Michał Jaworski Michał Jaworski
669
BLOG

Kilka uwag o książce Laska i Rzeczkowskiego "Kłamstwo smoleńskie?"

Michał Jaworski Michał Jaworski Polityka Obserwuj notkę 66

Książka napisana jest w konwencji wywiadu Grzegorza Rzeczkowskiego z Maciejem Laskiem. Jeżeli ktoś z pary rozmówców wymaga przedtawienia to Rzeczkowski. GRz napisał już książkę o powiązaniach środowisk zamachistów - w tym działających wśród polonii amerykańskiej - z Rosją. W nowej książce jest tylko jedna wzmianka o takiej inspiracji - o "dowodzie Biniendy" na coś tam, zawartym na Rys. 10 w jego referacie. Wtedy współpracowałem z przywoływanym przez Biniendę Markiem Dąbrowskim oraz resztą "ekspertów" Macierewicza więc wiem, że Dąbrowski doskonale wiedział, iż to jest fotomontaż ale kiedy po ukazaniu się materiałów sprawa się rypła, Dąbrowski szedł w zaparte, że to zdjęcie identyczne jak KBWL. Najprawdopodobniej było tak, że "eksperci" Macierewicza już wtedy robili się nawzajem w konia, zyskując w ten sposób na siebie haki. Podobnych sytuacji mógłbym opisać więcej ale świadczą one tylko o ludziach z tego kręgu,  zaś z meritum notki są słabiej związane.

Książka ukazała się w następujacym kontekście.
image

Czyli całkiem możliwa jest sytuacja że gdzieś na początku 2029 roku ułamki dających wiarę w zamach oraz przekonanych o wypadku mogą się zrównać. 
image

W książce rozmówcy między innymi usiłują dać odpowiedź, dlaczego. 
W notce na kilku przykładach spróbuję pokazać, że nie do końca im się to udaje albo  im zabrakło zdecydowania, którego nie brak Macierewiczowi, Biniendzie i Nowaczykowi.

Czy piloci chcieli lądować ?
Tezę, że chcieli, zawarł w swym raporcie MAK i jest w książce wymieniona jako manipulacja Rosjan. Na pewno nie zamierzali się rozbić ale skoro autorzy piszą o świadomym złamaniu minimów - w tym minimum, do którego wolno było im się zniżać - to po coś to minimum złamali. Teza, że chcieli lądować być może jest nadinterpretacją ale niekoniecznie manipulacją. 

Czy "rozmowa braci" miała wpływ na załogę ?
Wprawdzie przy pisaniu raportu, KBWL posługiwała się odczytem ABW w którym niektóre z poniższych kwestii nie zostały doczytane do końca, ale są - a odpowiedzi na nie  zgodne z ostatnim odczytem dla prokuratury.
image

ML koncentruje się na drugim wejściu dyrektora Kazany do kokpitu podczas gdy już wchodząc po raz pierwszy, kiedy od 9 minut była znana pogoda na lotnisku, Kazana przekazał załodze polecenie "próbowania do skutku". Według KBWL od zakończenia "rozmowy braci" do pierwszego wejścia Kazany do kokpitu upłynęły 4 minuty i 5 sekund natomiast według innych informacji pochodzących zapewne z prokuratury 2 minuty i 13 sekund. Albo więc "próbowanie do skutku" było autorską inicjatywą dyrektora protokołu, równocześnie wysokiego funkcjonariusza służb specjalnych, powziętą przez niego po otrzymaniu informacji o pogodzie,  albo wynikiem rozmowy braci Kaczyńskich przez telefon satelitarny.

Merytoryczny odbiór raportu KBWL.
Przez 12 lat raport KBWL nie został zakwestionowany przez nikogo poważnego co nie znaczy, że nie będzie, skoro ówczesny prezes PAN już przeszedł do grupy wątpiącej. Równocześnie środowisko naukowe pozwoliło hulać utytułowanym cwaniakom,  prestidigitatorom, mitomanom i oszustom skupionym wokół konferencji smoleńskich.  

KBWL najpierw napisała uwagi do projektu raportu MAK,  kończąc je wnioskiem o ponowne sformułowanie przyczyn i okoliczności katastrofy więc opina publiczna miała prawo oczekiwać, że polski raport będzie się zasadniczo różnił. Owszem, różni się ponieważ wytyka Rosjanom błędy w sprowadzaniu samolotu oraz stan lotniska.  

Z drugiej strony KBWL używała odczytu QAR ATM, który był błędny w zakresie rozkodowania parametrów lotu rejestrowanych 8 razy na sekundę. Dla KBWL - i w ogóle - nie były to błędy wpływające na jakościową ocenę przebiegu lotu, natomiast szeroko otwierały bramę do alternatywnych spekulacji. Skoro ci sami autorzy pisali najpierw uwagi do raportu MAK, w którym parametry rozkodowane są  poprawnie a potem swój raport, to powinni zwrócić na to uwagę. 

Pomiędzy meritum a polityką.
Zabrakło po pierwsze wyrazistego wypunktowania różnic pomiędzy raportami, po drugie odporu coraz głupszym pomysłom najpierw zespołu a potem podkomisji Macierewicza oraz działjącemu równolegle środowisku konferencji smoleńskich niesłusznie nazywanych naukowymi.

Ludzie Macierewicza bezpodstawnie mogli oskarżać ludzi Laska o oszustwa podczas gdy mając ku temu pełne podstawy, ludzie Laska unikali nazwania po imieniu oponentów. Prawda nie tylko sama się nie obroniła ale przegrała z kretesem. Z jednej strony odbyły się cztery konferencje smoleńskie, z drugiej bodaj dwie sesje na konferencjach w Kazimierzu, w których uczestnictwo było 25 razy droższe.

Polityczne pokłosie katastrofy.
Jak już napisałem, może stać się tak, że wiara w zamach zwycięży, co więcej różnych wiar będzie więcej niż ofiar zamachu. Na przykład docent Witakowski, jako budowlaniec lansuje znaną mu z pracy metodę wybuchowego burzenia budowli. Skoro w wyjaśnianie przyczyn katastrofy zaangażowali się budowlańcy to - mając na uwadze iż w tytuły naukowe wyposażeni bywają również krawcy i rzeźnicy -  możemy doczekać całkiem ekstraordynaryjnych wersji zamachu podpartych autorytetem profesorów tych dziedzin.

Możemy się domyślać przyczyn dla których Kaczyński lansuje zamach. Po stronie opozycji nikt nie dostrzega, że w przyzwoleniu Kaczyńskiego na takie działanie tkwi siła Ziobry, który latami pieczołowicie gromadził dowody na oszustwa Macierewicza i tymi dowodami wprawdzie może pogrzebać siebie ale przede wszystkim mit smoleński i Jarosława Kaczyńskiego.

Może być jeszcze gorzej - ML z rozgoryczeniem wspomina smoleńską komisję obrony narodowej zwołaną po - wydawałoby się  - kompromitującej klęsce podkomisji Macierewicza. Podkomisja pokazała filmową wersję raportu, od której odcięli się najbardziej zasłużeni jej członkowie. PO wprawdzie nie przystąpiła do protestacyjnej okupacji sali ale protestacyjnie wyszła marnując najlepszą od lat okazję do skrytykowania dzieła wydania 25 milionów na kompromitację instytucji państwa. Albo jest tak, że  tak samo jak w PiS, w opozycji nie ma nikogo zdolnego do podjęcia dyskusji z bzdurami, albo reszcie PO odpowiada jazda po Tusku a reszcie opozycji jazda po PO - witajcie w domu wariatów.

Co poza tym jest w książce.
Że Lasek jest pasjonatem i ma ogromną wiedzę. 
Że PiS prymitywnie mścił się na oponentach czyniąc tym trudne do odrobienia straty w instytucjach państwowych. 
Że poszczególne zdarzenia identyczne jak w locie do Smoleńska oraz go poprzedzające zdarzają się w lotnictwie, że są najczęstszą przyczyną katastrof, że w Smoleńsku wyjątkowa była tylko wystarczająca do spowodowania kilku katastrof  liczba błędów, co zawdzięczamy wieloletnim - lepiej napisać - wielokadencyjnym, choć lawinowo narastającym  - zaniedbaniom.

Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka