Wiecie rozumiecie, tak się zastanawiam; kim nasz casanowa: Wiśniewski, tak naprawdę jest - ślub po raz czwarty?, rozumiem ludzkie schorzenia; chory na raka, głupotę, wyuzdanie, ale nie obsceniczną miernotę!
Fakt, matka go skrzywdziła, ale to nie nasza sprawa, chłopak się gotował i gotuje w sosie własnym ...
Nie rozumiem jednak roli, w tym jego kobiet, a przynajmniej tych w stylu pani Tajner, chce zaistnieć?, czy się pogrążyć?, będzie kochającą żoną?, czy jest karierowiczką?, a może siostrą miłosierdzia w Hospicjum dla mało rozwiniętych i umierających na raka?
Czytam onet, gazety, słucham tego i owego, i dochodzę do filozoficznego wniosku, że życie ludzkie, to nie miłość, tylko żerowanie na instynktach, chorobie; męża, żony, teściowej, matki, kochanki, etc; tylko dla forsy i kariery; dla zysku - instynkt miernot i ludzi z kompleksami – tkz: ćwoków, którzy chcą wejść do wyższych sfer, jakby tam gościli bogowie, nie wiedzą jednak, że tam są ludzie skażeni homoseksualizmem, snobizmem, miernotą; itp; itd!
Kto w swojej głupocie szuka pocieszenia u demona czy demonów - wierzcie mi, że człowiek w skrajności, to świr albo gamoń, dlaczego?, odpowiedź jest w tytule, albo u Junga lub jego mistrza - Freuda!
Proste, jak konstrukcja ruskiego cepa!
Inne tematy w dziale Kultura