Kondycja polskich sędziów rośnie. Co kolejnego absurdu doszło dziś w sprawie prowadzonej przez sędzinę Klaudia Juraszczyk w Sądzie Rejonowym w Kołobrzegu.
"Roman Wawrzyniak, emeryt ze Szczecina, jest winny kradzieży w sklepie cukierka o wartości 40 groszy. Ma zapłacić 20 zł grzywny i pokryć zryczałtowane koszty sądowe w kwocie 100 zł ", czyli nie licząc kosztów 70 letni "złodziej", który zjadł cukierka w sklepie, bo chciał spróbować wyrób, w celu zakupu cukierków, został skazany na 5000% kary wartości zjedzonego cukierka.
"Prokurator wnosił o uznanie obwinionego za winnego kradzieży z jednoczesnym odstąpieniem od wymierzenia kary. Tego samego chciał też obrońca Wawrzyniaka." Sąd nie podzielił zdania oskarżyciela i skazał oskarżonego jak wyżej.
Zaznaczam, że sprawa rozpatrywana była ponownie, po rozprawie w 2019 r.
"27 września 2019 r. Sąd Rejonowy w Kołobrzegu na posiedzeniu bez udziału stron w postępowaniu nakazowym uznał obwinionego winnym wykroczenia polegającego na kradzieży jednego cukierka - śliwki w czekoladzie - o wartości 40 groszy. Skazał go na miesiąc ograniczenia wolności z obowiązkiem nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin. Ten wyrok Wawrzyniak zaskarżył, stąd czwartkowy proces z udziałem obu stron"
"przed sądem składało wyjaśnienia czterech świadków: kasjer, który widział, jak obwiniony je cukierka w sklepie, pracownik ochrony, który zatrzymał Wawrzyniaka po przejściu przez niego linii kas, i dwóch policjantów wezwanych na interwencję"
Czy można się dziwić, że sędziowie mają tyle pracy?
Emeryt jednak uratował się od poprzedniego wyroku pozbawienia wolności i przymusowej pracy. Jest poważny postęp w polskim sadownictwie warty odnotowania.