Jeszcze do połowy XIX wieku świat był poukładany. Wiadomo było z góry kto będzie biedny, a kto bogaty, kto dostanie wykształcenie, a kto nigdy nie nauczy się czytać i pisać, kto będzie musiał ciężko pracować do samej smutnej i cichej śmierci, a kto spędzi życie czy to na balach i bankietach, czy na polach bitewnych. Uprzemysłowienie przyniosło w tym poukładaniu pewne zmiany, pojawili się dorobkiewicze, którzy stawali się niekiedy bogatsi niż ci, którym bogactwo było przynależne z tytułu urodzenia. Nadal jednak wykształcenie było dobrem dostępnym tylko nielicznym.
XX wiek przyniósł całkowite wywrócenie poukładanego dotąd świata, kolejne wojny spłaszczały różnice społeczne i stanie się z chłopa królem przestało zdarzać się tylko w bajkach. Wystarczyło mieć pomysł i umiejętności, aby zrobić majątek. Pomijam tu kraje ogarnięte ideą komunizmu, gdzie praca na własny rachunek na dobrą sprawę nie istniała.
Pod koniec XX wieku przeciętnego człowiek stać było na tyle dóbr, o których jego pradziad nie mógł nawet pomarzyć.
Dostęp do edukacji stał się powszechny, ciężar wykształcenia w minimalnym zakresie wiele krajów bierze na swoje barki, wprowadzając nawet obowiązek szkolny. Minimum posiadania to już nie jedna, wspólna dla całej rodziny izba, kawałek chleba, gomółka sera i trochę ciepłej strawy. Mieszkanie (własne czy wynajęte), w którym jest kuchnia, łazienka z ciepłą wodą, więcej niż jeden pokój to standard. Do tego pralka, lodówka, telewizor, komputer i telefon komórkowy dla każdego członka rodziny, który ma więcej niż 8 lat. Na stołach codziennie, albo prawie codziennie gości mięso. Kto ma mniej, ten żyje w nędzy.
W nędzy?
No tak, w nędzy*.
To co niejednemu z naszych pradziadków wydawałoby się szczytem bogactwa, dziś jest po prostu standardem.
Do tego dochodzi luksus życia publicznego – komunikacja, drogi, oświetlenie ulic. Nasz pradziadek wędrował po pas w śniegu do ziemianki, w której przechowywał zapasy na zimę. My idziemy odśnieżonym chodnikiem do sklepu, o czymś takim jak zapasy mało kto pamięta. W sprzedaży są nawet małe pługi śnieżne (latem spełniające funkcję kosiarek do trawy) dla mieszkańców domów jednorodzinnych, aby i oni mogli się cieszyć odśnieżoną drogą do domu..
Ogólny dobrobyt nie wziął się jednak znikąd. Większość dóbr została nabyta za pożyczone pieniądze. Tak dóbr prywatnych, jak publicznych.
I oto okazało się, że Kowalski wziął więcej pożyczek, niż jest w stanie spłacić. Gorzej, okazało się, że cały kraj wziął więcej niż jest w stanie spłacić. I kraj chce temu Kowalskiemu uszczknąć nieco z jego dobrobytu i chce, aby Kowalskiego było stać na mniej mięsa, mniej benzyny, prądu i ciepłej wody. O papierosach i alkoholu nie wspomnę, ale tego Kowalski teoretycznie konsumować nie musi.
I Kowalskiemu się to nie podoba.
Kowalski nie chce pamiętać, że jeszcze nie tak dawno temu świat był ułożony zupełnie inaczej i że gdyby los przewidział dla niego inną, niż hrabiowska, rolę, musiałby dźwigać węgiel na wysokie piętra do hrabiowskiego mieszkania, a sam zadowalałby się służbówką bez łazienki na poddaszu kamienicy. A warto pamiętać, że jeszcze przed II wojną światową łazienka z ubikacją w mieszkaniu to była rzadkość. Toalety znajdywały się na klatkach schodowych, wspólne dla wielu mieszkań, albo na dworze. Pewien mój znajomy z Wrocławia do dziś z takiej toalety korzysta, bo ma nieszczęście mieszkać w mieszkaniu kwaterunkowym w przedwojennej kamienicy. Do dziś na Powiślu stoi kamienica, na tyłach której, na podwórzu do lat osiemdziesiątych zeszłego wieku stały sobie domki z serduszkiem, do których mieszkańcy udawali się za potrzebą, bo w mieszkaniach takiego luksusu nie zainstalowano.
Wystarczyło niespełna 100 lat, aby ludzie Zachodu zupełnie zatracili znaczenie pojęcia nędzy. Są gotowi walczyć na ulicach, byle nie oddać bodaj skrawka dobrobytu. A brak zgody na rezygnację z części luksusu szybko do prawdziwej nędzy wiele narodów może zaprowadzić.
Ale co począć, gdy tak wygodnie się żyje i nikt, kto śpi na dwóch poduszkach, nie chce oddać jednej?
* Istniejące przypadki autentycznej nędzy, w tym bezdomności, jako marginalne w dzisiejszym świecie zachodnim, celowo pominięto.
Na zdjęciu: "Ostatnia chudoba", dzieło Aleksandra Kotsisa
Komentarze obraźliwe usuwam. Banuję chamów, klony i trolle bez względu na opcję, z której są.
UWAGA
NIE MAM KONT NA FACEBOOKU I NK Jakakolwiek wiadomość stamtąd, rzekomo ode mnie - nie jest ode mnie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka