Dwa dni przed zatrzymaniem Jacka Karnowskiego w jednym z najlepiej zaprojektowanych wnętrz w Sopocie (Zielony Dwór, polecam) odbyło się ciche, acz sensacyjne spotkanie.
Kiedy usłyszałem o nim w pierwszej wersji owa sensacyjność była powiedziałbym niepełna. W dniu, kiedy obecny prezydent Sopotu wiedział już o przedstawionych mu zarzutach z przesłanej do niego korespondencji - spotkał się z Januszem Kaczmarkiem, osobą ciągle niezwykle wpływową w trójmiejskim świecie prokuratorów.
Sam ten fakt utwierdził mnie w przekonaniu, że tak zwana Afera Sopocka jest w istocie rozgrywką dotyczącą tych samych srodowisk, których dotyczyła Mariottowa część Afery Gruntowej. Sławomir Julke nie wiedział z pewnością jaką bombę odpalał naciskają przycisk "rec". Poetycko rzecz ujmując i tu i tu na końcu sznurka jest ten sam kot.
Moje wątpliwości w tej kwestii rozwiało potwierdzenie i uzupełnienie tej informacji, które przyszło z innego - równie anonimowego jak i poprzednie i równie zaufanego źródła. Trzecim rozmówcą w czasie spotkania w Zielonym Dworze był bowiem były szef Centralnego Biura Śledczego KGP Jarosław Marzec.
Zastanawiające z mojego punktu widzenia jest to, że zarówno Janusz Kaczmarek, jak i Jarosław Marzec w rozmowach ze mną w sposób jednoznacznie negatywny wyrażali się o prezydencie miasta Jacku Karnowskim.
Kaczmarek za czasów swojego urzędowania wykreślił ze swojego kalendarza umówione spotkanie z prezydentem Sopotu, wykręcając się ze spotkania wirtualnymi obowiązkami. Drugi z niedawnych rozmówców prezydenta Sopotu w bardzo długiej rozmowie w nocnym pociągu Warszawa - Gdańsk na rok po opuszczeniu MSWiA sugerował mi wręcz swoją głęboką wiedzę na temat układu sopockiego.
Co zatem skłoniło tych trzech panów do spotkania w tak newralgicznym dla Jacka Karnowskiego momencie?
Pytam o tę sprawę publicznie, bo obie osoby, o których mówimy w czasie pełnienia najważniejszych w funkcji w organach ścigania byly przeze mnie informowane o stanie spraw w Sopocie. Wtedy wydawały się mieć ich pełną świadomość.
Pytanie to dedykuę również Sylwestrowi Latkowskiemu, któremu sprawa mariotta jest bliska, a który na swoim blogu rozpatruje sprawę sopocką z punktu widzenia dramatu prezydenta.