Michał Szułdrzyński Michał Szułdrzyński
90
BLOG

Miłość czyni cuda!

Michał Szułdrzyński Michał Szułdrzyński Polityka Obserwuj notkę 23
Choć sam jeszcze niedawno się wyzłośliwiałem z tego powodu, że zapanowała w Polsce polityka miłości i uważałem ją wyłącznie za polityczną retorykę, powoli zmieniam zdanie. Nie zdawałem sobie sprawy, że miłość rzeczywiście zaczęła w Polsce rządzić. Nie tylko Radą Ministrów, nie tylko polityką, ale również ludzkimi sercami.

Przed kilkunastoma dniami wszystkimi wstrząsnęła informacja, że Tomasz Lis wrócił do TVP. Ba, nie tylko wrócił, ale wtem zapałał miłością nie tylko do prezesa tej stacji, lecz również i do środowiska politycznego, które dotychczas raczej krytykował. Miłość ta - nie dam się zwieść opiniom krytyków, że jest to wyłącznie miłość do pieniędzy - sprawiła, że stał się dziś głównym obrońcą publicznej telewizji (w czym ma rację), a równocześnie stał się gorliwym krytykiem pomysłów medialnych zwycięskiej Platformy Obywatelskiej (w czym również ma racje). Miłość czyni cuda, ale dość o Tomaszu Lisie, nie wypada wszak plotkować o „koledze" z telewizji!

Miłość bowiem nie tylko dopadła dziennikarzy, lecz również i tego, który o niej najwięcej mówił - Donalda Tuska. Mówił, mówił, aż tu okazał miłość i miłosierdzie w jednym. Z najzacieklejszych wrogów szefa CBA stał się naraz jego obrońcą. W przekroju pan premier Tusk mówił nawet, że miał sygnały, że Mariusz Kamiński nie tylko nie był najgorszym z PiSowców, ale wręcz bronił tej instytucji przed politycznymi zakusami swych politycznych kolegów. Z powodu tej nowej miłości, pan premier postanowił okazać ministrowi Kamińskiemu miłosierdzie i nie łamać prawa, by się go z urzędu antykorupcyjnego pozbyć.

Początkowo byłem gotów wykpić pana premiera za niekonsekwencję, teraz jednak po namyśle - pełnym rzecz jasna miłosnych uczuć - jestem zdania, że opozycja oraz krytyczni komentatorzy popełniają błąd krytykując premiera, za to, że nie odwołał Kamińskiego. Gdyby go odwołał też byłoby przecież źle.

Bez wątpienia może martwić brak konsekwencji Platformy w tej sprawie, ale naprawdę są rzeczy, za które można ją znacznie poważniej krytykować - o czym słowo na końcu. Szczególnie że decyzja o pozostawieniu ministra Kamińskiego na fotelu szefa CBA jest słuszna. Nie tylko dlatego, że po to powołano komisje sejmowe, by po inauguracji ich działań przesądzać o efekcie ich przyszłych prac. Przede wszystkim jednak pan premier zrozumiał - że jeśli Mariusz Kamiński będzie skuteczny - może być mu naprawdę pomocny w trzymaniu w ryzach apetytów nie do końca uczciwych członków swej własnej partii.

Generalnie powinno się chwalić za działania, które poprawiają nienajlepsze polityczne obyczaje, które panują w naszym kraju. W sytuacjach zaś, gdy te obyczaje się psuje - szczególnie w prokuraturach - należy podnosić słuszny alarm.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka