W miniony piątek Sejm RP odrzucił w pierwszym czytaniu zgłoszone projekty ustaw o tzw. legalizacji związków partnerskich. Mozna powiedzieć, że te dokumenty znalazły się tam, gdzie jest dla nich najlepsze miejsce, czyli w koszu. Przy okazji dyskusji nad tymi projektami, trzeba uporządkować zasadnicze kwestie, dotyczące związków partnerskich. Agrument o legalizacji związków partnerskich jest śmieszny, bo przecież są one całkowicie legalne. Każdy może żyć w takim związku, w jakim tylko ma życzenie. Przede wszystkim ustawy miały dać możliwość formalizacji konkubinatów heteroseksualnych. Padło mnóstwo argumentów o rzekomej krzywdzie tych ludzi, żyjących często wiele lat pod jednym dachem i mających wspólne dzieci. Jednak nikt nie zadał pytania, dlaczego w takim razie te pary nie zawrą związku małżeńskiego przed kierownikiem USC albo przed duchownym w ramach ślubu konkordatowego. Jeśli chcą korzystać z przywilejów, jakie daje polska Konstytucja RP i ustawy szczegółowe, moga to uczynić zawierając małżeństwo. Skoro tak znaczna grupa nie jest zainteresowana tym, by wstąpić w związek małżeński, tworzenie nowej regulacji prawnej w formie jakiejś protezy instytucji małżeństwa jest zupełnie niepotrzebne. Istotą społeczeństwa obywatelskiego jest niewtrącanie się państwa i jego przepisów w prywatne życie obywateli. Propozycja ustawowego regulowania związków partnerskich dla osób heteroseksualnych jest zatem całkowicie bezzasadna i niepotrzebna. Zupełnią inną kwestią jest wprowadzenie możliwości rejestracji związków homoseksualnych. Polska Konstytucja i pozostałe przepisy nadają szczególne uprawnienia małżeństwu jako związkowi kobiety i mężczyzny. Wynika to ze społecznej roli rodziny oraz jej roli prokreacyjnej w rozwoju społeczeństwa. Związki homo jako sprzeczne z naturalnym porządkiem rzeczy nie powinny otrzymać żadnych elementów wsparcia ze strony państwa, jak ma to miejsce przy małżeństwie. Nikt tym osobom nie zabrania wspólnego życia czy prawa do szczęścia, ale wpisanie możliwości prawnego umocowania związków homoseksualnych w postaci udostępnienia im jakiejś części przywilejów właściwych dla małżeństw, jest naruszeniem Konstytucji RP oraz próbą zniszczenia rodziny jako naturalnego związku kobiety i mężczyzny. Przy okazji dyskusji nad związkami partnerskimi, większość mediów nie zachowała nawet pozorów obiektywizmu. Od kilku dni można usłyszeć, przeczytać i obejrzeć seanse nienawiści dziennikarzy pod adresem polityków sprzeciwiających się prawnemu uregulowaniu związków partnerskich. Padają słowa o "czarnym dniu", "średniowieczu", "kompromitacji", "żenującej decyzji", "łamaniu praw człowieka". Po raz kolejny wielu dziennikarzy wyrzekło się swojego zawodu, stając się propagandystami jedynie słusznego, oczywiście lewicowo-liberalnego, poglądu. To niedopuszczalne uchybienie rzetelności dziennikarskiej, bo przecież w tym zawodzie podstawą jest obiektywne przekazywanie informacji i pokazywanie różnych poglądów. Tymczasem można oglądać wylewanie pomyj na osoby, które mają inne zdanie w kwestii związków partnerskich, niż oficjalnie obowiązująca. To kolejny smutny przykład, że w naszym kraju mamy coraz mniej dziennikarzy, że tak wiele osób z tego środowiska kompromituje je swoimi osądami, kłamliwymi opiniami oraz używaniem obraźliwych słów i porównań wobec swoich adwersarzy. A swoją drogą średniowiecze wcale nie było ciemne - ciemni są ci, którzy usiłują przekłamywać rzeczywistość narzucając innym polityczną poprawość i lansując nienormalne związki jednopłciowe. Pytanie co dalej...może wielożeństwo, może jakieś inne dziwactwo...
Inne tematy w dziale Polityka