l.enin pisze:
Dosłownie parę dni temu pewien publikator obwieścił, że francuski prezydent Sarkozy, to mason. Diagnoza była możliwa dzięki wnikliwej analizie podpisu francuskiego prezydenta, w którym to znaleziono elementy nie pozostawiające wątpliwości co do jego wstydliwej, jak rozumiem, przynależności. No i dobrze, niechaj Sarkozy będzie sobie masonem, rzeczywistym lub urojonym. (Ponieważ ów publikator słynie z urojeń, więc raczej przychylał bym się do tej drugiej wersji). Mnie nic do tego, ani mnie to ziębi ani parzy.
W gruncie rzeczy jednak problem jest, ale nieco inny. Otóż kiedy ci masoni, prawdziwi lub wyimaginowani, z jakiś powodu wyginą, to jakiego wroga wymyśli sobie kościół i chodzące na jego smyczy autorytety, by wytłumaczyć swoje niepowodzenia? Teraz masoni są wręcz sprzymierzeńcami, pasują jak ulał, bo rozgrzeszają z każdej prawie głupoty i każdej porażki. Więc drogie panie i równie drodzy panowie, bracia w wierze, dbajcie o tych masonów, pielęgnujcie i chuchajcie na nich niczym na cenny klejnot. To wasze zbawienie, wasze alibi i jedyny w wielu przypadkach ratunek.
Inne tematy w dziale Kultura