Gdyby 9 kwietnia któryś z Rosjan doświadczył cudownej wizji, podczas której Tupolew wbija się w ziemię, mógłby z miejsca zawyrokować, że w śmiertelną podróż zabrał pasażerów kapitan.
10 kwietnia na lotnisku w Smoleńsku Rosjanie już wiedzieli, że za katastrofę samolotu prezydenckiego odpowiadają piloci. Po dziewięciu miesiącach „intensywnego” śledztwa zdania nie zmienili.
W środę Międzynarodowy Komitet Lotniczy przedstawi końcowy raport w sprawie katastrofy smoleńskiej. Powinniśmy się więc dowiedzieć, co rosyjscy śledczy ustalili w ciągu dziewięciu miesięcy badań parametrów i urządzeń pokładowych, interpretacji stenogramów z pokładu prezydenckiego samolotu, analizowania po wielokroć zdarzeń poprzedzających katastrofę.
A jednak nie dowiemy się, bo rosyjska wersja raczej nie będzie się różnić od tej, którą znaliśmy w gruncie rzeczy od pierwszych minut po katastrofie. Samolot spadł, a rosyjscy urzędnicy i milicjanci na lotnisku wiedzieli, że przesądził błąd polskiego pilota. Nawet gdyby 9 kwietnia któryś z nich doświadczył cudownej wizji, podczas której Tupolew wbija się w ziemię, mógłby z miejsca zawyrokować, że w śmiertelną podróż zabrał pasażerów kapitan.
Czy to argument na poparcie teorii o spisku i zamachu? Moim zdaniem nie. Taka jest po prostu rosyjska, a raczej sowiecka, mentalność. Rosyjska maszyna nie miała prawa się popsuć, rosyjskie procedury zawieść nie mogły, a rosyjscy kontrolerzy swoją robotę wykonali idealnie. A nawet jeśli coś było nie tak, przyznać się nie wolno.
Szkoda, bo taka postawa Rosjan jedynie wzmaga podejrzliwość i potęguje głosy o morderstwie i sztucznej mgle. Ale „szkoda” nie załatwia sprawy. Nasuwa się pytanie: co teraz? Co dalej? Prawdopodobnie zostaniemy z dwoma sprzecznymi raportami polskiej i rosyjskiej komisji. A to oznacza, że zatoczyliśmy dziewięciomiesięczne koło .
---------------------------------------------------
Mój blog bierze udział w konkursie Blog Roku 2010. Zagłosuj wysyłając SMS wyślij SMS o treści C00072 na numer 7122 (1,23 zł).
Inne tematy w dziale Polityka