Mila Nowacka Mila Nowacka
2015
BLOG

Wielka waadza, czyli Pańcia na włościach ZUSowego okienka

Mila Nowacka Mila Nowacka Gospodarka Obserwuj notkę 36

Natchniona notką Marcina_KK postanowiłam opisać to, co od dawna napawa mnie sporym oburzeniem, żeby nie powiedzieć wręcz – odrazą.

Na wstępie należy powiedzieć, że w odróżnieniu od „niuni” Pana Marcina, która w jego sprawie jednakowoż miała rację, u ZUS-owych pańć na włościach  z racją bywa, delikatnie mówiąc, różnie. Kilka przypadków, z którymi przyszło mi się  zetknąć  w ciągu kilku lat każe mi wołać wielkim głosem do Rzecznika ZUS, który onegdaj zajrzał na Salon i nawet notkę po sobie zostawił, o zlitowanie się wreszcie nad biednymi ubezpieczonymi, tudzież płatnikami (czyli głównie pracodawcami płacącymi w imieniu zatrudnionych) o zadbanie o jakąś elementarną znajomość tych raptem trzech zasadniczych ustaw przez pańcie, które swą niewiedzą mogą się przyczynić do prawdziwego nieszczęścia.

Ale o tym później. Na razie pozwolę sobie przytoczyć kilka przykładów działalności tej niewątpliwej władzy, jaką jest pańcia w okienku ZUS, które to przykłady może byłyby i zabawne, gdyby nie to, że…. ale dobra, najpierw część empiryczna.

Jest przepis, który mówi, że gdy się pracuje tylko na równolegle zawierane umowy zlecenia, to obowiązkowe składki emerytalno-rentowe ściąga się tylko z jednej z nich, a składki zdrowotne od każdej. Nie ma przy tym żadnego znaczenia ile, u kogo i na jakie pieniądze te umowy zawarto. Wedle przepisu prawnego nie ma, ale wedle pańci z ZUS ma!. Pańcia postanowiła nie przyjąć od płatnika deklaracji, w której wykazał on, że jego zleceniobiorca ma większe składki zdrowotne od emerytalno-rentowych, bo gdyby chodziło o JEDNĄ umowę powinno być odwrotnie, Ale nie chodziło o jedną, tylko o dwie, każda umowa opiewała na inne czynności. Nie szkodzi. Dla pańci z ZUS wystarczyło, że umowa jest u jednego zleceniodawcy. Że jakiś przepis mówi co innego? A co pańcię obchodzi jakiś przepis, skoro ona tu ma gazetki różne i z tych gazetek jej wynika.

Ok. – wielka mi sprawa. W końcu to tylko trochę nerwów, jak na razie nikt na tym wielce nie ucierpiał, no może płatnik troszkę, bo nieprzyjętą deklarację wysłał pocztą i teraz się martwi, czy mu pańcia nie naśle aby kontroli. 

Nikt prawie nie ucierpiał także na tym, że pańcia z Wydziału Zasiłków ZUS sporządziła aż trzy listy wysłane za potwierdzeniem odbioru (na koszt budżetu) do pewnej firmy z zapytaniem, w jakiej wysokości firma odprowadza składki - te finansowane przez pracowników, czyli emerytalno-rentowe i chorobową. Naiwny pracodawca podszedł z powagą do tematu i powiadomił pańcię, także listownie, że w ostatnim miesiącu wynosiło to tyle a tyle złotych. Pańcia nie dała za wygraną i kolejnym pismem rozpoczynającym się od słów „Ponownie proszę o wykazanie…” dalej upiera się przy tych składkach. Nieco ogłupiały pracodawca uznał,  że może pierwszy list z niejasnych przyczyn nie zadowolił pańci, tym razem wziął i rozpisał odprowadzone składki na caluteńki rok i to w podziale na miesiące. Niestety, pańcia nie poczuła się jakoś usatysfakcjonowana tą ciężką pracą i w kolejnym liście zawarła już nie prośbę, a żądanie i to o niezwłoczne podanie w jakiej wysokości… Pracodawca nieco się wnerwił i uznał, że dalsze zgadywanie, co też pańcia ma na myśli, może przerodzić się w długotrwałą, a niechcianą korespondencję, postanowił załatwić sprawę innym sposobem. Wydelegował tedy swoją kadrową, aby przez telefon umiejętnie wybadała pańcię, jakiż jest tajny cel tych zapytań.   
Pańcia bez oporów powiadomiła panią kadrową, że jej celem jest dowiedzieć się, jakie są procentowe wysokości tych składek! Wysokości, które są określone jednoznacznie w ustawie i od czterech lat nie uległy zmianie! Gdy zaś miła pani kadrowa poinformowała o tym fakcie pańcię z Wydziału Zasiłków ZUS, dowiedziała się, że Wydział Składek jest całe dwa budynki dalej i pańcia nie ma czasu, aby tam pójść i się o te procenty zapytać!

No dobrze. W końcu to tylko nerwy jakiegoś pracodawcy, on i tak ma sporo stresów, jeden mniej czy więcej…

Ustawy są gorsze i lepsze ale wbrew obiegowej opinii istnieją w nich obszary całkowicie zrozumiałe i zupełnie jasne. Na przykład jasno z tych ustaw wynika, że emeryt, który pracuje na umowę o dzieło, nie musi o tych zarobkach powiadamiać do końca lutego następnego roku swojego Wydziału Rent i Emerytur. Jedynym wyjątkiem jest przypadek, gdyby emeryt owo dzieło wykonywał w zakładzie pracy, w którym ma etat, czyli umowę o pracę (bo emeryt nie ma przecież zakazu dalszej pracy). Niedoinformowanych przy okazji informuję, że tzw. „wcześniejszy” emeryt (czyli ten co nie ma wieku emerytalnego, a ma emeryturę) w Polsce nie może sobie zarobić ile mu się podoba i musi zawiadomić różne pańcie, ile dostał kasy ze źródeł, które rodzą obowiązki składkowe wobec ZUS. Jak za dużo zarobi, to mu ZUS zabierze. Ale o umowie o dzieło nie musi, bo umowa o dzieło jako taka nie rodzi żadnych obowiązków wobec ZUS, oczywiście z wyjątkiem przypadków gdy to dzieło robi nasz własny etatowy pracownik. Okazuje się jednak, że przepis jest co prawda jasny dla wszystkich, ale nie dla pańci.

Był sobie raz jeden pan – wcześniejszy emeryt – który sobie dorabiał na zleceniu jako cieć, a że był kumaty i wykształcony, to w tej samej firmie dali mu jeszcze umowę o dzieło, na opracowanie strategii pracy działów kompletnie niezwiązanych z cieciowaniem. Rok się skończył, zleceniodawca posłusznie wysłał do ZUS informację, że ten i ten zarobił tyle a tyle na zleceniu, o zarobkach z umowy o dzieło się słusznie nie zająknął, po czym pańcia z ZUS pobrała sobie z Urzędu Skarbowego PIT tego pana i zaczął się prawdziwy dramat. Pańci nijak nie wynikało z przepisów, że umowa o dzieło nie podlega składkom, wzięła i włączyła je do ogólnego dochodu i wyszło jej, że pan emeryt ma ZUS-owi oddać ni mniej ni więcej tylko 4780 zł. Pan biegał do ZUS z ustawami pod pachą, pukał palcem w odpowiednie przepisy, wyjaśniał, tłumaczył, donosił pisma sporządzone przez miłe kadrowe, na nic. Pańci z ZUS pochrzaniła się umowa o pracę z umową zlecenia i na tej podstawie wydała decyzję, że ma emeryt oddać prawie 5 tysiączków i już. Czy pan oddał, czy walczył - nie wiadomo, miłe panie kadrowe pomogły co prawda napisać pismo odwoławcze do sądu, ale pan nie zadzwonił zeznać, jak się sprawa zakończyła, więc można mieć tylko nadzieję, że jednak pomyślnie dla emeryta.
Ale jakiś inny pan emeryt mógł nie mieć szczęścia trafić na miłe kadrowe, którym będzie się chciało walczyć z pańcią na włościach  ZUS, chcącą emerytowi nienależnie odebrać jego 4780 zł słusznie otrzymanej emerytury.
I tu działalność pańci z ZUS ociera się o czyn zabroniony, bo do takich należy wejście w posiadanie  nienależnej kwoty pieniędzy. Tłumaczenie, że osobiście nie weszła, a do budżetu zdarła jest o kant d… potłuc.

Tak jak tłumaczenie, że pańcia oddaliła wniosek o wypłatę odszkodowania za wypadek przy pracy, bo jej zdaniem to nie był wypadek przy pracy. Dlaczego nie? Bo ten pracownik nie wykonywał pracy,w chwili, gdy złamał nogę, tylko szedł od jednego stanowiska do drugiego, zatem wypadek nie był "związany z pracą". Znów brak chęci zapoznania się z definicją wypadku przy pracy i znów jedynie dzięki dobrej woli jakiejś pani kadrowej udało się sprawę odkręcić. 

A ilu pracowników, zleceniobiorców, emerytów, nie może liczyć na miłą panią w kadrach, ba! może nawet nie ma pojęcia, że w decyzji pańci z ZUS coś jest nie tak?!
Ilu biednych, naprawdę biednych ludzi ZUS zrobił w bambuko? Biednych, bo bogatego stać na prawnika i sprawdzi, czy decyzja nie jest aby niesłuszna?

I na koniec wnioski , jak na wywód niemal naukowy przystało.
Pańcie z ZUS to jedna z najgorzej opłacanych grup pracowniczych. ZUS przecież nie będzie trwonił pieniędzy podatników na wybujałe wynagrodzenia. Słusznie. Lepiej niech te niedouczone pańcie, w swej niewiedzy, doją jeszcze mniej świadomych ubezpieczonych. A nuż ci ostatni się nie odwołają i jakoś decyzja przejdzie. A ile to pieniędzy odzyskanych wykaże ZUS! Będzie na kolejną wykładaną marmurem siedzibę.
 

Komentarze obraźliwe usuwam. Banuję chamów, klony i trolle bez względu na opcję, z której są. UWAGA NIE MAM KONT NA FACEBOOKU I NK Jakakolwiek wiadomość stamtąd, rzekomo ode mnie - nie jest ode mnie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Gospodarka