Idziemy na zachód. Jesteśmy już w okolicach Luzina. W tym właśnie miejscu rozpoczyna się reportaż tygodnia „Nie na czasie”.
REPORTAŻ TYGODNIA
Wtorek. Około godziny 12:00. Tym razem jesteśmy w miarę na czasie. W nocnych godzinach w kolejnej kaszubskiej wsi odbyła się wiejska potańcówka. Jako, iż nasz program nie ma wygórowanych ambicji ani rzeszy fanów ten właśnie temat stał się podstawą Reportażu Tygodnia.
Zeszłej nocy na nieco spóźnione pożegnanie ferii zebrała się wspaniała pomorska młodzież, zwana przez co po niektórych pieszczotliwie bandą debili. Poniedziałek był dobrym momentem, gdyż frekwencja w zakładach pracy dla dorosłych jest znacznie większa niż w pobliskich szkołach.
W przeciwieństwie do spotkań inteligencji, u której jedynymi wspomagaczami są dyskusje o zachowaniach szympansów karłowatych bonobo w przerwach na kawę między ideologicznymi dysputami nt. geometrii konforemnej, disco dancerzy używają przeróżnych środków. Dyskoteki nie odbywają się jednak w salach wyłożonych tapetą o kształcie mozaiki Penrose’a.
Naszemu reporterowi udało się złapać dilera takich środków. Po ocenzurowaniu słów uznanych powszechnie za niegodne radia dowiedzieliśmy się nt. ich działania.
„Młodzież w naszym regionie nie umie czytać ulotek od popularnych narkotyków. Często do szpitala trafiają nastoletnie dresy po zażyciu pigułki gwałtu.”
- Inspektor Tadeusz Młot
Po popularnej ostatnio serii wystąpień telewizyjnych oraz szkolnych pogadanek prowadzonych przez koncerny farmaceutyczne (w ramach wspomnianego Pomorskiego Programu Pomocy Przedsiębiorczym) wzrosła również sprzedaż oraz konsumpcja syropów przeciwkaszlowych oraz tabletek na przeziębienie.
„Ostatnio stałem się bardzo popularny wśród bywalców dyskoteki. Ciągle używają zwrotu pochodzącego od mojego nazwiska, kiedy jest im przyjemnie.”
- Kelner Bartłomiej Muł
Sformułowanie „zmuła” oznacza prawdopodobnie „stan euforii, w który wpada się po zażyciu czegokolwiek, by zaszpanować”. Naszemu reporterowi udało się namówić króla gangu „Brzozowa Strit Friends” do wciągnięcia kwasku cytrynowego marki „Marihuana”. Niestety po tym zdarzeniu mieliśmy tylko trzy minuty na przeniesienie się do innej dyskoteki.
„Idę ja i ma dziewczyna
Na disco do Sulęczyna
Jakież piękne te zwyczaje
Jakież dziwne obyczaje
Kiedy widzę pląsy te
Czuję, że coś trafia mnie
TRAFIŁ MNIE SZLAG!
Trafił mnie szlag
Trafił mnie szlag!
Ból, że łojejej…”
- Piosenka ogniskowa z lat 80’
Istnieje wiele rodzajów tańca. Ten na owych dyskotekach jest bardzo wymagający. Piosenka zwykle rozpoczyna się od zwrotu „Umc umc umc umc”. W trakcie wyśpiewywania tych słów należy radośnie kołysać się ze strony lewej na stronę prawą. Gdy poprawnie wykonamy ten układ przechodzimy do kolejnego etapu piosenki – „Umcy umcy umcy umcy”. W tym momencie należy potrząsać swą czaszką w przód i w tył. Najtwardszym i takie, piękne niczym zbiór Mandelbrota, dźwięki nie wystarczają. Do wspomnianych sylab dochodzi dźwięk „bumc”. W tym momencie przesuwamy swą prawą dłoń w stronę lewej. Po wytrwaniu średniej długości utworu (ok. 25 minut) składającego się z przypadkowych sylab możemy być pewni szacunku okolicznej gawiedzi i braku samotności w ciągu najbliższej nocy. Przerażeni urodą miejscowych dziewek nie wytrwaliśmy i poszliśmy szukać miejsca, gdzie grane jest disco polo, piosenki biesiadne, bądź cokolwiek na wyższym poziomie niż te o to dźwięki, bądź audycje wrogich „Nie na czasie” radyjów.
- Już w czwartek, najlepszy program tygodnia – „Jedzmy Zdrowo”. Oczywiście kulturalnie przekonamy państwa, że jest dobrze.
Inne tematy w dziale Rozmaitości