TylkoJeden TylkoJeden
590
BLOG

Sztuczna inteligencja

TylkoJeden TylkoJeden Badania i rozwój Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Pojęcie ‘sztucznej inteligencji’ należy do tej samej klasy pojęć co np.: ‘demokracja ludowa’. Przymiotnik zmienia wszystko. Tak jak ‘demokracja ludowa’ była w istocie systemem totalitarnym, a więc znajdowała się na przeciwległym biegunie w stosunku do tego, co stanowi encyklopedyczną definicję demokracji; tak i ‘sztuczna inteligencja’ to w istocie systemy automatyczne, zaprogramowane, a więc bliskie pojęciom takim jak ‘bezrefleksyjne’, czy ‘instynktowne’. Czyli również będące przeciwieństwem tego, czego oczekujemy od inteligencji w ujęciu ludzkim. A taka była przecież geneza pojęcia sztucznej inteligencji (AI) i takie oczekiwania są wciąż formułowane.

Zacznijmy od podstaw, które mają tu fundamentalne znaczenie. Czym jest i jak działa komputer. Za przykład posłuży nam zabawka dla 4-latków. To prostopadłościan z (częściowo) przeźroczystą obudową. Z boków ma ‘szufladki’, u góry otwór w który wrzuca się kulkę. W zależności od tego, które szufladki są wyciągnięte, a które schowane, wrzucona u góry kulka porusza się wewnątrz prostopadłościanu różnymi drogami i wylatuje na zewnątrz jednym z kilku otworów umieszczonych u dołu. Dla 4-latków to świetna zabawa – obserwować zmiany w przebiegu kulki w zależności od ustawień zwrotnic-szufladek. Dla nas idealny przykład działania procesora (komputera). Bo w istocie tak właśnie działa każdy procesor (CPU). Procesor to nasz prostopadłościan, a kulkami są impulsy elektryczne ‘wbiegające’ do niego przez jedne nóżki, by po przebiegu wewnątrz, opuścić go innymi nóżkami. Całkiem jak nasze kulki – wrzucane przez jedną dziurę, by wypaść inną. Tranzystory, z których procesor jest zbudowany, spełniają rolę szufladek, które można wsuwać i wysuwać (tj. przełączać w różne stany), aby w ten sposób zmieniać przebieg impulsu elektrycznego (naszej kulki) wewnątrz procesora. 

Czyli procesor (co do zasady działania) to nic innego jak prosta zabawka dla 4-latków. Tyle, że na raz wrzucamy nie jedną kulkę, a kilkadziesiąt i czynność tę powtarzamy miliardy razy na sekundę. I szufladek mamy nie 4 czy 6, ale kilka miliardów.

Czy naprawdę ktoś rozsądny uwierzy, że jeśli do plastikowego prostopadłościanu z miliardami szufladek będziemy wrzucać miliardy kulek na sekundę, to w pewnym momencie ten prostopadłościan?, te kulki?, jedno plus drugie?, a może sam ruch tych kulek stanie się świadomością? I zechce obejrzeć zachód słońca lub porozmawiać o poezji Herberta? Jeśli tak, to samoświadomości należałoby oczekiwać od planety Ziemia, czy oceanów.

Czy nawet 100 bilionów plastikowych kulek przebiegających najwymyślniej ułożone ścieżki w ogromnym plastikowym prostopadłościanie z bilionami ruchomych szufladek, których położenie zmienia się na skutek przebiegu kulek, jest w stanie spowodować jakościowy przeskok i zaowocować opisywaną przez mądrych profesorów „cyfrową osobliwością”: samoświadomością? A do tego to zadęcie… Stoimy u progu ‘Wielkiego Przełomu’, po nim już nic nie będzie takie samo, nasz świat zmieni się całkowicie, to co znamy odejdzie w przeszłość… Krótko mówiąc, typowe apokaliptyczne wizje obecne w każdej epoce od wieków. Nihil novi sub sole.

I niech nas nie zmylą mądrze brzmiące słowa jak ‘efekty kwantowe’, czy nawet ‘kwantowe mikroprocesory’. To nie zmienia istoty rzeczy. Tak samo jak fosforyzujące, czy też szybsze niż dźwięk kulki nie zmienią istoty działania naszej zabawki. Najśmieszniejsze, że to tak naprawdę powtórka ze scenariusza hiciora SF z lat 80-tych. Skynet z „Terminatora” to dokładnie ten sam pomysł, czyli wiara że ilość w naturalny, samoistny sposób przejdzie w jakość. Na tej samej zasadzie w epoce pre-elektronicznej wierzono, że myśląca maszyna to kwestia odpowiedniej ilości kół zębatych.

Właściwie na tym można by zakończyć temat. Jednak dla zainteresowanych przedstawię zgrubny i syntetyczny opis stanu tego, co obecnie występuje pod nazwą ‘sztucznej inteligencji’. Z tego co wiem, współczesne próby tworzenia ‘inteligentnych’ rozwiązań rozciągają się na przestrzeni od sieci neuronowych (i im podobnych) do systemów algorytmicznych. Systemy oparte o algorytmy, to po prostu automaty. Działają w sposób ściśle zaplanowany i przewidziany przez twórców (pomijając błędy). Nawet jeśli pojawia się w nich element losowy, to i tak w skali i zakresie ściśle przewidzianym przez programistów. Z definicji nie są one w stanie wyjść poza stadium nawet bardzo złożonego, ale jednak automatu – mechanizmu.

Co do sieci neuronowych, to ich zastosowania są niezwykle trudne i poza kilkoma przypadkami (OCR – rozpoznawanie liter/znaków, itp) przynoszą raczej kiepskie rezultaty. Przyczyna leży w tym, że nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie jak działa ludzki mózg. To znaczy, jak to się dzieje, że z gąszczu neuronów przekazujących sobie sygnały rodzi się rozumna, istniejąca w sposób ciągły świadomość. Moim skromnym zdaniem materialny mózg nie jest w stanie wytworzyć rozumnej (samo-)świadomości. Ale to temat na inny, bardziej metafizyczny artykuł.

Obecnie nauka dobrze zna skalę mikro, czyli pojedynczy neuron. Oraz raczej słabo skalę makro, czyli cały mózg. Wiedza ta sprowadza się raczej do tego, iż wiemy, że jak uszkodzimy ten obszar, to delikwent traci to, a jak tamten, to coś innego. Podobny zakres ‘wiedzy’ dają badania stopnia pobudzenia obszarów mózgu w trakcie rozwiązywania określonych zadań. Dzięki temu wiemy, co i gdzie mniej więcej się dzieje. Ale na pytanie JAK nie da się w ten sposób odpowiedzieć.

Poza skalą mikro i makro działania ludzkiego mózgu rozpościera się obszar nieznany i niezrozumiały. Jedyne odpowiedzi jakie tu mamy, to że to skomplikowane, niezwykle złożone, że potrzeba jeszcze wielu badań, itp., itd. Bardzo to podobne do sytuacji z teorią ewolucji, której pewne i wyczerpujące wyjaśnienie miało być także tylko kwestią badań. Minęło stulecie i mamy więcej znaków zapytania i problemów niż było ich w czasach Darwina.

Jak więc ma powstać ta ‘cyfrowa jaźń’ skoro nie mamy pojęcia skąd się bierze i jak działa nasza własna? Przez przypadek? Wolne żarty.

To wszystko, co dotychczas napisałem, ma także swoje praktyczne konsekwencje. Choćby takie jak to, że nie ma szansy na powstanie autonomicznego samochodu, który mógłby się poruszać tak jak pojazd kierowany przez człowieka. Obecne rozwiązania – jak np. pojazdy Tesli, osiągnęły praktycznie granice swych możliwości, nie osiągając zakładanego celu. Są oczywiście pewne nisze, gdzie takie pojazdy mogą być i będą wykorzystywane. Ale to tylko nisze.


PS.

Zdecydowałem odnieść się do komentarzy. Mimo, że są one świadectwem braku zrozumienia powyższego tekstu. Poza tymi zupełnie „od czapy”, sprowadzają się one do twierdzenia, że jednak 100 bilionów kulek robi zasadniczą różnicę; albo są efektem zwiedzenia przez mądrze brzmiące nazwy; a najczęściej do jednego i drugiego.

Czyli: wrzucamy 100 bilionów kulek, ale teraz ich ruch symuluje działanie neuronów, może się ‘uczyć’, itd., itp. ............. (każdy może wstawić tutaj to, co tylko zechce).

Ooooo, Paaanie, teraz to insza sprawa. Jak te kulki w tym wielkim prostopadłościanie symulują działanie neuronów, mogą się ‘uczyć’, ............ to teraz nie ma bata. Rozum, świadomość, i w konsekwencji chęć poznania świata muszą się pojawić. Wystarczy podłączyć aparat mowy, słuchu, wzroku wraz z motoryką i nasz wielki prostopadłościan z bilionami przebiegających go kulek zechce wyjść na spacer, by obejrzeć zachód słońca. Następnie porozmawia z nami o poezji Herberta. Przecież nie może Pan tego wykluczyć, prawda? W końcu neurony, uczenie, ............. to nie w kij pier…, znaczy, chciałem napisać: nie byle co. Co z tego, że tak naprawdę to wciąż tylko prostopadłościan i kulki. Owszem, jak jest ich pięć, to nie będą myśleć. Ale 100-bilionów-bilionów ?!! I jeszcze ich ruch symuluje…….

Cóż, kto chce, niech wierzy. W końcu współcześni ludzie wierzą nie w takie rzeczy.

Aha. Są jeszcze te opowieści o przyszłych „komputerach analogowych”, „bio-komputerach”, itp. No cóż, do tego także poniekąd odniosłem się w tekście. To nic innego jak trwające już ponad stulecie zapewnienia wyznawców teorii Darwina, że jak tylko poznamy to i tamto, jak tylko nauka zbada dogłębnie to i owo, to wtedy zobaczycie! Teoria Darwina okaże swą niewątpliwą prawdziwość i niepodważalność w całej okazałości. Taaa… Jak tylko powstaną te ‘inne komputery’ (a powstaną na pewno!), to od razu będą rozumne i mądre. Zobaczycie. Ale póki co, trudno traktować poważnie takie fantasmagorie.

Przy okazji odpowiem na ostatni zarzut, który teraz zapewne zdominuje dyskusję: „Bo uparł się Pan, że inteligencja to ludzka świadomość”. Tak wiem. Żyjemy w czasach, w których pilot do telewizora jest ‘inteligentny’. Sam telewizor oczywiście też. Spece od marketingu doprowadzili do całkowitej dewaluacji słowa inteligencja – inteligentny. Kto chce może uważać, że Albert Einstein był po prostu bardziej inteligentny niż pilot od telewizora. Ja jednak nie uznaję takiej ‘definicji’ inteligencji. Tym bardziej, że w czasach gdy termin AI się narodził, nikt nie nazywał pralek, czy bram garażowych inteligentnymi. A termin ‘sztuczna inteligencja’ odnosił się właśnie do ludzkiej inteligencji. Taką obiecywano i wciąż obiecuje się stworzyć. I do tej obietnicy się odnoszę.


TylkoJeden
O mnie TylkoJeden

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie