Federico da Montefeltro Federico da Montefeltro
64
BLOG

Bojkot to nie lekarstwo dla ukraińskiej demokracji

Federico da Montefeltro Federico da Montefeltro Polityka Obserwuj notkę 0

Chwila, w której europejscy przywódcy zdają sobie sprawę, że Europa nie kończy się na Bugu (jeśli nie na Odrze) jest zawsze momentem pewnej radości. Cieszy to, że Angela Merkel i Martin Schulz ponownie widzą Ukrainę i Białoruś jako państwa należące do europejskiej rodziny, a łamanie tam praw człowieka i demokratycznych standardów zaczyna unijnych polityków razić.

A mimo to uważam pomysł bojkotu ukraińskiej części Euro 2012 za błąd, przejaw krótkowzrocznego myślenia. Mistrzostwa Europy w piłce nożnej to pierwsza, wielka, europejska impreza, która będzie miała miejsce na Ukrainie. To okazja, by nieco naruszyć pokutujący na Zachodzie mit postsowieckiego skansenu i pokazać nowoczesną, pełną potencjału Ukrainę.

Nieufność do Zachodu, Unii Europejskiej czy NATO jest na Ukrainie naprawdę głęboka. Przezwyciężona chwilowo podczas Pomarańczowej Rewolucji, powróciła wkrótce potem, gdy okazało się, że Kijów nie ma co liczyć na jakąkolwiek pomoc z Zachodu w narastającym kryzysie. Co prawda "unijny standard" jest na wschód od Bugu synonimem najwyższej jakości, a Ukraińcy marzą o standardzie niemieckich czy nawet polskich (!) dróg, nie znaczy to jednak, iż integracja europejska jest dla mieszkańców Ukrainy oczywistością. Wręcz przeciwnie - lęki dotyczące łączenia się z zachodnimi strukturami są daleko mocniejsze, niż były kilkanaście lat temu w Polsce.

Pomyślany jako gest solidarności z ukraińskimi demokratami bojkot Euro 2012 może zostać odczytany jako potwierdzenie tych lęków, wyraz pogardy wobec Ukrainy. A zarazem dowód nieprzeciętnej hipokryzji - ci sami politycy, którzy teraz grzmią na Ukrainę, nie pisnęli ani słowem podczas igrzysk w Pekinie, choć Chiny Ludowe są jednym z najsurowszych reżimów na świecie. Podobnie trudno spodziewać się, by zbojkotowali igrzyska w Soczi, a przecież Janukowycz mógłby uczyć się od Putina metod gnębienia opozycji.

Sprawa Julii Tymoszenko jest ewidentnym przykładem politycznej zemsty, odpowiadającym zresztą mentalności Wiktora Janukowycza - typowego sowieckiego aparatczyka. Jednak nie wszyscy Ukraińcy identyfikują się z piękną Julią - wszyscy natomiast identyfikują się z Euro 2012. Niezależnie od tego, czy mieszkają we Lwowie, czy w Donbasie i w jakim języku mówią.

Polska, jako współorganizator Euro, nie miała innego wyjścia, niż wesprzeć w tej sprawie Ukrainę. Dało się jednak wyczuć pewną dozę niezdecydowania - czy konsekwentnie wspierać dawnych "pomarańczowych", czy próbować "wciągać" Ukrainę do europejskich instytucji, nawet za cenę dwuznacznych moralnie kompromisów?

To pytanie, na które polscy politycy muszą sobie odpowiedzieć, o ile nie chcą europejskiej polityki wschodniej całkowicie zostawić w gestii Brukseli i Berlina.

twitter.com/FdMontefeltro

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka