Reakcje tylko nielicznych blogerów na komentarze uważam za warte poświęcenia im notki. Jan mak obdarowany przez Morawieckiego licznymi radami nadzorczymi niewatpliwie do takich należy a zaufanie Morawieckiego, to jedyny przymiot jaki tej postaci możnaby przypisać. Na pewno jego cechą nie jest umiejętność zmierzenia się ze zdaniem przeciwnym.
Mój komentarz o napisanym przez kogoś tam sformułowaniu "Polish Nazi occupation":
"Pomyłki się zdarzają a pański radonazorczodawca M.Morawiecki ma ich tyle na koncie, że az jego zmarły ojciec musial to tłumaczyć tym, że jego syn "za dobrze mówi".
Cytowane zdanie wyglada na oczywistą pomyłkę bo w dosłownym brzmieniu "polska okupacja Polski" po prostu nie ma sensu.
Nie róbcie sobie w świecie wrogów nad potrzebę bo po latach światlego przywództwa Kaczyńskiego i Morawieckiego w tym kraju przyjdzie żyć nastepnym pokoleniom, które na śmieszność w oczach świata niczym sobie nie zasłużyły."
spotkał się z pryncypialnym odporem:
"Niestety Pańskie uwagi są poniżej poziomu, jaki jestem w stanie zaakpcetować. Nie zamierzam dyskutować z ludźmi którym nienawiść zalewa oczy i swoje żale wypluwają w ordynarnych insynuacjach"
Coż - insynuacją mogłoby być tylko stwierdzenie, że jan mak przytulił z rąk Morawieckiego jakieś rady nadzorcze, ale przecież to rzecz już powszechnie wiadoma i choć wyjatkowa co do sali to nierzadka wśród blogerów S24.
Reszta, czyli sedno mojej wypowiedzi to moja opina oraz przypomnienie opinii ojca premiera o jednej z jego nieszczęsnych wypowiedzi i one spotkały się z pensjonarskim oburzeniem.
Jako wybitny przedstwiciel spiskowej teorii dziejów - jestem wszak biologicznym ojcem narracji ekipy Macierewicza - rozumien innych jej wyznawców lepiej niż oni sami a to pozwala mi twierdzić iż po nagrodzie Nobla dla Ogi Tokarczyk zostały rozesłane wicii aby poszukiwać źródeł i insipratorów owej nagrody i jan mak jako uczony biegły w angielsim zameldował właśnie o wykonaniu zadania.
Taka jest rola tworcow - pokazywać jednostki i narody w ich słabościach. Czynił to Vonnegut, czyni Tokarczuk. Bez zdolnosci ujrzenia swoich słabości każda nasz próba pokazania swojej wielkości będzie tylko śmieszyła innych i tak będzie się działo aż jedynym krajem, w którym nie opowiada się "polish jokes" pozostanie San Escobar.
Inkryminowane sformułowanie to prawie na pewno bylo pomyłka a przejęzyczenia stanowią zapewne ogromną większość podobnych przypadków. Problem stanowi mniejszość, z którą nie uporamy się bez spojrzenia w lustro.
Komentarze