Wilk odkurzył strój czerwonego kapturka i znów rusza na łowy.
Było tak: wilk przebrał się za kapturka i ruszył pożreć babcię. Nie dotarł – babcię na kolację zjadł ktoś inny, a sam cisnął przebraniem i obrażony wrócił do lasu. W wersji animowanej.
A w politycznej?
Jarosław Kaczyński był nie do poznania. Kampanię prezydencką rozegrał zupełnie jak nie on: o zdradzie nie mówił, kondominium nie dostrzegał, politykom lewicowym średnio-starszego pokolenia się kłaniał. Strategia jak ta lala, tyle że nieskuteczna. Bo prezes wybory przegrał i zaraz po fakcie palnął sobie w kolano. Oszukałem, bo mnie oszukano, a w ogóle to na prochach byłem – stwierdził.
Potem wrócił: stary, niekoniecznie lepszy, ale na pewno prawdziwy Jarosław Kaczyński. Pojawiła się zdrada, kampania nienawiści, pojawił się pan Komorowski i moralna odpowiedzialność. I tak mógłby prezes w nieskończoność gdyby nie fakt, że zbliża się kolejna wycieczka do wyborczych urn. Pikantne frazesy znów trzeba schować do kieszeni, twarzyczkę przypudrować i przed kamerą stanąć.
Był Kaczyński 2.0, będzie i wersja kolejna. Pierwiastki strategii już znamy. Tym razem wystąpi Kaczyński – bloger przodowy, Kaczyński - legislacyjna maszyna, Kaczyński - co o gospodarce zawsze, a o Smoleńsku już niekoniecznie oraz Kaczyński – co z Platformą chciałby (jeśli przeprosi).
Przepis na "wyborczego Kaczyńskiego" gotowy.
Inne tematy w dziale Polityka