o tym tutaj. Najciekawsza i jednocześnie najdziwniejsza kwestia wspomnianej umowy siedzi w jej czwartym punkcie.

Ludwik Dorn do końca bieżącej kadencji nie będzie komentował wewnętrznej sytuacji w PiS i podejmował bezpośredniej polemiki z poglądami i decyzjami kierownictwa PiS. W przypadku istotnej różnicy poglądów między nim a kierownictwem PiS będzie prezentował swoje racje w sposób niekonfrontacyjny dla PiS, na zasadzie odmiennego poglądu” – cytuję za wpisem na blogu Pana posła.

Ludwik Dorn zobowiązuje się więc do tego, że do końca kadencji będzie posłuszny, będzie słuchał taty i zawsze przyznawał mu rację. Jeśli jednak, nie daj Boże, pojawi się w jego głowie zamysł inny od zamysłu partii, musi go wyplewić niczym chwasta, bądź przedstawić tak żeby nie bolało.

A więc jednak kapitulacja. Ludwik Dorn dał sobie zamknąć usta, choć właśnie w imię wewnątrzpartyjnego prawa do debaty i krytyki wybrał drogę „pisowca na wygnaniu”. Jakże inaczej brzmią teraz słowa o „sułtanie i jego eunuchach” o „stadzie pawianów gwałconych przez samca alfa”. Bo jeśli ktoś nie pamięta, to takimi słowami określał Dorn służalczych wobec Kaczyńskiego polityków. Polityków, którzy wyrzekają się własnego zdania w imię partyjnej lojalności.

Historia zakręciła przedziwnego pirueta i powyższy opis niedługo nie tylko będzie można podpiąć pod Panów Kuchcińskiego i Błaszczaka, ale także pod Dorna. Szefostwo PiS tryumfuje. Przez kilka lat starało się zawiązać na supeł długi język Dorna, a teraz w niespodziewanych okolicznościach to się udało. Nie zdziwię się, jeśli podobną lojalkę zaczną podpisywać szeregowi członkowie PiS.

michalgasior1@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka