mimm mimm
48
BLOG

Kalki...

mimm mimm Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

„Bez figury wroga nie ma nowomowy, oddziaływa ona na wszystkie jej postacie. W ostatniej instancji stanowi jej uzasadnienie. Gdy figura wroga schodzi na plan dalszy, a tym bardziej – zanika, nowomowa przestaje funkcjonować”.
                                                                                                                                
M. Głowiński, 3 III 1981

W systemach niedemokratycznych figura wroga i tego wewnętrznego i tego zewnętrznego jest wszechobecna. Bez jej istnienia dany system nie miałby racji bytu choćby z tego powodu, że w przeciwieństwie do demokracji systemy autorytarne, nie mówiąc już o totalitarnych, nie dopuszczają istnienia równolegle wielu racji, opinii, poglądów. W systemach tych przynajmniej oficjalnie mogą funkcjonować jedynie racje zbieżne z racją partii rządzącej. Poglądy przeciwne są w propagandzie rządowej przedstawiane jako zdradzieckie i antypaństwowe. Co oczywiste w następstwie tym głosiciele takich heretyckich racji są ukazywani przez rządzących jako zdrajcy i przeciwnicy państwa, a w szczególności silnego państwa.

Zdaniem Jana Olaszeka, gdyby dokonać skupienia w jednym człowieku, jak w soczewce cech przypisywanych przez władzę opozycji „byłby to ekstremista o niepewnym pochodzeniu narodowościowym, tchórzliwie chowający się za plecami innych. Ów typ modelowy nie pracowałby, lecz żył z okradania swoich rodaków. Jego głównym motywem działania byłaby chęć zdradzenia ojczyzny…”. Ta wizja uknuta przez rządzących była następnie sączona społeczeństwu za pomocą rządowej prasy i telewizji.

imageIstotnie, jednym z głównych elementów propagandy skierowanej przeciwko opozycji demokratycznej był zarzut zdrady. Zarzut ten najczęściej rządzący i ich zwolennicy ilustrowali często dosłownie hasłem/kluczem – Targowica. Jeden z publicystów rządowych pisał w 1983 roku: „dzisiejsza opozycja, emigracja wewnętrzna czy zewnętrzna, tak zwane podziemie, wspierane przez obce nam siły zagraniczne przypominają targowiczan”. Na plakacie z tego okresu pt. Z pnia zdrady narodowej autor ukazywał owych targowiczan. Co warto zauważyć, szczególnie wyróżniony został Seweryn Blumsztajn, jeden z głównych organizatorów emigracyjnych struktur opozycji. Jego nazwisko zostało najmocniej wpisane w hasło/klucz- Targowica. Według Jana Olaszeka wynikało to z tego, że Blumsztajn zdaniem rządzących szkalował państwo za granicą, co było uznawane przez władze za szczególnie godne potępienia.

Godne potępienia były również motywy, które miały przyświecać opozycji demokratycznej. Wśród korzeni opozycji odnajdujemy takie słowa/wytrychy o jednoznacznie negatywnej konotacji jak żądza władzy, sprzedajność, warcholstwo, zaprzaństwo i zaślepienie. Żądza władzy, bo rządzącym nie przychodzi przez usta, że sami są nią ogarnięci. Gotowi w celu utrzymania owej władzy do stosowania wszelkich praktyk. Jednym z elementów charakterystycznych dla systemów niedemokratycznych jest samo-określanie się rządzących jako jedynych godnych sprawowania władzy. Depozytariuszy. Nie do zaakceptowania jest możliwość swobodnej gry politycznej wszystkich sił politycznych, a więc utrata władzy będąca konsekwencją owej gry jest z góry wykluczona. Sprzedajność, ponieważ dla rządzących i ich akolitów jest oczywiste, że za żądzą władzy mogą stać jedynie motywacje finansowe. Zaślepienie, które miało charakteryzować opozycję, jako przeciwieństwo do realizmu przypisywanego sobie przez rządzących, miało co najmniej kilka znaczeń. Najważniejsze z nich można ułożyć w równanie zaślepienie = beznadziejność. Beznadziejność rozumiana jako brak jakichkolwiek realnych przesłanek do zmiany. Państwo polskie i jego władze cały system Partia były bowiem trwałe wręcz wieczne i o czym wcześniej- silne. Wszelkie zaś działania zmierzające do zmiany były naznaczone beznadziejnością ludzie zaś którzy tego nie dostrzegali byli właśnie zaślepieni. Byli zaślepieni również w tym ujęciu, że nie dostrzegali owych wszystkich wspaniałości, jakie za pośrednictwem rządzących spływały na rządzonych. Można tu przywołać cytat z posiedzenia władz Partii, w którym czytamy, że należy uwierzytelniać swe działania „...przez pokazywanie w środkach masowego przekazu konkretnych działań, jak dokonywanie zmian w administracji, walka z przestępczością, z korupcją, spekulacją, nadmiernym bogaceniem się…”. Celem tych działań było obnażanie „antynarodowego charakteru działań przeciwników”.

Równocześnie z tym szło odmawianie ludziom opozycji polskości. W mediach rządowych byli oni określani jako "polskojęzyczni". W swoich przemówieniach zaś Wojciech Jaruzelski określał ich jako "mówiących w języku polskim" lub "osoby pełniące obowiązki Polaków w monachijskim biurze". Rzecz jasna takich ludzi nie mógł cechować patriotyzm. Dobitnie wyraz temu przekonaniu dał jeden z autorów Grunwaldu, pisząc „W czasie trwającej konfrontacji ideologicznej i nasilającej się psychologicznej wojny trwa walka o postawy Polaków. W dążeniu do zachwiania tych właśnie patriotycznych i zdrowych moralnie postaw wrogie Polsce siły narzucają nam fałszywe wzorce kulturowe i obyczajowe, których celem jest degeneracja przede wszystkim młodego pokolenia, anarchizacja życia społecznego i odebranie Polakom największego źródła ich siły, jakim jest patriotyzm, przekazywany z pokolenia na pokolenie”. Z kolei publicysta Rzeczywistości konstatował, że apele opozycji wzywające do oporu wobec rządzących są „działaniami przeciw ojczyźnie”. W Barwach natomiast opozycję jej działania i ludzi charakteryzowano w następujących słowach „Nie rozumieją tego albo udają, że nie rozumieją ludzie, którzy Polakami są tylko z nazwy czy formalnego obywatelstwa, którzy z naszym narodem, a więc i z naszym państwem mają jedynie tyle wspólnego, ile wynoszą ich osobiste korzyści i interesy”. A jak donosiła jedna z rządowych gazet „Zielone banknoty stawały się zwykłą codzienną walutą ludzi takich jak np. Kuroń czy Michnik”. W tym samym artykule autor Ignacy Krasicki nazywał opozycję „piątą kolumną”, nawiązując w ten sposób do przemówienia Władysława Gomułki z 19 czerwca 1967 roku, które zapoczątkowało późniejsze wydarzenia marcowe. W podobnym tonie o ludziach, którzy krytykują Partię, jako o piątej kolumnie, wypowiadał się także choćby Albin Siwak w 1981 roku czy też autorzy piszący w Rzeczywistości i Płomieniach.

Podobną manierą było szydzenie przez rząd i jego zwolenników z demokratyzmu opozycji. W swoich wypowiedziach i publikacjach rządowi akolici określali więc swoich konkurentów jako „tak zwaną opozycję demokratyczną” lub „opozycję, która siebie nazywa demokratyczną”. Popularnym chwytem było również pisanie o „demokratycznych fasadach”. W rzeczywistości opozycja miała zdaniem rządzących cechować się skrajną pogardą dla demokratycznych zasad, co miało być widoczne w jej stosunku do osób popierających władzę. Często w tym miejscu publicyści rządowi powoływali się na fikcyjne niczym nie poparte, przykłady owej agresji opozycji. W tym samym celu, czyli wtłoczenia do głów społeczeństwa przekazu, że opozycja = kryminaliści  informacje dotyczące opozycji w rządowych mediach umieszczano w blokach z wiadomościami właśnie stricte kryminalnymi. Celowała w tym zwłaszcza telewizja.

Pod tą demokratyczną fasadą kryła się zdaniem rządzących ekstrema i ekstremiści. W tym duchu publicysta rządowy Jacka Kuronia, Zbigniewa Bujaka i Wiktora Kulerskiego określił mianem ekstremalnych działaczy. Warto tutaj zauważyć, że władza nie różnicowała, nie uwzględniała w swej propagandzie całego spektrum opozycyjnych koncepcji i wkładała do jednego worka Kuronia, zwolennika strajku generalnego oraz Bujaka sympatyka teorii długiego marszu. Dla rządzących takie niuanse nie były istotne. Przekaz miał być bowiem prosty. I tak Lesław Wojtasik pisał, że ludzie ci pochodzili „z kręgów kosmopolitycznej inteligencji, która zawsze zajmowała stanowisko kontestujące”. Wojciech Jaruzelski w jednym ze swych przemówień twierdził, że „to oni zatruwali nienawiścią, zagrzewali do anarchii, manipulowali…”. Ich celem była destabilizacji sytuacji w Polsce, co miało umożliwić przejęcie władzy (żądza władzy). Opracowanie Partii głosiło, że „służą one obcym, niepolskim interesom, usiłują utrzymać napięcie w kraju”. Do realizacji swego planu przejęcia władzy opozycja używała „lumpów, elementów z marginesu wielkomiejskiego”. Jednocześnie władza podkreślała, że gdyby nie opozycja sytuacja w kraju byłaby stabilna. Niestety jak dowodziła jedna z rządowych gazet przeciwnicy Partii i jej rządów „robili wszystko, żeby spokój zakłócić. Temu służą ulotki, napisy, plakaty, szeptana propaganda”.

Zdawałoby się, że tak potężne siły, jak opozycja mające według propagandy rządowej niemalże większy wpływ na sprawy kraju niż sama władza są nie do pokonania. Tymczasem nic z tych rzeczy. Wróg, czyli opozycja w ujęciu rządzących był co prawda potężny, ale zarazem był skazany – prawem historii – na ponoszenie ciągłych klęsk. Jednym z powodów tego miało być jego odizolowanie. Owszem opozycja jest, co przyznawała władza, ale jednocześnie jest wyizolowana ze społeczeństwa. Żyjąca na jego marginesie. W oderwaniu od grona prawdziwych Polaków. Było to myślenie, w którym powtarza się schemat beznadziejności i braku realizmu opozycji. W kontrze do realizmu zdrowego pnia narodu, który z definicji popierał rządzących.

Poparcie to wynikało m.in. z tego, że władza jako jedyna miała realny, pozytywny program dla Polski. W przeciwieństwie do opozycji, która co podkreślano, tego programu nie posiadała, a jeśli już to był on negatywny wręcz awanturniczy. Zdaniem bowiem rządzących opozycja nie potrafiła wyartykułować jak będzie wyglądać jej Polska. W jednym z dokumentów partyjnych czytamy, że trzeba „wskazywać trzeba jałowość programową opozycji, która pomijając trudne problemy Polski oraz oczekiwania społeczeństwa ogranicza się do negacji i destrukcyjnych działań, maskując to kilkoma liberalnymi frazesami. Wskazywać należy, że opozycja – dążąc do obalenia ustroju – skazana jest na negację (im gorzej, tym lepiej) i obiektywnie rzecz biorąc – nie może podjąć żadnych konstruktywnych działań. To określa jej antypolski i antyrobotniczy, agenturalny charakter”.  Program, co ważne realny program, mogła posiadać tylko władza nie opozycja. Czy zresztą ludzie ogarnięci żądzą władzy byli w ogóle zainteresowani stworzeniem jakiegokolwiek programu? Zdaniem rządzących oczywiście, że nie. I dlatego jeden z publicystów rządowych pisał, że w dokumentach opozycji nie można było odnaleźć nic poza „schematyzmem propagandowej złości, zgorzkniałej niechęci, impotencyjnej bezprogramowości”.

„Nowomowa działać może jedynie wtedy, gdy społeczeństwo jest uśpione, gdy także na werbalne poczynania władzy reaguje obojętnością i znudzeniem”.
                                                M. Głowiński 6 V 1982

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Literatura:
J. Olaszek, Nieliczni ekstremiści. Podziemna Solidarność w propagandzie stanu wojennego, Gdańsk 2010.
M. Głowiński, Zła mowa, Warszawa 2016.















mimm
O mnie mimm

mimmochodem...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura