Marek Migalski Marek Migalski
7364
BLOG

Kłamczuszkowi Karnowskiemu w potylicę

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 95

 

W wywiadzie dla SDP, Michał Karnowski mówi o portalu www.wpolityce.pl : "Przyjmiemy opinię polemiczną, krytyczną, zrobimy wywiad. Sami zrezygnowaliśmy tylko z Marka Migalskiego, bo w naszej ocenie polityk ten zaczął zaniżać swoimi wpisami i zachowaniem powagę portalu. Z politologa, potem polityka, przeistoczył się w faceta epatującego kupowaniem stringów. Nie neguję prawa takich osób do obecności na scenie politycznej, ale na naszym portalu staramy się trzymać poziom."
Po pierwsze małe wyjaśnienie - Michał Karnowski kłamie. To ja poprosiłem o koniec współpracy z jego portalem po jednym z wpisów Michała. I tyle. Jeszcze raz więc powtarzam - Michał Karnowski kłamie i jeśli poczuł się obrażony, to zapraszam do sądu. Nie będę zasłaniał się immunitetem i chętnie porównam smsy, które do siebie wówczas słaliśmy oraz  powołam na świadków kilku jego kolegów, którzy próbowali między nami wówczas mediować. Jeśli kłamię, że Karnowski kłamie, czekam na proces.
Po drugie, Karnowski załamuje ręce nad moim staczaniem się, aż do poziomu kupowacza stringów. Mam więc pytanie - dlaczego, już po owym kupowaniu, zaczął ze mną robić wywiad-rzekę? Dlaczego spotkaliśmy się kilki razy w Warszawie i planowaliśmy spędzić weekend na Śląsku na nagrywaniu rozmów już po tym, jak pojawiły się moje zdjęcia w sklepie z bielizną? Było to w lecie 2010 roku, czyli wtedy, gdy byłem jeszcze w PiS. Może to jest wytłumaczenie - jak byłem w PiS, mogłem kupować dla swojej dziewczyny bieliznę, ale jak już Jarosław Kaczyński wyrzucił mnie za list otwarty, to nagle okazało się, że zacząłem się staczać. To samo uchodzi więc Migalskiemu, który jest w sztabie JK, ale już nie Migalskiemu przez JK wyrzuconemu z PiS. Ciekawa dialektyka.
Po trzecie, mogę wysłuchiwać uwag krytycznych pod swoim adresem od dziennikarzy, ale nie od kogoś, kto swoim pisaniem wysługuje się jednej partii. Nie mam zamiaru ujawniać współpracy Karnowskiego z PiS w czasie kampanii prezydenckiej 2010 roku, ale jeśli bardzo chce o sobie pogadać, to możemy spotkać się na sali sądowej i może wówczas ze mnie wydobyć odpowiednie zeznania. Nie chcę insynuować na temat finansowania portalu, bo nie mam do tego prawa i podstaw, ale wystarczy poczytać co i kto tam pisze, by zrozumieć, komu Karnowski robi dobrze. Średnio rozgarnięty czytelnik jest w stanie szybko się zorientować, gdzie Karnowski sytuuje siły dobra, ale gdzie siły zła, kogo uważa za bohaterów, a kogo za zdrajców, kogo za ludzi mądrych, a których za głupich. I jakoś tak się składa, że wszyscy dobrzy, mądrzy i bohaterscy są z PiS, a wszyscy brzydcy, brudni i źli są w innych partiach. Nie mam zamiaru więc wysłuchiwać uwag osoby, która - moim zdaniem - nie ma prawa nazywać się dziennikarzem i udawać dziennikarza. Niech kandyduje do Sejmu lub do europarlamentu (za to, co zrobił dla PiS należy mu się, jak nikomu innemu), ale niech nie udaje, że opisuje rzeczywistość (czyli wypełnia obowiązki charakterystyczne dla dziennikarzy). Jest stroną sporu politycznego, a nie jego sędzią.  
Po czwarte, w moim gronie żartujemy sobie, że portal braci Karnowskich powinien nazywać się www.wpotylicę.pl, bo chętnie podejmuje się wykonywania politycznych wyroków śmierci na przeciwnikach PiS (wyraźnie z ukontentowaniem Nowogrodzkiej). Lub rozszerzyć swoją  domenę o skrót "pis.org.pl", bo jego "łamy" zapełniane są przede wszystkim wynurzeniami polityków partii Kaczyńskiego. W chwili, gdy piszę te słowa, na głównej stronie portalu jest osiem wpisów autorstwa pisowców i jeden polityka innego ugrupowania (Janusza Korwin-Mikke). Nachalność propisowskiej propagandy jest w portalu Karnowskiego zawstydzająca i nie pozwala mi na nazywanie go dziennikarzem. Oczywiście, nie neguję prawa takich osób do obecności na scenie publicznej, ale niczym się on dla mnie nie różni od tych, których sam krytykuje za wysługiwanie się Platformie Obywatelskiej.
I po piąte, Karnowski twierdzi, że publikowanie mnie zaniżałoby "powagę portalu", a oni próbują tam "trzymać poziom". Zapewne powagę portalu bardziej budują Osa i Hella, a o trzymanie poziomu dbają skutecznie wiceprezes Szydło, przewodniczący Błaszczak czy poseł Mastelarek. Jak tak dalej pójdzie, to powaga portalu przewyższy powagę BBC, a poziom osiągnie standardy charakterystyczne dla Oxfordu i Cambridge.  I wówczas już Michał Karnowski lub jego brat będą mogli dostać funkcję prezesa TVP z ręki swojego ulubionego polityka. Raz nie wyszło, ale za to, co obecnie robią, należy im się to. Jak psu. Buda.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka