Mila Nowacka Mila Nowacka
904
BLOG

Sklep z marzeniami.

Mila Nowacka Mila Nowacka Rozmaitości Obserwuj notkę 33

Szyld nad wystawą nieco staroświeckiego sklepiku głosił „Spełniamy wszelkie pragnienia”.

- Dobre sobie – pomyślał – takie rzeczy tylko w „Erze”. Wszedł jednak, mając nadzieję, że uda mu się kupić jakiś interesujący drobiazg dla kobiety, którą od dawna skrycie kochał, a która wciąż nie zwracała na niego uwagi.

Stał chwilę we wnętrzu sklepu podziwiając przedmioty, które wypełniały wnętrze. Stare filiżanki, każda od innego kompletu, tablice z nazwami nieistniejących ulic, koszyczki pełne suszonych kwiatów, dzbanki, oprawy do zdjęć, obrazy, bibeloty, słowem – całe mnóstwo rzeczy, które nikomu do niczego nie są potrzebne, i – chociaż z jakichś przyczyn ludzie lubią je mieć – żaden z nich nie mógł stanowić czyjegokolwiek „pragnienia”.

- Witam, czego pan sobie życzy? – spytała patrząc sponad okularów siwa, staromodnie ubrana starsza kobieta, która pojawiła się za ladą nie wiadomo skąd.

- Czy ja wiem? Szukam jakiegoś urokliwego drobiazgu dla ukochanej kobiety.

- To jest pana pragnienie? Urokliwy drobiazg? Czy ta kobieta pana kocha?

- Nie, ona nic nie wie o mojej miłości.

- A pan chce, aby się dowiedziała?

- Nie, chyba nie. To znaczy… nie chciałbym aby się dowiedziała, jeżeli ona sama by mnie nie kochała.

Stara kobieta spoważniała.

- Rozumiem, że pana pragnieniem jest, aby ona pana pokochała?

- Tak, chciałbym, aby mnie kochała do samej śmierci.

- Proszę się dobrze zastanowić, czego pan sobie życzy. My spełniały wszystkie pragnienia. Wszystkie. Rozumie pan? Wszystkie. I spełniamy je w całości. Dokładnie tak, jak zostały wypowiedziane. Trzeba być przygotowanym na konsekwencje, bo w zasadzie nie przyjmujemy reklamacji. Jest pan gotów przyjąć miłość kobiety, która pana nią obdarzy do samej śmierci, pana lub jej?

- Tak, jestem gotów.

- Więc proszę wrócić do domu. O resztę my się będziemy martwić.

***********

Następnego dnia pewna kobieta oczekiwała na niego pod jego domem, aby wyznać mu miłość. I wyznawała mu ją od tego dnia nieustannie, oddana, kochająca, gotowa nieba przychylić ukochanemu, będąca na każde jego wezwanie, codziennie, każdej wiosny, każdego lata, jesieni i zimy. Po pięciu latach, pewnego dnia mężczyzna zobaczył na ulicy inną kobietę i wiedział, że to jest ta – jemu przeznaczona. Ona też spojrzała na niego i zobaczył w jej oczach ten szczególny znak losu, który przyszłym małżonkom mówi, że oto są u kresu swojej drogi, że oto się odnaleźli i żadne słowa nie są już potrzebne. Nagle zapragnął rozstać się z tą, która kochała go bardziej niż cały świat i samą siebie, ale przecież nie mógł. Mijały lata, przeznaczona mu wybranka wyszła za mąż za kogoś innego, kto ją unieszczęśliwił, a on pozostał więźniem miłości, której już nie chciał....

***********

Miłość kobiety, której uczuć swego czasu tak bardzo pragnął, stała się z upływem lat takim ciężarem, że nie był w stanie myśleć o niczym innym, jak tylko o tym, aby się od niej uwolnić. Idąc któregoś dnia ulicą, doszedł do wniosku, że jedynym ratunkiem będzie jego własna śmierć, ale gdy wypatrywał autobusu, pod który mógłby się ostatecznie rzucić, zobaczył znienacka szyld z napisem: „Reklamacje w sprawie spełnionych pragnień”. Drzwi pod szyldem przypominały wejście do biura towarzystwa ubezpieczeń. Otworzył je i znalazł się w nowoczesnym pomieszczeniu, gdzie za ladą obsługiwał interesantów elegancko ubrany młody urzędnik. Aktualnie wysłuchiwał reklamacji pana w podeszłym wieku.

- Ale ja nie mówię, że nie spełniliście mojego życzenia. Chodzi mi o to, że jeżeli ono musi się spełnić, to ja będę musiał żyć jeszcze z tysiąc lat! Chciałem przed śmiercią zwiedzić wszystkie ciekawe miejsca na Ziemi, a przez 60 lat udało mi się ledwo zwiedzić własne miasto i kilka sąsiednich wsi! Jestem stary i zmęczony, nie chcę żyć tak długo, aż wam się uda spełnić moje życzenie. Skąd miałem wiedzieć, ile ciekawych miejsc jest na Ziemi!

- Rozumiem pana zażalenie, ale przecież był pan uprzedzony o konsekwencjach – odparł urzędnik profesjonalnie chłodnym tonem.

- Panie, czy dwudziestolatek ma jakieś pojęcie o konsekwencjach? Ja tylko chcę lekko zmodyfikować moje życzenie, chcę nadal zwiedzić miejsca na Ziemi, ale tylko te, o których coś napisano.

Urzędnik zmarszczył czoło, jakby w poszukiwaniu rozwiązania i odparł:

- Dobrze, proszę napisać podanie o rozpatrzenie reklamacji z uwagi na działanie pod wpływem niewiedzy odnośnie obszaru, jaki obejmowało życzenie. Zmodyfikujemy pana życzenie do obszaru, o którym ktokolwiek cokolwiek napisał.

- Bardzo dziękuję- odparł staruszek i wyszedł.

Gdy przyszła jego kolej, nie bardzo wiedział co powiedzieć i jak powinien zmodyfikować życzenie. Chciał miłości aż po grób i ją dostał. Na co powinien się powołać? Mimo to zaczął mówić, zupełnie jakby coś mówiło za niego:

- Pokochała mnie, tak jak tego chciałem, ale wówczas nie wiedziałem, że zupełnie inna kobieta jest mi przeznaczona. Ta kobieta jest dziś z innym, ale ja nie mogę już znieść miłości tej, której pragnąłem wówczas. Nie chcę już żadnej miłości, chcę się uwolnić od ciężaru cudzych uczuć.

- Rozumiem, że chce się pan powołać na działanie pod wpływem błędu? – spytał urzędowym tonem młody człowiek w garniturze.

- Tak.

- Dobrze, rozpatrzymy pana reklamację, zgodnie z którą nie zdawał pan sobie sprawy z konsekwencji miłości do grobowej deski. Od dziś będzie pan uwolniony od ciężaru jakiejkolwiek cudzej miłości.

***********

Wrócił do domu, w którym nie czekała już na niego żadna kobieta. Znikła dziwnym sposobem wraz z jej rzeczami. Odetchnął z ulgą i przez kilka następnych dni korzystał z wolności, jaka jest dostępna mężczyznom nie pozostającym w żadnych krępujących związkach. Minęły tygodnie miesiące, gdy nagle uświadomił sobie, że wokół niego nie ma nikogo. Gdzieś zniknęli przyjaciele, rodzeństwo o nim zapomniało, żadna kobieta nie patrzyła na niego z nadzieją w oczach. Był kompletnie sam. Tak bardzo sam, że pustka zdawała się wręcz wrzeszczeć. Zapragnął uwolnić się od tej pustki, ale przecież sam jej chciał, Takie właśnie wyraził życzenie.

Pustka stawała się coraz dotkliwsza i gdy spacerując uznał, że jedyną ucieczką od niej będzie jego własna śmierć, nagle zobaczył szyld z napisem „Spełniamy ostatnie życzenie”. Szyld wisiał nad witryną, która kojarzyła się z zakładem pogrzebowym, jednak pociągał go tak bardzo, że postanowił tam wejść. Zastał tam tego samego staruszka, który kilka lat wcześniej reklamował spełnienie swojego pragnienia, tyle że staruszek wydał się znacznie starszy. Musiał mieć około setki.

Między biurkiem, a długim rzędem szufladek uwijał się mężczyzna o surowym wyglądzie, w wieku około pięćdziesięciu lat, najwyraźniej właściciel zakładu.

- Proszę pana, a skąd ja miałem wiedzieć, że o tylu miejscach napisano? Nadal nie wyjechałem nawet poza moje województwo. Błagam, proszę przyjąć moje ostatnie życzenie. – niemal na klęczkach błagał starzec.

- Znał pan zasady, miał pan możliwość reklamacji. Teraz jest za późno, aby się z tego wycofać. – surowo odparł właściciel.

- Błagam, chcę już umrzeć, a moje własne pragnienie nie pozwala mi odejść, proszę…

- No dobrze. Proszę swoje ostatnie, ale podkreślam ostatnie! życzenie napisać na kartce i wrzucić ją do tej urny. Wówczas być może otrzyma pan drugą szansę.

Staruszek uczynił, jak mu kazano, napisał życzenie na karteczce, a gdy tylko wrzucił ją do drewnianej skrzyneczki, zniknął jak kamfora.

Mężczyzna o surowym wyglądzie i równie zimnych oczach spojrzał na kolejnego interesanta.

- A pan? Pana pragnienie zostało spełnione, reklamacja uwzględniona, czego pan jeszcze chce?

- Ja…. chciałbym zmienić swoje wszystkie życzenia i złożyć jedno…. ostatnie…

- Nie ma takiej możliwości. Był pan uprzedzony, że spełniamy KAŻDE pragnienie, pana spełniliśmy nawet dwa razy. Więc o co chodzi?

- Ja…. ja nie wiedziałem…. nie wiedziałem….

- Czego pan nie wiedział? Czego chce?

- Tak…. chyba właśnie tak.

- Aha, a teraz pan wie? – ton mężczyzny stawał się coraz surowszy.

- Teraz… tak, teraz chyba wiem.

- Chyba? No, to proszę napisać na kartce, czego pan TERAZ chce. I kartkę proszę wrzucić do urny. Jeśli pan naprawdę WIE, czego pan chce, może wszystko da się naprawić.

Trzęsącymi się rękoma wziął od mężczyzny kartkę i napisał pięć krótkich słów. Kartkę wrzucił do drewnianej skrzynki, po czym znikł jak kamfora, podobnie jak wcześniej staruszek.

Nagle znalazł się z powrotem przed staroświeckim sklepem, tyle że tym razem z szyldem „Pamiątki”. Reklamowy napis na szybie głosił „Może nie spełniamy pragnień, ale kupisz u nas piękne rzeczy”.

Nazajutrz spotkał swoją ukochaną kobietę, która nie zwracała na niego najmniejszej uwagi, mimo że pod drzwiami jej mieszkania pozostawił koszyczek z suszonymi kwiatami. Przez wiele wiosen i jesieni cierpiał w milczeniu, kochając bez wzajemności. Zaś pięć lat później zajrzał w oczy innej kobiety, która miała w źrenicach wypisane ich wspólne przeznaczenie. Umówił się z nią i pół roku później poślubił, by w kolejnych latach stać się ojcem ich trojga wspaniałych dzieci.

A właściciel pewnego tajemniczego zakładu do dziś przyjmuje karteczki z ostatnimi życzeniami, których nawet nie czyta, bowiem wszystkie brzmią tak samo. Każda zawiera tylko pięć krótkich słów. „Niech się dzieje wola Twoja”.

Komentarze obraźliwe usuwam. Banuję chamów, klony i trolle bez względu na opcję, z której są. UWAGA NIE MAM KONT NA FACEBOOKU I NK Jakakolwiek wiadomość stamtąd, rzekomo ode mnie - nie jest ode mnie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości