źródło: Fotorzepa
Mariusz Kamiński oskarżał Donalda Tuska, że zdymisjonował go jako szefa CBA po ujawnieniu przez biuro związków kilku polityków PO z branżą hazardową
Mariusz Kamiński i jego podwładni nie przekroczyli uprawnień - uznał sąd
Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście umorzył postępowanie przeciw byłemu szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariuszowi Kamińskiemu i jego zastępcy Maciejowi Wąsikowi oraz byłemu dyrektorowi Zarządu Operacyjno-Śledczego CBA Grzegorzowi Postce i jego zastępcy Krzysztofowi Brendelowi. Prokurator Bogusław Olewiński z Rzeszowa oskarżył ich o przekroczenie uprawnień podczas ścigania tzw. afery gruntowej w2007 r. Chodziło o wytworzenie przez CBA na potrzeby operacji specjalnej fikcyjnych dokumentów dotyczących sprzedaży ziemi na Mazurach, a następnie jej odrolnienie. Zdaniem prokuratora CBA wszczęła operację, nie mając wiarygodnej informacji o możliwości popełnienia przestępstwa.
Sąd, choć niejednomyślnie, uznał, że żaden z kilkunastu czynów wymienionych w akcie oskarżenia nie był przestępstwem, a wszystkie podjęte w tej sprawie działania biura były legalne. Postanowienie sądu jest nieprawomocne. Prokuraturze przysługuje zażalenie.
Po ogłoszeniu postanowienia Mariusz Kamiński nie krył zadowolenia. - Po raz kolejny sąd uznał, że za czasów, gdy kierowałem CBA, prawo nie było przez biuro łamane. To dla mnie ogromna satysfakcja. Osoby związane z PO, które stały za sformułowaniem tych zarzutów i aktu oskarżenia, powinny się ze wstydu zapaść pod ziemię - mówi „Rz" Kamiński.
Kogo ma na myśli? Bezpośrednią odpowiedzialnością Kamiński obarcza ówczesnego prokuratora krajowego, obecnie szefa Krajowej Rady Prokuratury Edwarda Zalewskiego. - Decyzja o kształcie zarzutów zapadła nie w prokuraturze, ale w gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości podczas narady kierownictwa rzeszowskiej prokuratury okręgowej i apelacyjnej. Naradzie przewodniczył właśnie Zalewski - mówi Kamiński.
Szef KRP odrzuca te zarzuty. - To bzdury. Narada ta była protokołowana. Można sprawdzić, jak było - mówi Zalewski „Rz".
Jak wynika z zeznań, jakie złożyli Zalewski i Bogusław Olewiński przed komisją badającą aferę hazardową, chodzi o naradę z 25 sierpnia 2009 r. dotyczącą postępowania przeciw Kamińskiemu i jego współpracownikom. Komisja zajmowała się nią w związku z oskarżeniami ówczesnego szefa CBA pod adresem Donalda Tuska.
Kamiński twierdził, że premier usunął go ze stanowiska szefa CBA po ujawnieniu przez funkcjonariuszy biura relacji czołowych polityków PO Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego z biznesmenami z branży hazardowej i działanie na ich rzecz. Gdy afera hazardowa wyszła na jaw, kilku polityków PO będących w jej kontekście przedmiotem zainteresowania CBA zostało w 2009 r. zdymisjonowanych. Stanowisko stracił wówczas również Kamiński. Oficjalną przyczyną odwołania go było właśnie postawienie mu zarzutów przez rzeszowską prokuraturę.
- Nie ukrywam, że chciałbym dokończyć swoją misję, jaką było ściganie korupcji również na szczytach władzy - mówi Kamiński, dziś poseł PiS. - Nie wahałbym się ani chwili, gdybym mógł powrócić do CBA. Zrzekłbym się mandatu i wszelkich funkcji partyjnych.
Julia Pitera z PO, była pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją, jest przeciwna powrotowi Kamińskiego do CBA. - W tej sprawie powinien się wypowiedzieć premier. Ale mojej krytycznej oceny działań ówczesnego CBA nie zmieni żaden wykrok sądu - mówi „Rz".