Wielce podziwiam Hillary Clinton, która, pomimo złych wyników wyborczych, nie zamierza zejść z areny. Była Pierwsza Dama walczy o nominację Partii Demokratycznej w nadchodzących wyborach prezydenckich. W zasadzie nie ma już szans, ale widać, że jest twarda i sama nie zrezygnuje.
Z psychologicznego punktu widzenia tak by było najlepiej. Rzucić to wszystko, w końcu przestać się użerać ze zgrają ludzi, którzy co chwila o coś tam ją oskarżają, pojechać sobie gdzieś na wakacje, zamiast wydawać wielkie fundusze na kampanię, która najprawdopodobniej zakończy się klapą. Ona jednak wbrew oczekiwaniom i na przekór niektórym postanowiła dalej ciągnąć ten wózek Imponujące.
Ja nie jestem taki twardy, nie mam tyle samozaparcia. Nie sprawia mi przyjemności czytanie inwektyw, docinek i oszczerstw pod moim adresem. Dlatego informuję wszem i wobec, że jest to mój ostatni wpis w salonie. Wiem, że co niektórzy bardzo się z tego powodu ucieszą. A niech się cieszą i podniecają czytając swoje łobuzerskie wpisy.
Nie powiem, że odchodzę bez sentymentu. Będzie mi brakować dyskusji z Sawą, antonim, Starym, Natalią Bryżko, Cezarym Krysztopą i AzraelemJ. Liczę, że kiedyś, w lepszych okolicznościach spotkamy się jeszcze w sieci.
Salon24 bardzo, bardzo mnie rozczarował. Liczyłem, że będzie to platforma twórczej dyskusji, wymiany myśli i poglądów. I tak było na początku. Z czasem jednak stał się on miejscem personalnych bójek politycznych, gdzie wszystkie, nawet najbardziej nikczemne chwyty są dozwolone. Szkoda, że redaktor Janke nad tym nie zapanował i tego nie ukrócił. W takim miejscu nikt, kto nie ma skłonności masochistycznych nie może się czuć dobrze.