Chaos w Kairze przybiera na sile, prezydent Mubarak atakuje nie tylko siłą wojska w protestujących na ulicach, ale uderza i w dobra kultury jakimi jest Muzeum w Kairze. Dla tych, które to prowokacja, napiszę łagodniej: zezwolił i dopuścił do zniszczeń jakie miały miejsce w Muzeum. O tym co się tam dokładnie stało pisze m.in. Eli Barbur oraz Partyzantka.
Muzeum w Kairze jest pewnym ewenementem w świecie muzułmańskim, który nie do końca umiał docenić i przewidzieć jakie skarby kryje w sobie archeologia. To stąd tak bogate zbiory m.in. Luwru czy Britisch Museum. Berlin wręcz opływa archeologią, ma choćby Pergamon Museum, gdzie przeniósł cały ogromny i bogaty w rzeźby i historię ołtarz z Pergamonu (Turcja). Europejskie ekspedycje nie tylko odkrywały dla świata skarby minionych wieków, ale również plądrowali te skarby - wywoziły do Europy. Były to legalne praktyki, praktycznie bez słowa sprzeciwu. Źródłem takiego stanu rzeczy był poziom edukacji Europy i krajów muzułmańskich.
Bogactwo muzeum w Kairze jawi się na tym tle jak perełka, aż tu nagle doszło do takiego zbezczeszczenia.
Czy była to prowokacja? Być może. Uderza ona tylko w tych, którzy rozumieją głębię znaczenia tego muzeum, które stanowi swoisty symbol mądrości, niezależności od Europy i świadomości narodowej Egiptu. Drugim takim symboliczno - kulturalnym miejscem jest biblioteka w Aleksandrii.
Nie będzie mieć to znaczenia, dla tych rzeczy ludzi, którzy walczą o jakąkolwiek pracę, która zapewni im wyjście z nędzy.
Poza tym ich głos jest mało znaczący i tak samo mało brany pod uwagę.
Ma jednak ogromne znaczenie, dla rozumiejących znaczenie tego niemal symbolicznego zamachu na dobra kultury. I jest kolejną próbą ich zastraszenia i ustawienia. Po rosnącej sile wojska, po zablokowaniu Al Jazeery, po wielu aresztowaniach i śmiertelnych ofiarach przyszła pora na kolejny przejaw siły.
