michal.spolecznie michal.spolecznie
1406
BLOG

Do przyjaciół Ekologów o ekologicznym patriotyźmie :o)

michal.spolecznie michal.spolecznie Społeczeństwo Obserwuj notkę 86

 

Zanim spadną na mnie gromy, od razu ‘wyznaję’, że wierzę w zmiany klimatyczne spowodowane działalnością człowieka, rozumiem, że Ziemia nie jest z gumy, a ekosystemy mają swoją ograniczoną wydajność, wiem na czym polega problem z bioróżnorodnością i jaka jest rola lasu (zwłaszcza młodego) w wyłapywaniu CO2 (stąd Rosjanie spokojnie mogą uznać, że ich 5% globalnej emisji CO2 jest bez problemów absorbowane przez rosyjską tajgę, a reszta niech się sama o siebie martwi, trzeba było sobie nie wycinać lasów). Również orientuję się, co to jest środowiskowa odpowiedzialność i etyka (stąd również obiło mi się o uszy hasło eko-faszyzm), tym samym nie zgadzam się z neoliberalną tezą, że środowiko naturalne można wyceniać, bo uważam, że jest bezcenne i ma wartość samą w sobie (intrinsic value http://en.wikipedia.org/wiki/Intrinsic_value_(ethics) ). Problem polega na tym, że również jestem ekonomistą dość dobrze zorientowanym we wpływie regulacji prawnych na cenę energii, ich z kolei wpływie na konkurencyjność gospodarek, ilość miejsc pracy, stopę bezrobocia i tym samym na wynik wyborów mogący skutecznie zmieść politykę ekologiczną. Stąd bardzo lubię pojęcie rozwoju zrównoważonego i o tym chcę pisać.

Obecnie mainstreamowe ruchy ekologiczne koncentrują się w Polsce na walce energią z węgla, popierają energię odnawialnych źródeł energii (OZE), składowanie CO2 pod ziemią i nie do końca popierają wydobycia gazu łupkowego oraz energii atomowej, itd..

Pisałem na te tematy w pierwszych wpisach, ale po krótce powtórzę tezy i dodam nowe, jako specyficzna i nie zawsze obecna perspektywa w polskiej dyskusji.

Nie da się szybko zastąpić węgla w produkcji energii w Polsce, bez takiego podniesienia cen energii, aby bezrobocie się drastycznie nie podniosło, a ekonomia siadła. Spowodowałoby to natychmiast antyekologiczną radykalizację nastrojów wyborców i zmianę kierunku politycznego – nie tedy droga. Natomiast przy obecnych cenach energii z różnych źródeł energii i naszych zasobach, warto inwestować w podniesienie wydajności energetycznej elektrowni węglowych z obecnych około 30% do około 45% (na tyle pozwala nasz węgiel, choć podobna da się i pod 60% z najlepszym węglem). Warto też inwestować w instalacje kogeneracyjne, wyłapujące ciepło z cyklu produkcji energii i zamieniające ją na energię, np. ogrzewanie. Tym samym da się zmniejszyć obecną emisję CO2 z obecnych starych elektrowni węglowych o nawet 50%. To naprawdę dużo.

Składowanie CO2 pod ziemią jest koszmarnie energochłonne (czyli ekstra emisja CO2) oraz nie jest certyfikowane, jako bezpieczne (przynajmniej nawet w Schwarze Pumpe nie było 2 lata temu). Tzn. producent tych technologii nie pokryje strat katastrofy ekologicznej, ani nie ubezpieczy tego ubezpieczalnia – w razie czego zapłaci podatnik. A skompresowane CO2 jest okropnie trujące. Trudno mi ocenić, jaką przyszłość ma ta technologia, ale na pewno warto czekać na nowe generacje tych technologii.

Energia z OZE jest obecnie bardzo droga i zarabia na niej faktycznie tylko producent technologii (stąd niektóre kraje nalegają na procentowy udział OZE w produkcji prądu, tworząc sobie w ten sposób rynki zbytu). Co najważniejsze, że by zastosować OZE na masową skalę, trzeba rozbudować sieci przesyłu prądu (smart electricity grids), co okropnie kosztuje (o czym się nigdzie nie pisze). Podobnie, w OZE obecne formuły nie liczą emisji CO2 przy produkcji tych urządzeń i ich utylizacji (co się też tyczy energii nuklearnej). Pomijam kwestie utraty walorów estetycznych np. gór po ustawieniu farm wiatrowych, czy zabijania przelatujących ptaków (w USA było głośno o tym, że orły giną od zderzenia z wiatrakami). Warto tu też odczekać na rozwój tych technologii, a i samemu w to zainwestować.

 

Są jednak obszary ochrony środowiska niezagospodarowane, a z punkty widzenie polskiej ekonomii mniej problematyczne, i tym chcę państwa zainteresować:

Budowa elektrowni opalanej odpadkami składowanymi na wysypiskach śmieci, z którymi jest coraz większy problem. Tu Szwecja jest mocna. Warto to rozważyć.

Producenci elektroniki, jak telefony komórkowe, telewizory, konsole do gier, itd… nie za bardzo dbają o trwałość tych produktów, co powoduje, że po roku, dwóch, są do wyrzucenia (z tego co słyszałem, tylko Miele oficjalnie potwierdza, że nie projektuje produktów sztucznie ograniczając ich żywotność). Patrząc z punktu widzenia ekologii, warto promować prawne regulacje narzucające minimum obowiązkowej gwarancji, np. 5 lat dla telewizora, czy innych, bo jest to absolutnie technicznie możliwe. Biorąc pod uwagę problem surowców do produkcji takich urządzeń, emisję CO2 zużytą przy ich produkcji, czy koszta recyclingu, zyski ekologiczne byłyby ogromne, a że produkty te są przeważnie importowane, nie za bardzo by to dotykało nasze miejsca pracy (tu, oczywiście, neoliberałowie postulujący nieograniczony wzrost gospodarek się niesłusznie oburzą). Również warto rozwijać technologie i przemysł recyclingu, w tym odzyskiwanie metali, czy pierwiastków ziem rzadkich.

Często się promuje auta ekologiczne, na które powinno się wymieniać auta stare. Nie mówi się jednak, że produkcja nowego auta i jego utylizacja, to ponad 50% zużytej energii w cyklu ‘życia’ samochodu. Tym samym takie postawienie sprawy opłaca się tylko producentowi aut, a nie środowisku. Więc, najbardziej ekologiczne jest jeżdżenie autem jak najdłużej do ‘jego naturalnej śmierci’.

Dodam również, że słyszy się tu i ówdzie, że zdarza się, że przedsiębiortwa zza Odry, zamiast stosować się do restrykcyjnego niemieckiego prawa o utylizacji odpadków, nielegalnie wyrzucają je w Polsce na dzikich wysypiskach, tym samym zaniczyszczając, czasami toksycznymi odpadkami, nasze lasy.Myślę, że sprawdzenie tej powedzmy plotki powinno zainteresować przygranicznych ekologów i nie tylko.

Moim zdaniem, patryjotyzm ekologiczny polega na tym, żeby chronić przyrodę w sposób zrównoważony i realny, a nie wg. zagranicznych kalek, które obecnie są korzystne dla środowiska i miejsc pracy producentów i eksporterów technologii, a niekoniecznie dla środowiska i miejsc pracy konsumentów technologii, jak Polska (przerzucają koszta recyclingu na odbiorców i sprzedają produkty szybko psujące się). Podane przeze mnie przykłady, mam nadzieję, jasno obrazują, o co chodzi, choć pewnie jest ich więcej. Nie ma jednego modelu ochrony środowiska, bo kraje, tradycje, możliwości, przyroda i ekonomia są różne w różnych miejscach na świecie. Warto więc, dla wspólnego i własnego dobra, forsować lokalną specyfikę promującą i ochronę klimatu/środowiska i lokalne miejsca pracy. Takie postawienie sprawy ułatwi wypracowywanie politycznych konsensusów, a tym samych zwiększy szansę ich zastosowania.

Mój tekst nie ma na celu nikogo krytykować, tylko służy rozszerzeniu perspektywy obecnego dyskursy kręcącej się wokoło tzw. globalnej ortodoksji. Mam nadzieję, że jest interesujący zarówno dla ‘wyznawców’ zmian klimatycznych i ochrony środowiska, jak i ‘heretyków’.

Chcę się dzielić wnioskami i wiedzą wyniesioną z ciekawego i specyficznego środowiska zawodowego. Przedstawiam swoje prywatne opinie. Nie boję się ani merytorycznej, ani niemerytorycznej krytyki:) Komentarze nie na temat bede wycinal.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (86)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo