W ciągu ostatnich dwóch dni przy okazji wizyty na paru blogach dowiedziałam się, że w Polsce przyzwoity człowiek dorobić się nie może. Prowadząc uczciwy biznes po prostu nie da się z niego wyżyć. Mało tego, jeden z komentatorów posunął się nawet do stwierdzenia, że w ogóle własną pracą do nijakiego majątku dojść się nie da.
Skoro zaś nie ma po co brać się za jakąś robotę, a tym bardziej za własny biznes, lepiej siedzieć na bezrobociu i ponarzekać, jakie to w Polsce złodziejstwo i korupcja. Bo wiadomo - dobrej posady bez protekcji też się nie dostanie. Co najwyżej na czarno. Więc nasz „bezrobotny” nawet nie pójdzie do pośredniaka, że o wysłaniu cv nie wspomnę, bo wszak mija się to z celem.
Nasz „bezrobotny” ma przeważnie jeszcze jeden problem, mianowicie niewiele umie. Nie jest ani inżynierem, ani magistrem farmacji, ani sztuki chociażby fryzjerskiej czy szewskiej nie opanował. Gdyby zechciał, mógłby pewnie pracę dostać w bliższym lub dalszym mieście, czy to na kasie w supermarkecie, czy w ochronie, czy przy sprzątaniu, a nawet w zawodzie! wiadomo – w dużych miastach problem bezrobocia nie występuje, co najwyżej problem braku pracy zgodnej z kwalifikacjami lub tej, którą chcielibyśmy wykonywać. Ale wtedy trzeba by pracować ciężej i więcej, żeby wystarczyło na wynajem kawalerki, a nasz „bezrobotny” zatyrać na śmierć się nie da. Ma więc kłopot z dostaniem dobrze płatnej pracy, ale to przecież nie jego wina, tylko wszechobecnej korupcji i złodziejstwa.
Przyjrzyjmy się więc tym paskudnym złodziejom, którym dobrze się wiedzie, mają samochody, mieszkania, a niektórzy nawet domy i to niekoniecznie na długoterminowy kredyt.
Rysiek – niemal można by powiedzieć, że typowy przedstawiciel MWzWM, gdyby nie to, że pochodzi z głuchej wsi gdzieś na Żuławach. Koniecznie chciał studiować, ale rodzice mający czworo dzieci nie bardzo kwapili się utrzymywać go przez okres studiów. W dodatku finanse i bankowość chciał studiować, a co to za studia dla rolnika. Ok, dogadał się z rodzicami, że przepiszą na niego przypadającą mu część ziemi, a on zostanie na gospodarce. Przepisali, a on ziemię sprzedał szwagrowi i na studia do Gdańska wyjechał. Z tego co dostał za ojcowiznę ledwie wystarczyło na opłacenie komornego za rok z góry, ale dobre i to. Aby się utrzymać pracował w ochronie przez wszystkie weekendy, a czasami nocki, jak następnego dnia zajęcia miał później. Praca w ochronie absorbująca nie jest, szczególnie w nocy, to sobie w czasie pracy szlifował angielski, czytając w oryginale zagraniczną prasę. Po pięciu latach pan magister dostał bez trudu pracę w jednym z gdańskich banków, ożenił się i kupił mieszkanie. Na razie na kredyt. Po kolejnej pięciolatce (czyli w 2010 roku) uznali z żoną, że życie w dużym mieście jest niesłychanie męczące i lepiej dojeżdżać 50 km niż mieszkać nieopodal centrum. Mieszkanie sprzedali razem z kredytem, a z tego co otrzymali, kupili dom w niewielkim mieście niedaleko od Gdańska. Żona – młoda zdolna ekonomistka znalazła pracę na miejscu, co było o tyle wygodne, że właśnie urodził im się syn.
I tak sobie żyją - w lenistwie i po złodziejsku.
Staszek – szwagier Ryśka – gdy w 2005 roku odziedziczył ziemię po ojcu, po pierwszych plonach był mocno rozczarowany, mniej może wysokością plonów, które nie były ani mniejsze, ani większe niż zwykle, ale tym, że rolnicy z innych krajów UE osiągali w tym czasie z hektara plony trzykrotnie wyższe.
Zapisał się więc zaocznie do szkoły rolniczej i już w 2007 miał takie same plony, jak jego konkurencja we Francji. Ponieważ produkował kilka razy więcej, to i tyleż więcej zarabiał, do tego na czynniki pierwsze rozebrał proces kontraktowania plonów, więc nauczył się, co kiedy siać, aby podczas sprzedaży nie dowiedzieć się znienacka, że „pszenicy już nie bierzemy”. Obroty wzrosły na tyle, że został niebawem płatnikiem VAT. Do 2010 roku powiększył gospodarstwo dziesięciokrotnie, odkupując lub wydzierżawiając ziemię od innych. Jedni wyzbywali się opuszczając wieś na korzyść pracy w mieście, inni woleli mieć małe pieniądze z dzierżawy, niż samemu siać, zbierać, nawozić i ryzykować, że koniec końców okaże się, iż obsiali to, czego nikt akurat nie kupuje.
Zbudował piękny dom, kupił samochód dla siebie i żony, ma kilka maszyn rolniczych, których nieodpłatnie użycza także sąsiadom. Skorumpowany łajdak.
Alina – skończyła studium opieki nad osobami niepełnosprawnymi i starszymi. Niestety, miała trudności ze znalezieniem pracy. Otworzyła więc w działalność gospodarczą, w ramach której najmowała się do sprzątania. Ponieważ sprzątała dokładnie i umiejętnie, polecali ją jedni drugim i już po roku Alina musiała zatrudnić sobie pomoc. Pracownicę przyuczyła, aby sprzątała przynajmniej tak dobrze, jak ona sama. Po kolejnym roku musiała zatrudnić następną. Obroty firmy wzrosły na tyle, że mogła pomyśleć o kredycie na małe mieszkanie w Grodzisku Mazowieckim. Mieszkania w Warszawie były poza zasięgiem. Szybko okazało się, że dojazd z Grodziska problemów nie sprawia. Przeprowadzka miała dodatkowo pozytywny skutek, ponieważ okazało się, że w okolicy działa ośrodek opiekuńczy dla starszych osób, gdzie poszukiwano pracownika. Alina niewiele myśląc przyjęła ofertę, a na swoje miejsce zatrudniła kolejną osobę i firma działa sobie dalej. Co drugi-trzeci dzień, po pracy. Alina przyjeżdża do Warszawy przypilnować, czy pracownice dobrze się sprawują.
Sprytne cielę dwie matki ssie.
Marzena – skończyła pedagogikę, ale po pięciu latach w zawodzie doszła do wniosku, że nie tu jej miejsce. Gdy w 1992 roku została matką rozejrzała się po okolicy i zauważyła, że nie ma gdzie kupić podstawowych rzeczy dla dziecka. Otworzyła więc sklep z artykułami niemowlęcymi. Na półroczny czynsz pożyczyła od rodziny, a brak gotówki na zakup towaru załatwiła sposobem. Ustalili z mężem, że przez trzy miesiące będę żyć tylko z jego pensji, a jej zasiłek macierzyński pójdzie na zaopatrzenie. Kupowali po dwie sztuki danego towaru, jak któraś się sprzedała, uzupełniali następnego dnia. Jeśli w danym dniu poszły wszystkie, rozkładała ręce przed klientami: - „taki dziś był ruch, że wszystko zeszło, ale proszę przyjść jutro po dwunastej, na pewno będzie”. I tak po pół roku (o trzy miesiące dłużej przyszło im zaciskać pasa) sklep zatowarowywał się już sam, a po roku zaczął przynosić dochody. Po pięciu latach dało się z niego nieźle żyć, ale wówczas przyszedł boom na markety. Sklep przynosił coraz mniejsze zyski i wtedy Marzena przypomniała sobie, ze zatrudniając nieustannie pracowników całkiem nieźle opanowała prawo pracy i księgowość. Poszła więc na kursy uzupełniające wiedzę z zakresu księgowości i otworzyła biuro rachunkowe.
I tak to nieuczciwie przędzie do dziś.
Paweł – pochodzi z Rzeszowa, wiadomo, w tym mieście o pracę „na stanowisku” niełatwo. Postanowił, że będzie bogaty. Poczytał co nieco o tym, jak można zrobić pieniądze i postawił na języki. Już w liceum biegle władał niemieckim i angielskim, do tego miał smykałkę do matematyki, szczególnie pasjonował go rachunek prawdopodobieństwa. Dostał się na SGH, otrzymał stypendium. Zanim skończył studia, już ubiegał się o miejsce i stypendium na jednej z zagranicznych uczelni. Udało się. Za granicą skończył studia podyplomowe. Wrócił do Polski i miejsce pracy już miał w kieszeni – w polsko-niemieckiej firmie konsultingowej. Pracuje od trzech lat i zarabia 30 tysięcy miesięcznie. Mieszkanie kupi za gotówkę za dwa lata, na razie wynajmują razem z żoną. Zaoszczędził już 400 tys. Trzyma je na wysokooprocentowanej lokacie. Prawdopodobnie należy go zamknąć w więzieniu, bo tyle zarabiać po prostu nie wypada.
Ci wszyscy ludzie uczciwie płacili podatki, nie zatrudniali na czarno, nie płacili pod stołem. Wszyscy oni w pewnych okresach swojego życia pracowali po 12 i więcej godzin na dobę przez 7 dni w tygodniu. Dziś już nie muszą. Osiągnęli główny cel i mogą pracować, jak każdy inny człowiek, a niekiedy nawet mniej. Krwiopijcy.
PS.
Prawdziwa wiedza prędzej czy później zawsze się przyda.
Jędrula Kossoń – Rodzina Zastępcza Plus
Komentarze obraźliwe usuwam. Banuję chamów, klony i trolle bez względu na opcję, z której są.
UWAGA
NIE MAM KONT NA FACEBOOKU I NK Jakakolwiek wiadomość stamtąd, rzekomo ode mnie - nie jest ode mnie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka