Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński
126
BLOG

Radar nad Polską i zapotrzebowanie na rakiety

Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński Innowacje Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
Czy Polskę stać na zbudowanie balonu lub sterowca, który wzniósłby się na wysokość 10-15 km i obserwowałby ruch powietrzny, czyli miałby możliwości podobne do amerykańskiego samolotu z imponującym radarem umieszczonym na kadłubie?

Ile takie cudo techniki kosztowałoby nas, Polaków, i czy Amerykanie sprzedaliby nam taki jeden radar oraz za ile?

Sterowiec ma zaletę nad samolotem, bowiem zużywa paliwo jedynie na przemieszczanie się na stałej wysokości. On pływa w powietrzu (atmosferze) podobnie jak okręt podwodny w wodzie. Dopóki nieruchomo wisi na jednakiej wysokości, nie zużywa paliwa na utrzymywanie się w płynie (ciecze i gazy zaliczane są do płynów). Pojazd powinien być umiejscowiony możliwie wysoko, aby nie był przeszkodą dla samolotów pasażerskich i wojskowych. W kabinie powinna znajdować się minimalna załoga umożliwiająca manewrowanie, nadzorowanie urządzeń i przesyłanie danych do bazy, celem dalszego opracowania.

Już ponad 100 lat temu konstruowano sterowce, ponad 50 lat temu ludzie byli na Księżycu – gdyby ktoś powiedział 100 lat temu, że sterowce praktycznie zanikną w XXI wieku albo że przez 50 lat ludzie nie polecą ani na nasz Księżyc, ani dalej, to większość by w to nie uwierzyła…

15 listopada 2022 ok. 16:40 spadła na nasze terytorium rakieta rosyjskiej (pewnie jeszcze radzieckiej) produkcji wystrzelona zapewne przez ukraińskie wojsko do rosyjskich rakiet atakujących naszych wschodnich przyjaciół. Doszło więc do tragicznego wypadku, w którym zginęło dwóch Polaków. Sytuacja podobna jest do drogowej tragedii, kiedy to kierowca auta wykonuje manewr, aby uniknąć zderzenia z piratem drogowym i zderza się z innym pojazdem, w którym giną niewinni ludzie.

Polska nie ma systemu, który by doskonale widział wszystkie obiekty nadlatujące nad naszą ojczyznę, a jeśli mamy jakiś system, to chroni wielkie i większe miasta oraz bazy wojskowe. I tak mają chyba niemal wszystkie państwa. Nie wiem, w jaki sposób USA miałyby chronić Alaskę, gdyby nagle ktoś ją ostrzelał z okrętu podwodnego, zwłaszcza przypadkiem w niespodziewanym momencie.

Jeśli Amerykanie dostrzegli ze swojego supersamolotu, że to ukraińska rakieta eksplodowała w Polsce, to powinni niezwłocznie poinformować rządy Polski i Ukrainy oraz dyskretnie przedyskutować temat i parę godzin później wydać wspólny komunikat omawiający stan sprawy i wspólne stanowisko. A tak mieliśmy kilkanaście godzin wahania polskiego rządu i niezręczną sytuację ukraińskiego. Jednym słowem to kompromitacja głównie jednak… Amerykanów. Tacy wytrawni i dyplomatyczni gracze, a dopuścili do wpadki swoich słowiańskich sprzymierzeńców.

Dlaczego zatem Amerykanie nie powiadomili niezwłocznie Polski, Ukrainy i świata, że wybuch rakiety przy granicy to przypadek a nie atak z Rosji?

Wieś Przewodów liczy ok. 500 mieszkańców. Jakie jest prawdopodobieństwo trafienia w obszar 10x10 m, czyli 100 m2? Niesamowicie nikłe! Mieszkańcy okolicznych terenów usłyszeli wybuch i nawet filmowali skutki eksplozji. Nieopodal jest szkoła i inne instytucje. Nie słyszałem o wielkich stratach, ani o wybitych szybach, nie licząc bezpośrednio trafionego obszaru.

Wieś leży w gminie Dołhobyczów, mającej 214 km2 i ok. 5 600 mieszkańców, czyli gęstość zaludnienia wynosi 26,1 os./km2. Zatem na nieco ponad 2 mln kwadratów o powierzchni 100 m2 znajduje się niemal sześć tysięcy osób. Przy jednolitym rozmieszczeniu osób i systematycznym trafianiu rakiet, które zniszczyłyby kolejno i całkowicie powierzchnie wszystkich kwadratów (unicestwiając wszystkich mieszkańców gminy), przeciwnik musiałby zużyć… 2 miliony rakiet, czyli ok. 380 rakiet na jednego mieszkańca, co jest niewykonalne z wielu powodów, choćby ekonomicznych. Prawdopodobieństwo utraty życia od ataku pojedynczej rakiety to 3‰.

To utwierdza, że mieliśmy koszmarny wypadek, tym bardziej kuriozalny, że aż tak mało prawdopodobny.

Wieś leży w powiecie hrubieszowskim, mającym 1 270 km2 i ok. 62 000 mieszkańców, czyli gęstość zaludnienia wynosi 48,8 os./km2. Niemal 13 mln kwadratów o powierzchni 100 m2 i tyleż przeciwnik musiałby zużyć rakiet, czyli 205 na jedną osobę. Prawdopodobieństwo utraty życia to 5‰.

Wieś leży w województwie lubelskim, mającym 25 122 km2 i ok. 2 100 000 mieszkańców, czyli gęstość zaludnienia wynosi 83,7 os./km2. Ponad 251 mln kwadratów i tyleż przeciwnik musiałby zużyć rakiet, czyli 120 na jedną osobę. Prawdopodobieństwo utraty życia to 8‰.

Polska ma 312 700 km2 i ok. 38 mln mieszkańców, czyli gęstość zaludnienia wynosi 121,6 os./km2. Ponad 3 miliardy kwadratów i tyleż przeciwnik musiałby zużyć rakiet, czyli 82 na jedną osobę. Prawdopodobieństwo utraty życia to 12‰.

Są to obliczenia średnie dla dużych obszarów przy założeniu równomiernego rozmieszczenia mieszkańców po powierzchni Ziemi. W przypadku większych aglomeracji mamy rozmieszczenie w pionie.

Warszawa ma 517 km2 i ok. 1 860 000 mieszkańców, czyli gęstość zaludnienia wynosi 3598 os./km2. Ponad 5 milionów kwadratów i tyleż przeciwnik musiałby zużyć rakiet, czyli niemal 2 rakiety na jedną osobę. Prawdopodobieństwo utraty życia to 360‰.

Warszawa-Śródmieście ma 15,6 km2 i ok. 111 000 mieszkańców, czyli gęstość zaludnienia wynosi 7135 os./km2. Ponad 156 tysięcy kwadratów i tyleż przeciwnik musiałby zużyć rakiet, czyli niemal 1,5 rakiety na jedną osobę. Prawdopodobieństwo utraty życia od ataku pojedynczej rakiety to 713‰.

W obu ostatnich przypadkach, uwzględniając podczas ataku rozmieszczenie mieszkańców w budynkach mieszkalnych i ustalając współczynnik zabudowy N (powierzchnia budynków mieszkalnych do całej powierzchni miasta lub dzielnicy), np. 1/20, to prawdopodobieństwo wprawdzie wzrasta np. dwudziestokrotnie w przypadku trafienia w budynek, ale biorąc pod uwagę ostrzał wszystkich kwadratów, dla całego miasta czy dzielnicy, owo prawdopodobieństwo pozostaje bez zmiany.

Podczas II w.św. odpalono ok. 5500 rakiet V-2, z których 70% doleciało do celu zabijając 7250 osób, czyli niemal 2 osoby zginęły od pojedynczej rakiety. Szacuje się, że podczas produkcji tych rakiet zginęło (zostało zamęczonych) trzykrotnie więcej robotników przymusowych. Z powodu ataków pociskami V-1 zginęło na Wyspach około 5500 osób, czyli ok. 1,5 osoby od jednej rakiety.

Reasumując – stosowanie niemieckich rakiet do niszczenia Londynu nie było efektywne, bowiem przy wielkich kosztach, straty w ludziach były stosunkowo niewielkie; większe znaczenie miał psychologiczny wymiar i próba siania paniki, także pewne straty materialne. Niektórzy uważają, że – jakkolwiek to koszmarnie brzmi – korzystna dla losów II w. św. okazała się utrata wielkich środków na produkcję owych rakiet, zamiast przekazania na produkcję bombowców, które dokonałyby znacznie większych zniszczeń na Wyspach.




Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie