moraine moraine
406
BLOG

UE chce przyjąć bankruta, czyli unijny desant na Islandię!

moraine moraine Polityka Obserwuj notkę 1

Dowiadujemy się o planach UE dot. rozszerzenia na najbliższe lata na blogu unijnej posłanki Pani Lidia Geringer de Oedenberg tutaj: http://lidiageringer.blog.onet.pl/ Cytuję całą notkę Pani posłanki poniżej (jak zawsze cytaty w szarym kolorze). 

"W przedsionku do Unii Europejskiej czekają trzej oficjalni kandydaci: Chorwacja, Była-Jugosłowiańska-Republika-Macedonii - zwana FYROM ( the former Yugoslav Republic of Macedonia) oraz Turcja. Do tej grupy, bez kolejki, ale za to z "fajewerkami", chce się też ostatnio dostać Islandia. Jak się sprawy mają:
Chorwacja praktycznie zakończyła już negocjacje z UE i najprawdopodobniej dołączy do Wspólnoty w 2012 r. 
FYROM jeszcze musi trochę poczekać, gdyż poza kwestiami prawnymi i gospodarczymi, ciągle pozostaje nierozstrzygnięta sprawa oficjalnej nazwy tego państwa (na "samą" Macedonię nie zgadza się Grecja, mająca u siebie historyczną prowincję o tej samej nazwie)."

"Turcja, której po 25 latach oczekiwania przyznano (w 2005 r.) status oficjalnego kandydata, jak na razie nie ma żadnej, nawet hipotetycznej daty wstąpienia. Na marginesie dodam, że status oficjalnego kandydata pozwala jednak Turcji nakorzystanie ze środków przedakcesyjnych UE."

 

A ja na marginesie dodam, że ta pomoc idzie w miliony euro. Co oznacza, że wszyscy płacimy za dostosowanie się Turcji do wymogów unijnych cokolwiek miałoby to oznaczać. Na co te pieniądze są wydawane to mniej więcej wiadomo chociaż nie do końca, ale o tym za chwile. Najpierw policzmy ile dostaje Turcja od Unii Europejskiej:

rozpoczęło się w rok 2002 - 189 milionów euro, kilkaset milionów co roku do 2006 , rok 2006 - 500 milionów euro, rok 2007 - 497 milionów euro, rok 2008 - 538 milionów euro, rok 2009 - 566 milionów euro,

planowane:

rok 2010 - 635 milionów euro 

rok 2011 - 781 milionów euro

rok 2012 - 900 milionów euro 

Czyli w 2012 roku dotychczasowa pomoc zamknie się powyżej 4 miliardów euro. Przypominam, że UE nie wyznaczyła nawet daty przyjęcia Turcji do UE co oznacza, że te środki będą praktycznie szły do tego kraj jeszcze długo najprawdopodobniej do momentu kiedy Turcja spełni wszystkie warunki. Nie wiadomo kiedy to się stanie, ale apetyt na fundusze jak widać rośnie także licząc, że Turcja oczekiwała 25 lat na status oficjalnego kandydata to najprawdopodobniej na członkostwo będzie musiała czekać następne 25 lat i jest to termin jak najbardziej realny. Zapytajcie unijnych polityków czy Turcja wejdzie do UE w ciągu następnych 10 lat. Przecież to jasne, że nie. Ale nie bądźmy aż tak sceptyczni i załóżmy, że ten kraj wejdzie do UE za około 15 lat. Środki przedakcesyjne jak widać wzrastają co roku, ale można załóżmy że będzie to mniej więcej 1 miliard euro rocznie. To tylko początek ponieważ po wejściu Turcji do UE będziemy musieli wybudować rurociąg a w nim wysyłać kasę do Ankary. Dopiero wtedy się zacznie. Jednak tak na poważnie to chyba nikt nie myśli o przyjęciu Turków do UE nawet za 15 lat bo raczej jest mało prawdopodobne aby Unia Europejska przynajmniej w obecnym kształcie politycznym jeszcze istniała. 

Ale wracając do sedna to Europejskie Biuro Obrachunkowe (The European Court of Auditors (ECA)) właściwie nie pozostawiło suchej nitki na Komisji Europejskiej. Chodzi właśnie o środki przedakcesyjne wysyłane do tego kraju. ECA ujawnia ogromne opóźnienia, problemy we wdrażaniu, oraz nieodpowiednie monitorowanie i ewaluacja przeznaczanych środków. (to akurat nie jest żadna nowość w UE). Dalej czytamy w raporcie "nie było mechanizmu aby upewnić się że projekty proponowane i wybrane do wspierania były tymi które reprezentowały najlepsze użycie unijnych środków."Do tego dowiadujemy się,  że "Nie ustalono żadnych sposobów pomiaru celów które miały zostać osiągnięte, a harmonogram ich przyjmowania był nierealistyczny"

Tłumacząc ta nowomowę europejską oznacza to nic innego jak po prostu porażkę, bałagan i pieniądze przeznaczone na coś ale nie do końca wiadomo czy wydane właściwie. Cały raport można przeczytać po angielsku tutaj: http://eca.europa.eu/portal/pls/portal/docs/1/3632645.PDF prosto ze strony ECA. Raport pochodzi z 13 Stycznia 2010 roku dotyczy lat 2002 - 2006, ale jak stwierdzają autorzy te same nieprawidłowości dotyczą także lat 2007 - 2009. Czyli nic się nie zmieniło. 

Wracając do blogu Pani posłanki:


"I ostatnio, całkiem niespodzianie do kolejki dołączyła Islandia, która złożyła wniosek o członkostwo w UE w lipcu 2009 r. i już po pół roku ( 24 lutego br.) otrzymała zielone światło do negocjacji."

Jeszcze zanim to całe niespodziewane zaproszenie miało miejsce pamiętam rozmowy z Islandczykami transmitowane w TV w których stwierdzają, że nie potrzebują UE do szczęścia. Oczywiście w ostatnim roku kryzys dobił Islandię. W ciężkich i niepewnych czasach chwytamy się nawet brzytwy. 

"320-tysięczną Islandię, którą "promował" ostatnio niejaki Eyafjoll...dopadła wcześniej głęboka zapaść gospodarcza. W konsekwencji wzrosło bezrobocie, podatki i bariery dla kredytobiorców."

Czyli Islandia spełniła dość szybko i niespodziewania warunki członkostwa? Dorównała chyba europejskim krajom w bezrobociu, wysokości podatków i barier dla kredytobiorców... 

"Narodowa waluta (krona) straciła 50% wartości, a w raportach agencji ratingowych Islandia poleciała z hukiem na doły list. Ktoś dowcipny wystawił kraj na Allegro..."

No proszę. Chyba UE zdecyduję się przycisnąć przycisk na Allegro "Kup Teraz" 

Ale może UE niech lepiej nie ratuje korony islandzkiej tylko zajmie się ratunkiem swojego euro. Jak tam Grecja Pani posłanko? Dobrze, że nie chce Pani przystąpienia Islandii do strefy euro... 

"Obiektywnie patrząc, Islandia właściwie już prawie jest w UE."

Tutaj pełna zgoda z Panią posłanką :) 

Ale nie będę złośliwy i wkleję całość:

"Obiektywnie patrząc, Islandia właściwie już prawie jest w UE.Jest członkiem strefy Schengen, przyjęła dużą część dorobku prawnego UE (acquis communautaire), spełnia kryteria kopenhaskie dotyczące demokracji i gospodarki wolnorynkowej."

Już kiedyś o tym pisałem w poprzednich notkach. Ktoś nawet wyzwał mnie od kłamców. A tu okazuję się, że nawet Pani posłanka potwierdza, że nie trzeba być w biurokratycznej i socjalistycznej Unii, a można śmiało korzystać z różnych ciekawych projektów takich jak strefa Schengen, strefa wolnego handlu, reforma systemu prawnego, bez zbędnego balastu i dyrektyw brukselskich, nakazów i zakazów. W tym samym czasie nikt nam nie zakazuje ile cukru możemy produkować. 

"Akcesja do UE ma jej jednak pomóc "postawić na nogi" system bankowy, którego symbolem upadku stał się Icesave - winien 3,8 mld euro klientom w Wielkiej Brytanii i Holandii."

Czytaj: Odzyskać dług Anglików i Holendrów. Niech zgadnę, te dwa kraje są gorącymi zwolennikami przystąpienia Islandii do UE?

6 marca br. odbyło się pierwsze w historii Islandii referendum. Obywatele decydowali w nim o ... spłacie długów! 93% uczestników nie podobał się plan spłaty gigantycznego zadłużenia (stanowiącego 40% PKB Islandii) i powiedzieli NIE w referendum.

Do tego doprowadza demokracja. To prawdziwy festiwal głupoty. Swoją drogą proponuję takie samo referendum w Polsce. Jak szaleć to szaleć! Co? Głos ludu już się wam nie podoba demokraci? Ach zapomniałem. Wy tak zawsze. Jak referendum nie po waszej myśli to nie przyjmujecie tego do wiadomości. Każdy unijny demokrata ma to we krwi :)

 

Jak można sobie wyobrazić Wielka Brytania i Holandia nie były zadowolone z wyników referendum i teraz zapewne będą blokować rozmowy akcesyjne z Islandią. 

 

Oj tutaj nie byłbym już taki pewny :) Łatwiej jest kontrolować dłużnika jak się go trzyma za gardło. 

 

To nie jedyny problem Islandii, mimo oficjalnie złożonego przez rząd wniosku o akcesję do UE, w sondażach, jeszcze przed "akcją" z Eyafjoll - tylko 30% jej obywateli było ZA.

 

Nie bardzo rozumiem? Wybuch wulkanu Eyafjoll nazywa Pani "akcją"? Czyżby UE przymuszała biedną Islandię prowokując jej wulkan do wybuchu? W taką siłę unijnego parlamentu to nie wierze. Chociaż wielu sądzi, że to jakaś zorganizowana akcja...

tylko 30% jej obywateli było ZA. (za członkostwem w UE)

 

Nie wiem po co Pani udaje, że to jakiś wielki problem. Przecież ten numer to mamy już opanowany. Referendum do skutku co  miesięcy i się zmęczą wyspiarze.

 

Społeczeństwo nie bardzo wierzy w dobre warunki członkostwa, bo skoro politycy nie poradzili sobie z megakryzysem i rozmowami nt. spłaty zadłużenia, to jak poradzą sobie w trudnych negocjacjach z UE?

 

Lekka manipulacja. Po pierwsze: skoro w UE jest kryzys (patrz słynna czerwona mapa premiera Tuska) to po co tam wchodzić? 

 

A przecież domagający się spłaty długów Brytyjczycy i Holendrzy, nie mają litości dla małego państwa, pogrążonego w kryzysie...

 

Ja myślę, że litości to nie ma UE która wykorzystuję okazję i wymusza wręcz członkostwo wbrew woli Islandczyków. Zauważyliście zapaść gospodarczą i krzyknęliście: Teraz albo nigdy!

Przecież przez lata Islandia pokazywała wam figę. Skąd ta nagła miłość i zatroskanie z waszej strony?

W Unię wierzą tylko rządzący socjaliści, przeciw są Partia Niepodległości oraz współrządzący Zieloni.

 

Oczywiście Pani posłance chodziło, że w Islandii w UE wierzą tylko socjaliści. Ja ze swojej strony dodam, że praktycznie w całej Europie również w UE wierzą tylko socjaliści. 

 

A tą Islandzką Partią Niepodległości to raczej bym się nie przejmował Pani poseł. To pewnie jakiś ciemnogród.. Zdelegalizować i po sprawie.

Islandia może mieć wiele do stracenia w kontekście akcesji do UE. Wejście do Wspólnoty oznaczałoby przymus dostosowania się do kwot połowowych. Restrykcyjna unijna polityka rybołówstwa może zatem uderzyć w główną gałąź eksportu Islandii.
 

Przecież Pani reprezentuję państwo o nazwie Unia Europejska i interesy tego państwa. Więc proszę nie stawiać się w roli Islandii tylko jasno powiedzieć prawdę. Bo to że Islandia ma wiele do stracenia to akurat wiemy, ale ja wchodzę na blog unijnej posłanki, aby dowiedzieć się co myśli UE. Więc niech Pani napiszę, że chcecie się dorwać do ich wód i łowić sobie tam rybki. Niech się Islandia podzieli z nami, a nie bezczelnie sprzedaje swoje ryby. Po co skoro UE może łowić sobie sama!


Mimo tych przeszkód, dziś Islandia jest bliżej UE niż FYROM czy Turcja. Mówi się, że jej akcesja mogłaby nastąpić już w 2013 r., o ile: 
- negocjacje przebiegłyby sprawnie,
- obywatele w referendum wyraziliby dlań swoją aprobatę...

Pył z islandzkiego wulkanu powoli opada, ale temperatura polityczna na wyspie stale rośnie.

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego 
Lidia Geringer de Oedenberg 

 

Tylko 30% Islandczyków chce do UE. Ile razy będzie przeprowadzane referendum do 2013, jak myślicie? Przyjmuje zakłady!

Aby przeprowadzić desant dziś nie potrzebne są armie. 

moraine
O mnie moraine

kontakt: liberty.moraine@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka